Mamy ostatni dzień stycznia, więc najwyższy czas na tradycyjne podsumowanie miesiąca. Większość pierwszego miesiąca w tym roku spędziłam w Polsce, czego zupełnie nie planowałam. Ale czasem tak już jest, że plany swoje, a życie swoje 😉 Postanowiłam wykorzystać dodatkowy czas w kraju najlepiej jak umiałam. Nacieszyłam się rodzinką, miłymi spotkaniami ze znajomymi a nawet.. zimową aurą. Przed większość czasu było niestety szaro i brzydko, ale w końcu doczekałam się upragnionego śniegu! Sprawił mi on dużo radości, ponieważ dzięki temu mój maltańczyk miał szansę doświadczyć śnieżnej zimy po raz pierwszy w życiu 🙂 To tyle gadania, zapraszam Was teraz na styczeń w obiektywie!
*
1 stycznie mój blog obchodził urodziny! Aż nie chce się wierzyć, że to już pięć lat 🙂 Na urodzinowy wpis zapraszam tutaj <3
Herbata, książka i koc to zimą zestaw obowiązkowy^^
Torowisko.
Pastelowe miejsce na poznańskich Jeżycach :))) Prawda, że piękne?
Nie mogłam wybrać sobie lepszego tła do zdjęć, gdy za oknem było szaro i buro 😉 (więcej zdjęć zobaczycie tutaj)
Kisiel poziomkowy to jeden z moich smaków dzieciństwa <3
A tak w ogóle to spróbujcie do kisielu dodać orzechów lub migdałów i suszonej żurawiny. Według mnie tak smakuje jeszcze lepiej!
Lekko odświeżona fryzura zawsze na plus!
I prawdziwie zimowe paznokcie, by wkomponować się w styczniową aurę 🙂
Sofa i trzy białe, pluszowe poduszki 🙂
Nareszcie śnieg! Leo ma w sobie coś z psa do zaprzęgu, bo po śniegu pruł w takim tempie, że ciężko mi było nadążyć :)))
Bo Pavlova z malinami jest najlepsza na wszystkie smutki 😉
Florydczyk w wersji zimowej^^ Kombinezon UGG świetnie sprawdził się na spacery w śniegu!
Zdjęcia do mini wywiadu robione przez mojego brata 😀 (a rozmowę z Sharon przeczytacie tutaj)
Chwila relaksu.
Przemiły pobyt w Łodzi u Ani i Kuby fashionable.com.pl 🙂
Pierwsze tulipany zawsze cieszą najbardziej..
🙂
Druga “fala” śniegu w Wielkopolsce. Zimowy park…
…oraz zimowy las.
A w tym właśnie lesie (i na okolicznym polu) udało mi się uchwycić dla Was moją zimową stylówkę 🙂 Nieplanowane zdjęcia wychodzą najlepiej! (po więcej zapraszam Was tutaj)
Po prostu #wintervibes
Ostatni dzień przed wylotem był takim małym Tłustym Czwartkiem 😀 Najlepsze faworki na świecie autorstwa mojej cioci!
No to lecim na Szczecin! To znaczy do Tampy^^
Brakowało mi tego błękitu nieba…
No i tych spacerów po naszej zielonej dzielni również 🙂
*
A jak tam minął Wasz styczeń? 🙂
ps. Tak się zastanawiam, czy nadal czytacie chętnie te moje zdjęciowe podsumowania miesiąca? Robię je od samego początku bloga i zastanawiam się, czy nie nadszedł już czas na jakieś zmiany? Choć przyznam Wam, że ja wciąż lubię te tradycyjne wpisy z migawkami z ostatnich 30 dni 🙂 A Wy?
12 komentarzy
Kasia
1 lutego 2019 at 00:48Ja uwielbiam! 😉
A wiesz, że nigdy w życiu nie jadłam bezy?
kashienka
1 lutego 2019 at 01:18Poważnie?! Ja przez długi czas bezy nie lubiłam, ale raz koleżanka zrobiła bezę Pavlova na deser i przepadłam <3 Spróbuj kiedyś, na Kwestia Smaku znajdziesz bardzo łatwy przepis 🙂
kama
1 lutego 2019 at 01:10Nic nie zmieniaj, Kasiu, ja bardzo lubię te podsumowania miesiąca – zwłaszcza, że rzadko zaglądam na IG 🙂
kashienka
1 lutego 2019 at 01:19To cieszę się, że tutaj masz okazję pooglądać sobie foty z minionego miesiąca 🙂
Paulina G Lifestyle
1 lutego 2019 at 10:28Koniecznie kontynuuj Miesiące przed obiektywem! uwielbiam je czytać! Sama robię takie podsumowania i wiem, że są naprawdę ważne nie tylko dla mnie (co pomaga mi w uporządkowaniu miesiąca, lekcji) ale również dla Czytelników, którzy mogą zainspirować się czymś. Od tego roku np. zmieniłam trochę formę moich podsumowań miesięcy i zdecydowanie jest lepiej! 😉
kashienka
4 lutego 2019 at 23:08Paulina, dziękuję za tyle przemiłych słów <3 Muszę koniecznie zajrzeć, co takiego zmieniłaś u siebie!
Lifestylerka
2 lutego 2019 at 17:26Byłaś w Szczecinie?! 🙂 Mi Kasiu bardzo podobają się te podsumowania i chciałabym też takie mieć, ale że u mnie ostatnio na blogu krucho z wpisami, to muszę jeszcze trochę poczekać ;).
kashienka
4 lutego 2019 at 02:37Taki żart z tym Szczecinem, u nas tak się po prostu mówiło wyruszając w drogę 😀 Oj, to czekam na podsumowania miesiąca na Twoim blogu – wiesz, że zawsze chętnie tam zaglądam :)))
Olgietta
3 lutego 2019 at 13:00J zawsze zaglądam do Ciebie na podsumowania. Ale mi samej ciężko je regularnie postować 🙁 więc ciągle się zastanawiam nad koncepcją tego typu postów… a kisiel od razu sobie zrobiłam jak tylko zobaczyłam go u Ciebie na insta… tyle że z tartym jabłkiem i mrożonymi malinami 🙂
kashienka
4 lutego 2019 at 02:39Widziałam kisiel <3 Mam nadzieję, że smakował!
Jeśli ciężko u Ciebie z tak częstym pisaniem, to może dobrze jest zacząć od podsumowań np. co trzy miesiące? 🙂
Sonia
3 lutego 2019 at 13:35Mam tak samo jak Ty ❤ na angielskim.siedzialam jak miałam dzień, siłownie zamieniłam na 15 min trzy razy w tygodniu z ćwiczeniamo w domu i słodycze towarzyszyly mi od rana do wieczora. No i fajnie. W zgodzie ze sobą i już. Nie oszukujmy się że polski styczeń nie sprzyja działaniu. A teraz odliczam dni do wylotu na Florydę o czekam na też niekonczacy się błękit ❤
kashienka
4 lutego 2019 at 02:41Nooo, depresyjny ten polski styczeń, co? 🙂 Dobrze, że zawsze można zacząć później i nie ma co sobie rwać włosów z głowy, że nie zaczęło się od stycznia!
Floryda czeka na Ciebie <3