"...A KOMPLEMENTY PRAW JAK AMERYKANIN!" - Odkrywając Amerykę
KOMPLEMENTY
O WSZYSTKIM INNYM

“…A KOMPLEMENTY PRAW JAK AMERYKANIN!”

“Piękną masz tą sukienkę” – powiedziała do mnie kasjerka w markecie dziś rano, pakując moje zakupy. “Uwielbiam Twoją torebkę!” – usłyszałam od obcej babki, którą przepuściłam w drzwiach na poczcie. “Twój piesek jest naprawdę przesłodki!” powiedział starszy pan, którego minęłam na porannym spacerze z Leo. I wiecie co? Wszystkie te słowa wywołały mój uśmiech i sprawiły, że mój dzień rozpoczął się naprawdę miło. W dzisiejszym wpisie pogadamy sobie o komplementach. O ich prawieniu, przyjmowaniu i o tym, jak do tego tematu podchodzą Amerykanie. Opowiem Wam też o tym, jak sama nauczyłam się komplementować nieznajomych i przyjmować komplementy od innych. Jeśli temat Was ciekawi – zapraszam na wpis 🙂

*

Kiedyś słyszałam takie powiedzenie, które mówiło o czerpaniu inspiracji ze stereotypowych, lecz pozytywnych cech kilku narodów, by osiągnąć sukces. Nie pamiętam dokładnie całości, ale było coś w deseń: “pracuj jak Szwajcar, gotuj jak Włoch, kochaj się jak Francuz”… Ja dodałabym do tego: “A komplementy praw jak Amerykanin”. Bo w Stanach ludzie nie szczędzą sobie miłych słów. Potrafią powiedzieć coś miłego do niemal każdego napotkanego człowieka. I powiem Wam, że mi się takie podejście podoba i uważam, że w tej kwestii można się od Amerykanów wiele nauczyć.

JAK TO JEST Z TYMI KOMPLEMENTAMI?

Mówienie komplementów jest elementem pozytywnej komunikacji i wartościowych stosunków międzyludzkich. Miła lecz nieprzesadna pochwała ma sprawić jej adresatowi przyjemność, utwierdzić go, w tym co w nim dobre, podnieść jego samoocenę, a nawet wydobyć pozytywne wartości na światło dzienne.

Choć w swoim życiu usłyszałam niejeden komplement, to nigdy nie spotkałam się z taką ilością pochwał, jak za oceanem. Polacy, choć nie tylko, są dużo oszczędniejsi w komplementowani niż Amerykanie. Mówimy sobie wprawdzie miłe rzeczy, ale raczej tylko w gronie osób znajomych czy rodziny. Przyznacie sami, że mało kto potrafi powiedzieć coś miłego przypadkowej osobie na ulicy! W sumie nic w tym dziwnego, bo często nie ma się pewności, jak taka pochwała zostanie odebrana. Bo przyjmowanie komplementów to kolejna kwestia, która kuleje.

Mnóstwo osób nie wie jak się zachować gdy usłyszy pozytywny komentarz na swój temat. Zamiast szerokiego uśmiechu pojawia się speszona mina. Wynikać to może po części z kultury i przekonań w jakich wiele z nas zostało wychowanych – duch skromności i niewychylanie się przed szereg. Wiele osób nie jest przyzwyczajonych do tego, że ktoś mówi o nich dobrze i tego że mogą wzbudzać podziw i uznanie. Stąd też reakcją na komplement dotyczący ładnej fryzury mogą być słowa: “Daj spokój, dwa miesiące nie byłam już u fryzjera!”, a pochwała dotycząca sukienki kwitowana jest machnięciem ręki i stwierdzeniem, że kiecka jest przecież stara i w dodatku kupiona na przecenie.

KOMPLEMENTY

CZY AMERYKAŃSKIE KOMPLEMENTY SĄ SZCZERE?

Dla Amerykanów uśmiech na każdym kroku i zagadanie do całkowicie obcej osoby jest całkowicie normalne. Pisałam zresztą o tym w pierwszym odcinku Inności (czytaj tutaj). Small talk z nieznajomym i powiedzenie czegoś miłego jest dla nich naturalne, a po usłyszeniu miłego słowa na swój temat, nikomu nie przyjdzie do głowy by się zawstydzić. Komplementy w Stanach usłyszycie na każdym kroku, a przez ich powszechność niektórym osobom te miłe słowa ze strony Amerykanów wydają się sztuczne i niezbyt szczere.

Dzieje się tak, ponieważ w naszej kulturze komplementy są czasem utożsamiane z pochlebstwami. I przez to rodzi się podejrzenie, że ktoś ma wobec nas nieszczere intencje. Sprawdźcie sobie zresztą definicję słowa komplement w słowniku polskim i angielskim!. Możemy odnieść wrażenie, że ktoś w ten sposób chce nam się przypodobać lub też odnieść dzięki temu jakieś osobiste korzyści. Cóż, nie mam zamiaru Was zapewniać, że każdy jeden komplement, który usłyszycie będzie płynął ze szczerego serca. Może się zdarzyć, że ktoś powie coś miłego przez zwykłą grzeczność, szczególnie w sytuacjach, które takie zachowania mogą prowokować – np. spotkanie biznesowe.

KOMPLEMENTY

Jednak choć za jakimś odsetkiem miłych słów będzie kryła się wyłącznie potrzeba bycia uprzejmym, ja wierzę że większość amerykańskich komplementów jest mówiona całkiem szczerze. Dlaczego? Bo mnóstwo miłych słów usłyszycie od osób całkowicie przypadkowych, które nie mają żadnego interesu w tym, by być dla Was miłym! Kasjerka w sklepie raczej nie liczy na napiwek, starszy pan w parku – na Twój numer telefonu, a szansa, że kiedykolwiek spotkacie jeszcze osobę, która zaczepiła Was na ulicy jest naprawdę niewielka. Mówią więc coś miłego bo tego chcą i pewnie na serio podoba im się coś co macie na sobie 🙂

KOMPLEMENTY

JAK NAUCZYŁAM SIĘ PRZYJMOWAĆ KOMPLEMENTY I MÓWIĆ MIŁE RZECZY NIEZNAJOMYM?

Na początku pobytu byłam nieco oszołomiona tą otwartością i komplementami płynącymi od obcych ludzi. Choć nie deprecjonowałam pochwał, to niektóre miłe słowa trochę mnie zawstydzały. Dziś na komplement odpowiadam zawsze uśmiechem i szczerze dziękuję osobie, która do mnie te słowa kieruje. Nie mam też problemu by na pochwałę dotyczącą sukienki dodać, że to moja ulubiona albo człowiekowi komplementującemu moją nową fryzurę odpowiedzieć, że świetnie się w niej czuję. I nie uważam tego za żaden objaw chwalipięctwa, a po prostu zdrowej pewności siebie 🙂 (więcej o amerykańskim poczuciu własnej wartości pisałam tutaj).

Nauczenie się mówienia miłych rzeczy nieznajomym zajęło mi trochę więcej czasu. Nawet jeśli zauważałam i w myślach pochwaliłam czyjąś piękną torebkę, to trudno było mi się odezwać do kogoś nieznajomego w kawiarni czy w sklepie i powiedzieć to na głos. Pamiętacie zresztą historię z butami z haftem? (czytaj tutaj) 😛 Coraz częściej jednak udaje mi się bez zastanowienia powiedzieć coś miłego osobie, której nie znam! Skoro coś mi się szczerze podoba, to wiem że komplementując to, sprawię przyjemność drugiej osobie. Czasem tak niewiele potrzeba by umilić komuś dzień 🙂

*

Uważam, że Amerykanie są naprawdę dobrzy w sztuce prawienia komplementów. Potrafią zagadać do nieznajomego na ulicy, tylko po to, by pochwalić jakiś element garderoby albo ładną fryzurę. Choć niektórzy mogą odebrać amerykańskie komplementy jako nieszczere, ja zazwyczaj biorę je za dobrą monetę. A już zwłaszcza w sytuacjach, gdy osoba komplementująca nie ma żadnego interesu w tym, by powiedzieć mi coś miłego. Dzięki temu, że ludzie w Stanach cześciej prawią komplementy, to sama zdecydowanie lepiej radzę sobie z ich przyjmowaniem niż kiedyś. Komplementy to element pozytywnej komunikacji. Dlaczego więc nie nauczyć się, jak być dla siebie miłym na co dzień, bez żadnego powodu? 🙂

A Wy jak często mówicie coś miłego innym ludziom? Tylko tym znajomym czy również takim zupełnie obcym? A jak jest u Was z przyjmowaniem pochwał? 🙂 Koniecznie napiszcie mi w komentarzach co sądzicie na ten temat!

You Might Also Like

20 komentarzy

  • Reply
    Paulina G Lifestyle
    6 września 2018 at 10:02

    To prawda, że Polacy są bardziej skryci jeśli chodzi o pochwały, komplementowanie i tym samym przyjmowanie komplementów! Podobne spostrzeżenia miałam na początku w Hiszpanii.Tutaj ludzie również prawią sobie otwarcie komplementy i to zupełnie bezinteresownie. Bardzo często pada na ulicy słowo “Guapa” co oznacza piękna. Hiszpanie zarówno jak i Hiszpanki uwielbiają komplementować i robią to zdaje się z serca, dając ludziom siłę, umilając dzień. To jest piękne ! <3

    • Reply
      kashienka
      9 września 2018 at 20:41

      Fajnie, że w Hiszpanii jest podobnie! Ja też bardzo lubię taką otwartość i miły komplement zawsze sprawia, że się uśmiecham 🙂

  • Reply
    Grażyna
    6 września 2018 at 14:07

    Świetny wpis. Trafiłaś w samo sedno. Polacy nie potrafią przyjmować komplementów ani ich dawać. Nie wiem dlaczego. Nie boję się powiedzieć obcej osobie ze świetnie wygląda lub ma extra ciuch. Bądźmy milsi i bardziej otwarci na ludzi. Skupmy się na pozytywach a wszystkim będzie się lepiej żyć ?

    • Reply
      kashienka
      9 września 2018 at 20:44

      Dokładnie tak – tak niewiele trzeba, by być szczęśliwszym <3

  • Reply
    #naj_piekniejsza
    6 września 2018 at 15:40

    Bardzo mile jest otrzymac komplement od calkowicie nieznaej osoba na ulicy, od razu dzien staje sie lepszy, ale nie do konca wierze ze to jest zupelnie szczere, szczegolnie u mnie na poludniu- southern hospitality ?

    • Reply
      kashienka
      9 września 2018 at 20:46

      Southern hospitality to temat rzeka, w sumie dobry temat do opisania na blogu 😛 Pewnie nie każdy komplement jest wynikiem faktycznie zachwytu, a właśnie tej uprzejmości, ale z drugiej strony i tak wolę to niż upiętą miną i brak uśmiechu.

  • Reply
    emi
    7 września 2018 at 09:31

    ładna stylizacja!

  • Reply
    Lidia z Ameryka i ja
    8 września 2018 at 17:14

    Jedną z pierwszych rzeczy, które kupiłam sobie po przyjeździe do USA były piękne, zamszowe kozaki. Kozaki kosztowały tylko 25 dolarów, wygrzebałam je na jakiejś półce z przecenionym towarem w środku upalnego lipca. Przyszła pora żeby je w końcu założyć. Kiedy usłyszałam pierwszy komplement (pamiętam to doskonale, to było w jakimś butiku w Chicago), które wówczas odwiedzałam, usłyszałam od ekspedientki, że są świetne. Pomyślałam wtedy : pewnie chce, bym coś kupiła 🙂 Po jakimś czasie zauważyłam, że tych komplementów słyszy się dużo od przypadkowych osób, choć ja ciągle zastanawiam się czy w sklepach to nie jest jednak częścią jakiejś strategii sprzedażowej. Jednak ten styl sam w sobie bardzo mi się podoba. I tego typu zachowanie stało się też dla mnie naturalne 🙂

    • Reply
      kashienka
      9 września 2018 at 20:54

      Myślę, że w przypadku sprzedawców to po części może być taka strategia. Ale z drugiej strony ja pamiętam z kolei jak weszłam kiedyś, na początku pobytu do jakiegoś drogiego sklepu (zdecydowanie nie na moją kieszeń) i usłyszałam od babki, że bardzo ładnie wyglądam w bluzce, którą mam na sobie. Takie coś (jakiekolwiek były tego pobudki) zabrzmiało znacznie milej niż krzywe spojrzenie i brak jakiejkolwiek interakcji, jakiego niestety doświadczyłam kilkukrotnie w takich sklepach “z wyższej półki” w Polsce..

  • Reply
    Kinga K.
    9 września 2018 at 09:37

    Świetna notka,super zdjęcia ?

  • Reply
    ElaW
    10 września 2018 at 21:04

    Witaj Kasiu ,
    od kilku dni czytam Twojego bloga . Znalazlam sie tutaj u Ciebie zupelnie przez przypadek 🙂 Bardzo milo sie czyta Twoje posty i wogole wydajesz sie byc bardzo ciepla i pozytywna osoba. Ja rowniez jestem polka mieszkajaca w Stanach. Wraz z mezem polakiem, dwojka moich dzieci i maltanskim szczeniakiem (Yoda) mieszkam w stanie Missouri w okolicach miasta St. Louis. Ja jestem w Stanach od 15 lat , moj maz znacznie dluzej. Zarowno moj syn jak i corka urodzili sie sie juz tutaj . Jesli kiedykolwiek bedziecie mieli okazje byc w “naszych” rejonach zapraszam do siebie 🙂 Pozdrawiam serdecznie 🙂

    • Reply
      kashienka
      10 września 2018 at 23:12

      Elu – ale mi miło! Cieszę się ogromnie, że spodobało Ci się w moich skromnych blogowych progach 🙂 Dziękuję za zaproszenie – w stanie Missouri jeszcze nie byłam, więc kto wie – może kiedyś się wybiorę? :*

  • Reply
    Olgietta
    10 września 2018 at 21:50

    ja jestem raczej zdystansowana w grupie obcych osób, a jednak nie mam problemu, skomplementować kogos zupełnie obcego na ulicy… pamiętam miłe zaskczenie kobiety w supermarkecie, gdy spytałam gdzie chodzi do fryzjera, bo ma fantastyczną fryzurę, albo inna, gdy zapytałam o jej cudne perfumy… komplementy.. te szczere.. sprawiają radość i poprawiają humor 🙂

    • Reply
      kashienka
      10 września 2018 at 23:21

      Oj dokładnie tak jest! Ja nie lubię mówić, czegoś miłego “na siłę”, ale jeśli coś mi się podoba to komplementuję bez wahania. Bo wiem, że taki jeden szczery komplement może dać komuś mnóstwo radości <3

  • Reply
    Mariusz
    30 września 2018 at 21:17

    Miły blog, pozytywna energia, a czy przypadkiem zdjęcia nie są z mojego Gdańska ?? 🙂 Pozdrawiam serdecznie !

    • Reply
      kashienka
      1 października 2018 at 19:08

      Dokładnie tak 🙂 Przepiękne Stare Miasto w Gdańsku <3

  • Reply
    Alice
    21 stycznia 2019 at 01:51

    Może to dziwne, ale ja sama zauważyłam jakiś czas temu, będąc w UK, że tam, mówiąc po angielsku, też było mi zdecydowanie łatwiej wpaść w ten styl small-talks. Wiadomo, narodowe przyzwyczajenia czasami wychodziły w jakieś gorsze dni i wtedy byłam może bardziej zdystansowana… Faktycznie takie pochwały są miłe, ale tu też chyba kluczem jest budowa języka i przyzwyczajenie do takich zachowań. My jednak jesteśmy stłamszeni tymi latami, kiedy Polska nie była wolna i niezależna i zwyczajnie lepiej było siedzieć cicho i się nie wychylać. Coś, co przez dziesiątki lat musiało być normą i weszło w krew wielu pokoleń, nie tak łatwo nam wykorzenić :/

    • Reply
      kashienka
      23 stycznia 2019 at 23:57

      Myślę, że coś w tym jest! Zresztą sam język polski wymusza trochę większy dystans bo do nikogo obcego nie mówi się po imieniu, tylko Pan/Pani, dzień dobry zamiast powszechnego tutaj cześć itp.

    Leave a Reply