Nie znam chyba człowieka, którego biurokracja nie potrafiłaby doprowadzić do szaleństwa! Dla mnie najgorsze są urzędowe pisma oraz informacje na stronach z końcówką .gov naszpikowane tajemniczymi numerami ustaw i pisane językiem, którego zwykły śmiertelnik nie jest w stanie zrozumieć. Kto nigdy po przeczytaniu takiego urzędniczego bełkotu nie wydał się z siebie mało błyskotliwego “hę?!” niech pierwszy rzuci kamieniem 😉 Dlatego na blogu lubię opisywać formalności możliwie lekkim i przystępnym językiem, bo wiem, że takie teksty są na wagę złota dla osób…