Po ogłoszeniu wyników konkursu, jedna osoba zapytała, nawiązując do pytania konkursowego, co ja najbardziej lubię w świętach w Stanach Zjednoczonych. Postawiłam więc w dzisiejszej notce odpowiedzieć na to pytanie. Mam nadzieję, że temat przypadnie Wam do gustu! 🙂
*
Gwiazdka to dla mnie szczególny czas w roku i nie ukrywam, że najchętniej co roku leciałabym na święta do Polski. 😉 Nie dlatego, że źle mi jest w Stanach ani nic takiego, ale dlatego, że wtedy najmocniej tęsknię za domem. Nie za barszczem czy pierogami (bo to mogę sobie przygotować tutaj), nie za zimnem (za tym akurat wcale, ha!), ani polskimi tradycjami, ale zwyczajnie – za czasem spędzonym z najbliższymi. Wiele z najpiękniejszych wspomnień z dzieciństwa, to właśnie cudowne Święta spędzone w rodzinnym gronie.
Decydując się na wyprowadzkę na „drugi koniec świata” liczyłam się z tym, że nie będę mieć możliwości by co roku przylatywać do Polski w grudniu. Pomijając już tutaj długość takiej podróży i koszty, to wychodząc za mąż za Briana wiedziałam, że część świąt będziemy spędzać z jego najbliższymi, świętując Christmas po amerykańsku. Trochę obawiałam się swoich pierwszych świąt poza rodzinnym domem, ale okazało, że niepotrzebnie. Amerykańskie święta mają w sobie również dużo uroku i magii! Zamiast tylko narzekać, że nie mogę odwiedzić swoich rodzinnych stron postanowiłam cieszyć się każdym elementem amerykańskich świąt. Jeśli chcecie dowiedzieć się, co najbardziej lubię w świętach tutaj to zapraszam do lektury! Zdjęcia do dzisiejszej notki są zaczerpnięte z Pinterest.
DEKORACJE
Muszę Wam powiedzieć, że kwestii dekoracji nie uznaję modnego ostatnio minimalizmu 😉 Dlatego wprost kocham przepych z jakim Amerykanie dekorują swoje domu na święta. Nikt się nie przejmuje rachunkiem za prąd, tylko dekoruje swoje domostwo tak jak mu się podoba! Na niektórych osiedlach aż z daleka widać łunę tych wszystkich światełek, choć oczywiście nie wszystkie domy są przystrojone. Niektórzy dekorują aż do przesady, łącząc tyle kolorów i różnych świecidełek, że to wszystko przypomina raczej namiot cyrkowy, ale większość wygląda naprawdę fajnie. Swojego domu nie mamy, więc ja podziwiać takie dekoracje mogę tylko na wieczornych, grudniowych spacerach po okolicy. Ale uwielbiam to 🙂
Dostałam kilka pytań, jak wyglądają dekoracje świąteczne na Florydzie. Klimat mamy tu iście letni prawie przez cały rok, więc zimę ze śniegiem i mrozem możemy pooglądać wyłącznie w telewizji 😉 No a jeśli chodzi o zieleń przed domem to zdecydowanie łatwiej tu o palmę niż o tradycyjny świerk! Mieszkańcy nie widzą w tym żadnego problemu i kiedy zbliżają się święta to wiele z nich dekoruje właśnie palemki. W końcu drzewko to drzewko, prawda? 😀
Swoją drogą z ciekawości wpisałam w pinterest hasło “Florida Christmas decorating ideas” i zauroczyły mnie dekoracje świąteczne inspirowane morskim klimatem i turkusowo-białą kolorystyką. Kto powiedział, że wszystko musi być czerwone?! 😀
WYSYŁANIE KARTEK
Wydaje mi się, że już o tym wspominałam w którymś poście, ale napiszę jeszcze tutaj. Odkąd zamieszkałam w Stanach stałam się fanką wysyłania kartek świątecznych 🙂 W Polsce dawniej były one bardzo popularne, ale od dłuższego czasu zostają systematycznie wypierane przez nowocześniejsze technologie. Zamiast życzeń wysłanych na kartce jest sms, e-mail albo wiadomość na fb, szczególnie wśród młodszego pokolenia. Niby pamięć to pamięć, ale nie milej dostać jednak tradycyjną kartkę świąteczną? 🙂 O wiele! Dlatego cieszę się, że w Stanach wysyłanie kartek nadal jest popularne i nie jest wyłącznie domeną ludzi starszych.
Dodatkowo, wiele ludzi decyduje się na personalizowane kartki, czyli takie zrobione ze zdjęcia/zdjęć swojej rodziny. Fotografowie pod koniec roku mają ręce pełne roboty, bo sporo osób umawia się na mini sesje w świątecznym klimacie. ^^ Już już drugi rok z rzędu zadbałam o takie personalizowane kartki od nas (choć w zeszłym roku naszym fotografem był.. samowyzwalacz). Nie tylko naszej rodzince, przyjaciołom i znajomym milej dostać jest taką unikatową kartkę, ale jest to także świetna pamiątka dla nas samych 🙂 Kartki, które dostaje się od innych zwykle wiesza się gdzieś w widocznym miejscu. Wygląda to całkiem fajnie!
NIE WSZYSTKO KRĘCI SIĘ WOKÓŁ JEDZENIA
Kolejną rzeczą, za którą cenię amerykańskie święta jest to, że jedzenie nie jest głównym punktem świąt. W Polsce mam wrażenie, że wszystko kręci się wokół siedzenia przy stole. Presja, żeby ugotować 12 tradycyjnych potraw wigilijnych, kilka kolejnych – mięsnych na dwa dni świąt plus oczywiście kilka ciast. Oczywiście niektóre z tych potraw są pyszne i fajnie, że przyrządza się je właśnie na święta. Ale luuudzie, ilość jaką przygotowujemy wystarczyła by na pułk wojska! 😉 A skoro wszystko takie pyszne i w takich ilościach, to wygląda to tak, że większość świąt spędza się przy stole. Już nie mówię ile czasu trzeba spędzić w kuchni, by to wszystko przygotować!
W Stanach, najważniejszym posiłkiem podczas świąt jest obiad 25 grudnia. Podaje się kilka potraw do wyboru, wszyscy jedzą na co tam mają ochotę i.. odchodzi się od stołu. Nie ma siedzenia godzinami i dokładania sobie na talerz dodatkowych porcji 😉 Zdarza się oczywiście, że coś tam ze stołu świątecznego odgrzewa się następnego dnia, ale nie ma jedzenia świątecznego menu przez następnych kilka dni, bo jest tego tyle. Choć nie jestem wielką fanką tych amerykańskich świątecznych potraw (króluje indyk i szynka, których nie jem) i wolę przygotować polski barszcz i pierogi, to podoba mi się tutaj ten brak świątecznego obżarstwa 🙂
AMERYKAŃSKI LUZ
Lubię także taki amerykański luz w podejściu do świąt. Ludzie nie wariują z porządkami, nie myje się okien czy nie trzepie dywanów “na święta”, nikt nie spędza tygodnia w kuchni, żeby przygotować świąteczne jedzenie, a zamiast tego – spędza się czas z rodziną 🙂 W zeszłym roku, pamiętam, że wysłałam sms do teściowej dzień przed wigilią, a ona odpisała po dwóch godzinach, że właśnie wychodzi z kina. Szwagier przyjechał na święta do domu, więc chcieli nacieszyć się czasem z nim, mimo że następnego dnia gościli u siebie 15 osób 🙂 I mimo, że teściowa nie spędziła całego poprzedniego dnia urabiając się po łokcie i przygotowując wszystko na przyjęcie gości to wspaniale wspominam tamto popołudnie u nich.
Kwestia ubioru również traktowana jest z większą swoboda. Owszem, niekiedy obowiązuje elegantszy strój (np. świąteczne wyjście do kościoła), ale już w domu zmienia się outfit na coś luźniejszego. Świąteczne piżamy, czy słynne “ugly christmas sweaters” przy dniu spędzonym w całości z rodziną sprawdzają się doskonale 🙂 Na początku nie byłam przekonana do tego, ale po pierwszych świętach w Stanach przekonałam się, że elegancka sukienka to nie jedyny słuszny outfit. Uwielbiam swoją piżamę w kratę i mój pierwszy “okropny” sweterek. Jest zielony, przedstawia elfa i ma dłuuugi kaptur z dzwoneczkiem^^ Nawet Leo ma swój świąteczny sweterek z pomponami i wcale nie chce go zdejmować 🙂
I CAŁE MNÓSTWO DROBIAZGÓW, KTÓRE UMILAJĄ ŚWIĘTA
Jest trochę rzeczy, które uwielbiam i choć są to drobiazgi, które nie nadają się na osobny podpunkt to wprowadzają mnie w dobry świąteczny nastrój. Nie wiem czy wszystkie z nich wywodzą się stąd, czy mają inne korzenie, ale w Ameryce są bardzo popularne. Niektóre z nich w Polsce również, bo moda z zachodu rozprzestrzenia się szybko, ale czy to coś złego, jeśli wywołują radość i pozytywne emocje? 🙂 Oto kilka moich ulubieńcow^^
Gorąca czekolada z piankami marshmallows – chyba każdy wie, że jestem czekoladoholikiem 😉 Pianek marshmallows specjalnie nie lubię, ale w połączeniu z gorącą czekoladą dają najlepszy napój świąteczny na świecie. Świąteczne piosenki, które są wszechobecne od ponad miesiąca. Przyznam Wam, że nieszczególnie przepadam za smutnymi kolędami (Cicha noc jest wyjątkiem!), ale uwielbiam te radosne amerykańskie nuty. Od razu milej robi się zakupy albo dekoruje pierniki, jak słyszę wesołe Jingle Bells, Let it snow czy Santa Claus is coming to town. Skarpety na prezenty – szczególnie te zawieszone na kominku dodają uroku i przypominają o zbliżającym się czasie podarków. My kominka nie posiadamy, więc zastępczo nasze skarpetunie wiszą za szafce telewizyjnej, ale mam nadzieję, że kiedyś dorobimy się i kominka. Chociaż jak twierdzi Brian, na Florydzie przydałby się on jedynie do wieszania skarpet! 😉
Chatki z piernika – są przepiękne i wyglądają jak z bajki. Choć tradycja pieczenia pierników nie jest mocno rozwinięta w Stanach mocno rozwinięta, to popularne jest dekorowanie domków z piernika. W sklepach można kupić gotowe zestawy do dekoracji. Świetna zabawa gwarantowana^^ Laseczki św. Mikołaja, nie wiem czy jest jakieś polskie określenie, ale chodzi mi o amerykańskie candy cane. Jak nie przepadam za ich miętowym smakiem, to uwielbiam używać je do dekoracji. Świąteczne filmy – choć moim ulubionym jest brytyjski Love actually, to wiele amerykańskich filmów skutecznie wprowadza mnie w świąteczny nastrój. Lubię obejrzeć Kevina samego w domu, Holidays albo Opowieść Wigilijną:)
*
Mimo, że tęsknię za świętami w Polsce i w moim jutrzejszym menu pojawi się zarówno barszcz i pierogi, to doceniam wiele elementów amerykańskich świąt 🙂 Niektórymi cieszę się już od początku grudnia! Zresztą tak naprawdę to nieważne gdzie spędza się święta można znaleźć wiele cudownych elementów, które warto docenić i celebrować. W końcu Boże Narodzenie obchodzi się tylko raz w roku^^
28 komentarzy
Malgorzata
23 grudnia 2017 at 22:25Ja lubię amerykańskie Święta za możliwość spędzenia ich bez śniegu. Wiem, że na Florydzie to dość oczywiste i może wręcz być depresyjne. Niestety od paru lat w Polsce pada a nawet leje deszcz a nie śnieg. Jest brudno i szaro. Dlatego chętnie wybrałabym oświetlona palmę i Św Mikołaja w późniejszym stroju.
Wesołych Świąt!
Gosia
kashienka
31 grudnia 2017 at 04:20My nie byliśmy w tym roku na Florydzie, tylko w Georgii i pogoda była właśnie taka ponura i deszczowa. Dlatego jeśli mam wybierać to wolę jednak słońce i palmy, nawet w święta 😉
Julka
24 grudnia 2017 at 22:38Mnie najbardziej podobają się mega oświetlone domki – idąc ulicą można poczuć prawdziwy klimat świąt. 🙂
kashienka
31 grudnia 2017 at 04:20Oj zdecydowanie tak <3
Paulina G Lifestyle
25 grudnia 2017 at 08:40Mi najbardziej podobają się te świąteczne dekoracje. Wielki plus za nie skupianie się na jedzeniu!
Wesołych Świąt dla Ciebie i rodziny !
kashienka
31 grudnia 2017 at 04:21Dekoracje są super, a jedzenie faktycznie nie musi być “najważniejszą częścią programu” 😉 Dziękuję i wzajemnie!
maria
25 grudnia 2017 at 23:28a czym Ty sie Kasiu zajmujesz w USA?
kashienka
31 grudnia 2017 at 04:22Social media marketing 🙂
maria
1 stycznia 2018 at 19:30ale dla jakiejś firmy czy co?
kashienka
2 stycznia 2018 at 05:49Nie pracuję na etacie. To freelancing, więc wykonuję zlecenia dla różnych firm.
Agnieszka
2 stycznia 2018 at 11:14Czyli praca tylko na blogu, czy jeszcze w jakiej firmie? Sama też czasem się nad tym zastanawiam, więc jeżeli nie jest to tajemnica to chętnie poczytam 🙂
kashienka
4 stycznia 2018 at 05:51Blog nie przynosi mi jeszcze dochodów, ale może kiedyś? ? Pomagam firmom w zakresie social media. Kiedyś być może napiszę o tym więcej, ale sama dopiero rozkręcam się w temacie ?
Malwina
27 grudnia 2017 at 12:24A ja lubię nagotować dużo, żeby później mieć spokój przez parę dni, chociaż w tym roku naprawdę przesadziłam:) Siedzenie przy stole też mnie męczy. Lubię wyjść na spacer w święta, co jest chyba rzadkością, bo ulice zwykle świecą pustkami. Bardzo brakuje mi śniegu, te wszechobecne błoto nie jest zachęcające do spacerów, tez już bym wolała spacer wśród ozdobionych palm:)
Świetne zdjęcia. Chciała pochodzić wśród tak pięknie ozdobionych domów. Nawet te nasze “wypasione” ozdoby postawione przez miasto nie umywają się do tych ze zdjęć.
Już po Świętach, więc życzę samych wspaniałości w Nowym Roku!
kashienka
31 grudnia 2017 at 04:25Ja też nie lubię zbyt dużo czasu spędzać przy stole. A świąteczny spacer to super opcja, ale faktycznie błoto nie zachęca do wyjścia z domu. My tutaj spacerujemy do woli, bo pogoda pozwala a widoki nas rozpieszczają <3
Dziękuję bardzo i wzajemnie - szczęśliwego Nowego Roku! :)))
Beata
27 grudnia 2017 at 17:49Chatki z piernika są cudowne! Sama robiłam jedną w tym roku 🙂 Też uwielbiam Love Actually! Można się przy tym wpisie rozmarzyć ! 🙂
kashienka
31 grudnia 2017 at 04:22Ja właśnie nie zdążyłam chatki z piernika – muszę nadrobić w przyszłym roku 😉
Świat Toli
27 grudnia 2017 at 19:10Oj tak, dekoracje sa super i gdybym mogła, to sama bym taki wystrój stworzyła. Kartki kiedyś u nas tak popularne odeszły już do lamusa, a szkoda.
kashienka
31 grudnia 2017 at 04:23Zawsze można się trochę zainspirować i udekorować podobnie dom oraz wysłać kartki zamiast smsów czy życzeń na FB 🙂
Angelika
28 grudnia 2017 at 00:39U nas w Montanie śniegu jest na szczęście po pachy. W Wigilie spędziliśmy 2 godziny na śniadanie i facetime z rodziną z Polski która akurat wtedy miała kolacje, następnie poszliśmy się wspinać, a w 1szy dzień świąt znowu śniadanie z rodziną z Polski na facetime, snowboard i do pracy męża wieczorem. Lepiej byłoby gdybyśmy wieczór spędzili na kolacji z rodziną z USA, jednak w tym roku nie udało nam się jechać do NYC ze względu na prace męża.
kashienka
31 grudnia 2017 at 04:26Ale fajne takie święta z chodzeniem po górach i snowboardem <3
Cleo
29 grudnia 2017 at 15:30Ja też nie uznaję minimalizmu, u mnie cały dom i taras w światełkach:)
A co do kartek- zawsze wysyłam i to zawsze szukam jakichś ładnych. Moja Ciocia ze Stanów wysyła istne cudeńka!
Buziaki:) Świetny wpis:*
kashienka
31 grudnia 2017 at 04:28Ten jeden raz do roku można poszaleć ^^ Kartki, kiedyś sama trochę “tworzyłam” takie ręcznie robione – ale nie mam za bardzo smykałki do takich rzeczy 😉 Dlatego wolę opcję ze zdjęciami^^ Super, że praktykujesz wysyłanie kartek!
Magda
30 grudnia 2017 at 01:18Tego jedzenia faktycznie jest tu mało, do tego wszyscy w rodzinie mojego męża opychają się mięsem… Na szczęście potem w domu najadłam się klusek z makiem 😀 Co do zdjęć to my już 3 rok z rzędu robimy sobie fotkę z Mikołajem i naszym kotem 😀
kashienka
31 grudnia 2017 at 04:30U męża w rodzinie też niestety mięsa króluje.. Ale znalazły się dla mnie i bezmięsne sałatki 😉
My też mamy zdjęcie z Leo z Mikołajem ^^ Nie jest jakieś udane, ale zawsze pamiątka 😉
Weronika
31 grudnia 2017 at 08:31Jejku zakochałam się w Twoich postach o USA Sama chcę tam w niedalekiej przyszłości zamieszkać. 🙂
kashienka
31 grudnia 2017 at 17:17Dziękuję! Życzę Ci powodzenia w realizacji marzeń w takim razie <3
Maryy
2 lutego 2018 at 17:01Mi nie podoba sie to nastawienie na prezenty , duzo bardziej cenie swieta przez sam fakt spedzenia ich z rodzina i przy dobrym jedzonku wlasnie 😀 dlatego w tamtym roku uznalismy z rodzina ze z nich rezygnujemy,bo ten materializm ktory do nas przyszedl z zachodu jest okropny. Najwazniejsze to czas z bliskimi,a nie zamartwianie sie tym czy nie zbankrutuje przez swieta 😀
kashienka
7 lutego 2018 at 05:11Super pomysł! Ja lubię robić prezenty, ale czasem konieczność wymyślenia choć malutkich podarków dla prawie 30 osób jest sporym wyzwaniem 😀