10 RZECZY, KTÓRE ZASKOCZYŁY MNIE W USA vol. 2 - Odkrywając Amerykę
O WSZYSTKIM INNYM

10 RZECZY, KTÓRE ZASKOCZYŁY MNIE W USA vol. 2

Ameryka potrafi zaskoczyć – zarówno dużymi sprawami jak i drobnostkami dnia codziennego. Najwięcej rzeczy, które zaskakują dostrzega się oczywiście na początku, później człowiek stopniowo oswaja się z nową rzeczywistością. Dziś po raz kolejny przygotowałam dla Was wpis, ze spisem 10 rzeczy, które zaskoczyły mnie w USA na początku pobytu. Przed przeczytaniem tego wpisu koniecznie zajrzyjcie do części pierwszej, która zawiera pierwszą dziesiątkę 🙂

11. Woda na herbatę grzana w mikrofalówce

Do tej pory pamiętam popłoch w oczach moich hostów, gdy mocno przeziębiona w pierwszym tygodniu pobytu zapytałam o czajnik. Zaczęli gorączkowo szukać po szafkach, aż w końcu znaleźli dość wiekowy egzemplarz w garażu. Cóż, miałam szczęście, że w ogóle znaleźli, bo czajnik wcale nie jest podstawowym wyposażeniem amerykańskiego domu. W czym zatem grzeją wodę na herbatę, zapytacie? W mikrofalówce! Owocowe herbatki jeszcze da się wypić, ale na przykład taki Earl Grey niezależnie od czasu grzania zaparza się z białym nalotem. Amerykanie nie widzą problemu 😉 Więcej o herbacie i jej (nie)piciu przeczytacie tutaj.

RZECZY KTÓRE ZASKOCZYŁY MNIE W USA

12. Podatek doliczany przy kasie

Na początku pobytu trochę mnie to irytowało, ale dość szybko przywykłam. W Stanach ceny na produktach w sklepie nie są cenami końcowymi. Do ceny podstawowej trzeba doliczyć jeszcze podatek (tzw. sales tax), który zostaje doliczany dopiero przy kasie. Wysokość tego podatku różni się w zależności od produktu i stanu ponieważ każdy stan ma swoją własną marżę podatkową. Oznacza to, że jak wybierzesz się do sklepu DOLLAR TREE, który oferuje wszystkie produkty po dolarze, z jednym dolarem w kieszeni i wybierzesz sobie tylko jeden produkt za dolara do kupienia, to przy kasie usłyszysz, że do zapłaty masz np. $1.11 😉

RZECZY KTÓRE ZASKOCZYŁY MNIE W USA

13. Łóżko zaścielone po amerykańsku

Jeśli by tak zdjąć wszystko z amerykańskiego łóżka, to mogłoby się okazać, że zawiera ono trzy razy tyle elementów, co łóżko europejskie 😉 Dwa prześcieradła, jedna para poduszek, druga para poduszek, kołdra, narzuta, kocyk, poduszki ozdobne, a nawet “spódniczka” – zaścielenie łóżka za oceanem, tak by nie zapomnieć o żadnym z elementów, to nie jest bułka z masłem! Pamiętam, że na początku trochę mnie to wszystko zaskoczyło, ale z czasem doceniłam to królewskie spanie 🙂 Więcej na temat tego, co kryje w sobie amerykańskie łóżko dowiecie się z tego wpisu 🙂

RZECZY KTÓRE ZASKOCZYŁY MNIE W USA

14. Całkowity brak umiejętności kulinarnych

Nie chciałabym tutaj generalizować, bo oczywiście, że w Stanach też można spotkać osoby, które gotować potrafią. Jednak patrząc na to, z czym zetknęłam się podczas pięciu lat pobytu śmiem stwierdzić, że ogromna liczba Amerykanów nie ma zielonego pojęcia o gotowaniu. I nie, nie mówię tutaj o żadnych skomplikowanych daniach, ale o tych najzwyklejszych, codziennych potrawach.

Do tej pory pamiętam to ogromne zaskoczenie, gdy u swojej host rodziny na obiad zrobiłam wytrawne naleśniki. “Jak Ty to zrobiłaś, jak w spiżarni nie było miksu do naleśników!?”. Cóż, miksu nawet nie szukałam bo wtedy jeszcze nie miałam pojęcia, że bez takowego się tutaj nie można obyć 😉 Potem był mazurek, który upiekłam i pytania “jak Ty znalazłaś tutaj w sklepie miks do zrobienia polskiego ciasta?!“. Albo zrobienie potrawy o wdzięcznej nazwie “czyszczenie lodówki” – “z czego jest ten obiad, skoro w lodówce NIC nie było?!”. Podobnie było u większości Amerykanów, z którymi miałam okazję się zetknąć, nie wykluczając mojej amerykańskiej rodziny 😉

Ma to oczywiście swoje plusy – niezależnie od tego co podaję na stół, czuję się jak Master Chef w finałowym odcinku 😉 Zawsze są achy, ochy i prośby o przepis, nawet gdy potrawy są z gatunku tych, które “każdy umie zrobić” 😀

15. All way stop (skrzyżowanie z czterema znakami STOPu)

Kolejne małe zaskoczenie dotyczyło ruchu drogowego. To właśnie w Stanach spotkałam się po raz pierwszy ze znakiem STOP z dopiskiem pod spodem “ALL WAY”. Ten znak występuje najczęściej na małych skrzyżowaniach bez świateł i widzi go każdy, niezależnie od tego, z której strony skrzyżowania podjeżdża. Działa to tak, że auta podjeżdżające z czterech stron zatrzymują się na swojej linii stopu. Pierwszeństwo jazdy przysługuje temu, który na skrzyżowanie dotarł jako pierwszy. Jeśli dwa auta przyjechały w tym samym momencie, to działa zasada prawej strony lub jeden z kierowców przyjaznym gestem przepuszcza drugiego.

16. Sposób ubierania się 

Ten podpunkt zdecydowanie zasługuje na rozwinięcie w osobnym wpisie (dajcie znać czy mielibyście ochotę takowy przeczytać!), więc tutaj tylko skrótowo. No cóż, chyba przed wyjazdem za dużo się naoglądałam filmów w stylu “Seks w Wielkim Mieście”, czy “Diabeł Ubiera się u Prady” i dlatego spodziewałam się od Amerykanów trochę większego dbania o ubiór! Tymczasem spotkałam się głównie z brakiem stylu i zwyczajnym niedbalstwem. Rozumiem luz, sama też lubię swój domowy dresik, ale jak wychodzę na spotkanie z kimś to staram się nie wyglądać tak, jakbym przed chwilą wstała z łóżka 😉 Nie zliczę, ile razy usłyszałam “Oh, you’re so dressed up!” (ang. ale się wystroiłaś), gdy na sobie miałam całkiem normalny strój.

17. Jednostki

O jednostkach imperialnych wiedziałam oczywiście dużo wcześniej, zanim wylądowałam na amerykańskiej ziemi, jednak bardzo zaskoczył mnie (i do tej pory zaskakuje!) całkowity brak logiki w tym systemie. Układ SI (stosowany przez wszystkie kraje świata OPRÓCZ Stanów) jest prosty jak bułka z masłem i łatwy do zapamiętania. Jeden metr ma 100 cm, a jeden centymetr – 10 milimetrów. Jeden kilogram ma 1000 gramów i 10 dekagramów. Tutejsze jednostki to wyższa szkoła jazdy. W jednej stopie jest 12 cali, w jardzie mieszczą się 3 stopy, mila ma 1760 jardów, a w jednym funcie jest 16 uncji. Z temperaturami podobnie – w skali Celsjusza woda zamarza przy temperaturze 0, a gotuje się – przy 100 stopniach. W skali Fahrenheita jest to odpowiednio 32 i 212 stopni.

To wszystko sprawia, że do tej pory jednostki imperialne opanowałam wyłącznie w stopniu podstawowym. Wiem jaka temperatura oznacza zimno a jaka ciepło, wiem ile sama mierzę i ile galonów paliwa wchodzi w bak mojego auta. Jeśli chodzi o resztę rzeczy, to nadal używam aplikacji do konwertowania jednostek. I wcale się tego nie wstydzę – system imperialny jest dla mnie po prostu nielogiczny 😉 Więcej o amerykańskich jednostkach napisałam w osobnym wpisie tutaj.

18. Cukier, wszędzie cukier

Żeby nie było – na moje nieszczęście, jestem fanką niemal wszystkiego, co słodkie. Gdyby nie obawa, że kiedyś nie zmieszczę się w siedzenie samolotowe – mogłabym jeść słodycze codziennie 😉 Jednak i na takiego słodyczoholika jakim jestem, ilość cukru dodawana w Stanach niemal do wszystkiego jest nie tylko zaskakująca ale i przerażająca. Nieraz zdarzyło mi się zamówić kawę, która była tak pełna smakowych syropów, że zwyczajnie nie dało się jej wypić. Ciastka ze sklepowej cukierni? Nieraz są tak słodkie, że trudno wyczuć w nich jakikolwiek smak. Większość płatków śniadaniowych jest tak przesłodzona, że robi się mdło już po kilku kęsach. Nawet Cola jest tutaj bardziej słodka niż w Europie!

RZECZY KTÓRE ZASKOCZYŁY MNIE W USA

19. Polityka reklamacji

Słyszałam już przed wylotem o liberalnej polityce reklamacji i zwrotów towaru, ale dopiero na miejscu przekonałam się jak to wszystko działa. Jeśli coś się popsuje, to najczęściej od razu wymieniają na nowe. Ja reklamowałam już cztery razy mojego iPhone’a X i za każdym razem dostawałam zupełnie nowy telefon. Co mnie mocno zaskoczyło, to polityka zwrotu np. używanych kosmetyków. Jeśli po użyciu 1/3 opakowania człowiek stwierdzi, że dany produkt mu nie służy i nie spełnia oczekiwań, może go zwrócić i dostać zwrot gotówki. W wielu miejscach można też oddawać towary bez paragonu – wystarczy karta kredytowa, którą płaciło się przy zakupie.

RZECZY KTÓRE ZASKOCZYŁY MNIE W USA

20. Prawnicy reklamujący się dosłownie wszędzie

Pamiętam jak mocno zaskoczyła mnie ilość reklam prawników na każdym kroku. Uśmiechnięte twarze adwokatów zdobią przystanki autobusowe, autobusy, billboardy przy autostradzie a nawet ławki w miejskim parku. Treść takiej reklamy zwykle podpowiada specjalizację danego prawnika. “Miałeś wypadek, zostałeś poszkodowany? Zadzwoń…“, “Walczysz o prawo opieki nad dziećmi po rozwodzie? Skontaktuj się…“, “Zostałeś złapany za jazdę pod wpływem? Pomożemy Ci…“. Prawnicy w Stanach biją się o klientów, a że w przeciwieństwie do Polski – reklamowanie się przedstawicieli tej profesji jest zgodne z prawem, nie sposób jest nie zauważyć prawniczych reklam dosłownie wszędzie. Więcej na temat napisałam tutaj 🙂

*

Mam nadzieję, że dzisiejszy wpis Was zainteresował i że choć raz uśmiechnęliście się podczas czytania 🙂 Być może za jakiś czas pojawi się kontynuacja tej listy! Chcielibyście przeczytać o kolejnych rzeczach, które zaskoczyły mnie na samo “dzień dobry”? 🙂

A na sam koniec dzisiejszego wpisu sprawa do Was, moi drodzy! Tydzień temu postanowiłam zgłosić się do pewnego blogowego konkursu znanego jako Gala Twórców. Ta decyzja nie była dla mnie łatwa i przez trzy dni biłam się z myślami czy w ogóle wystartować, skoro konkurencja pewnie duża a szanse na wygraną niewielkie. Jednak, jak to mówią, kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana 😉 Wysłałam swoje zgłoszenie, bo udział w takich konkursach to dla mnie przede wszystkim możliwość dotarcia do szerszego grona odbiorców. A to jest bardzo ważne dla każdego internetowego twórcy 🙂

W chwili obecnej trwa głosowanie czytelników, więc jeśli zaglądacie tu i lubicie mojego bloga – bardzo Was proszę o oddanie głosu 🙂 10 blogów z największą ilością głosów w każdej z kategorii (ja startuję w kategorii Lifestyle) przejdzie do kolejnego etapu konkursu i zostanie ocenione przez jurorów!

Zagłosować na mnie można tutaj: https://galatworcow.pl/t/odkrywajac-ameryke/. Obiecuję, że zajmie to nie dłużej niż dziesięć sekund! Wystarczy kliknąć na serduszko nad moim zdjęciem (trzeba być zalogowanym na FB i autoryzować aplikację konkursową). Jeśli wszystko poszło pomyślnie, to otrzymacie komunikat, że głos został oddany. Jeśli chcecie pomóc jeszcze bardziej, to możecie udostępnić link na swoim FB, IG lub gdziekolwiek indziej :)))) Będę bardzo wdzięczna za każdy głos oraz udostępnienie <3

You Might Also Like

12 komentarzy

  • Reply
    Ewa
    27 marca 2019 at 21:56

    Kolejny świetny wpis
    czekam na kolejny
    z każdym wpisem
    dzięki tobie moja wiedza
    o ameryce jak by wzrosła 🙂

  • Reply
    marty
    28 marca 2019 at 09:58

    nareszcie! takie wpisy jak najbardziej na tak!

    • Reply
      kashienka
      28 marca 2019 at 16:34

      Cieszę się, że Ci się podobają 🙂

  • Reply
    Sonia
    29 marca 2019 at 00:27

    Ja właśnie dzisiaj wróciłam z Florydy i walczę z Jetlagiem ? kocham ten kraj miłością bezwarunokowa ale tak ochydnej kawy na stacjach benzynowych to nigdzie nie ma ? Smakuje dokładnie jak mieszkanka syropow smakówych i cukru. A wodę gotowalismy tym razem w garnku ?

    • Reply
      kashienka
      31 marca 2019 at 13:55

      Oj, jet lag to nic przyjemnego! 🙁
      Kawy na stacji benzynowej nie pijam, bo nie mają do zabielenia mają tylko śmietankę w proszku albo half and half czy inne cudo z laktozą 😉 A ja kawę piję tylko z mlekiem migdałowym 😛

  • Reply
    Szaratkowo
    29 marca 2019 at 09:16

    Bardzo, bardzo lubie Twoje wpisy, sa niezmiernie ciekawe. W ogole czytalam ich pelno wstecz, bo mnie niesamowicie zainteresowaly. I choc mialam ochote wlasciwie kazdy z nich skomentowac, to stwierdzilam ze nie bede sie wyglupiac z pisaniem pod postami np sprzed dwoch lat ???

    • Reply
      kashienka
      31 marca 2019 at 14:02

      A wiesz ile osób komentuje stare wpisy? 😀 Co tydzień mam przynajmniej 20 komentarzy do zaległych tekstów do zatwierdzenia i odpowiedzi 😛 Cieszę się, że dobrze Ci się czyta <3

  • Reply
    Olgietta
    29 marca 2019 at 20:09

    pewnie to już pisałam przy okzaji innego wpisu sypialnianego, ale ulwielbiam zascielone amerykańskie łóżka 🙂 a te ilości cukru to mnie przerażają 😮
    PS zagłosowane oczywiście, trzymam kciuki mocnooo

    • Reply
      kashienka
      31 marca 2019 at 14:06

      Wyglądają super, to fakt – ale ścielenie to nie jest “pół minuty” 😀 Dziękuję za głos <3

  • Reply
    Judyta Majer
    31 marca 2019 at 11:14

    Ameryka. Tak dziwna aż interesująca. Tak interesująca aż dziwna. ??? Pozdrawiam, Judyta

  • Leave a Reply