MIAMI - MOJE WRAŻENIA WCZORAJ I DZIŚ - Odkrywając Amerykę
MIAMI
PODRÓŻE PO AMERYCE

MIAMI – MOJE WRAŻENIA WCZORAJ I DZIŚ

Podróże małe i duże zostały odłożone na bliżej niekreślony termin przez większość z nas. Na szczęście, nikt nie może zakazać podróżowania palcem po mapie i planowania wojaży, które zrealizujemy, gdy tylko wszystko wróci do normalności 🙂 U mnie dziś też będzie podróżniczo, bo zabiorę Was na mini wycieczkę do Miami! Opowiem Wam trochę o tym miejscu i zdradzę Wam jakie odczucia na temat tego miasta miałam kiedyś, a jakie mam dziś. Zapraszam do czytania i oglądania 🙂

MIAMI

GARŚĆ OGÓLNYCH INFORMACJI

Miami jest miastem położonym na południowo-wschodniej Florydzie, na wybrzeżu Oceanu Atlantyckiego. Jest jednym z najważniejszych centrów finansów, kultury, rozrywki oraz sztuki na świecie.  Samo miasto jest zamieszkiwane przez nieco ponad 400 tys osób, co sprawia, że jest 44 co do wielkości miastem Stanów Zjednoczonych. Jednak już cały zurbanizowany obszar Miami jest dużo większy i liczy ponad 5,5 mln mieszkańców co sprawia, że pod względem zaludnienia jest ósmym, a pod względem wielkości piątym amerykańskim obszarem miejskim.

Jeśli o chodzi o Miami Beach to jest to osobne miasto metropolii, a nie jak przedstawiają to niektóre przewodniki – część Miami. Pozwólcie jednak, że dziś i ja te dwa miejsca potraktuję jako “całość”, bo w końcu dziś chcę Wam powiedzieć tylko o moich subiektywnych odczuciach. We wpisach z praktycznymi wskazówkami będę bardziej dokładna 🙂

Nazwa Miami pochodzi wywodzi się z języka rdzennych mieszkańców, którzy zamieszkiwali tereny dzisiejszej Florydy, gdy pojawili się tu pierwsi Europejczycy. W wolnym tłumaczeniu słowo Miami oznacza “wielką wodę”. Burzliwą historię miasta trudno jest streścić w kilku zdaniach. Ale jeśli będziecie ciekawi, jak z niewielkiej osady nad Miami River, miasto stało olbrzymią metropolią to kiedyś opowiem Wam o tym w osobnym wpisie. Tymczasem zdradzę Wam małą ciekawostkę na temat przydomku tego miasta.

MAGICZNE MIASTO?

Szukając informacji na temat Miami, gdzieniegdzie można natknąć się na określenie “Magic City”, czyli magiczne miasto. O co chodzi z tym przydomkiem? To określenie w odniesieniu do Miami zostało użyte po raz pierwszy w artykule napisanym dla “East Coast Homeseeker”. Autor artykułu, zatrudniony przez właściciela magazynu, miał zachęcić mieszkańców Północy do podróży do Miami, stawiając miasto w bardzo pozytywnym świetle. A musicie wiedzieć, że Miami w tamtym czasie było raczej mało atrakcyjnym miejscem z bagnami, ogromną ilością robactwa a także trudnym do zniesienia upałem i wilgotnością (oczywiście wszystko działo przed erą klimatyzacji).

Lata później, gdy Miami zaczęło się rozwijać i rozrastać w naprawdę imponującym tempie, termin “magiczne miasto” powrócił. Odwiedzający Florydę w okresie zimowym byli pod wrażeniem rozwoju miasta jaki można było obserwować gołym okiem. Miasto z roku na rok zmieniało się tak mocno, że niektórzy określali to magią.

MOJE WRAŻENIA Z MIAMI WCZORAJ I DZIŚ

O Miami marzyłam od kiedy tylko sięgam pamięcią. Na długo zanim odwiedziłam Stany po raz pierwszy, wymyśliłam sobie, że chciałabym mieszkać w Miami… 😉 Podczas gdy mnóstwo osób marzyło raczej o Nowym Jorku, mnie zawsze ciągnęło na południe. Ale dlaczego akurat do Miami? Powód był dość prozaiczny – po prostu niewiele wiedziałam na temat innych miejsc na Florydzie 😉 Pierwszy raz swoje “miasto marzeń” odwiedziłam po roku w Stanach, podczas tygodniowych wakacji na Florydzie z moim rodzicami (tutaj przeczytacie więcej na temat tego wyjazdu). Pamiętam, że ta wycieczka do Miami była dla mnie nie lada przeżyciem – w końcu nadszedł czas na konfrontację wyobrażeń z rzeczywistością!

Moje pierwsze wrażenia były bardzo pozytywne, bo na miasto patrzyłam ewidentnie przez różowe okulary 😉 Widok wieżowców w połączeniu z egzotycznymi palmami oraz błękitnym niebem był dokładnie taki. jaki pamiętałam z filmów. Przymknęłam trochę oko na korki i na tłumy turystów, nie przeszkadzał mi hałas i głośna muzyka. Wrażenia były na tyle pozytywne, że pamietam, że pod zdjęciem z zachodem słońca, które opublikowałam na Instagramie powiedziałam, że bardzo chcę tutaj mieszkać w przyszłości. Tak się nigdy nie stało – na szczęście.. 😉

Kolejne odwiedziny w Miami uświadomiły mi, że.. wcale już nie chciałabym tam mieszkać. Widoki olbrzymich drapaczy chmur tworzące skyline miasta nieco mi spowszedniały po czasie mieszkania w centrum Atlanty, a widok palemek, wiecznie błękitnego niebo miałam przecież na codzień w Tampie. Im jestem starsza, tym mniej też ciągnie mnie do zgiełku miasta – coraz bardziej cenię sobie spokój i relaks na łonie natury. Być może po prostu nie odwiedziłam jeszcze spokojniejszych zakątków Miami, ale praktycznie wszystkim miejscom, które poznałam towarzyszyła głośna muzyka i mnóstwo ludzi. Obecnie jest dla mnie trochę za duże, za głośne, zbyt turystyczne i pewnie przez to – nieco przytłaczające. To dla mnie fajna destynacja na weekend, ale z ręką na sercu mogę przyznać, że nie wyobrażam sobie już mieszkania tam.

DLACZEGO WARTO ODWIEDZIĆ MIAMI?

Abstrahując już od moich osobistych wrażeń, odwiedzenie Miami (i Miami Beach) polecam każdemu, kto wybiera się na Florydę. Uważam, że to miejsce trzeba zobaczyć chociaż raz w życiu, chociażby po to by wyrobić sobie własną opinię. Miami jest pełne słońca i kontrastów. Nowoczesne drapacze chmur, porty z jachtami wartymi kilkaset tysięcy dolarów ale i biedniejsze dzielnic emigrantów z Ameryki Południowej czy bezdomni śpiący na ławkach w samym centrum miasta. Ludzie w eleganckich garniturach tuż obok tłumu turystów w szortach i japonkach. Cudowny turkus oceanu tuż obok szarości wielopasmowych autostrad, które otaczają miasto z każdej strony. Miami Beach to z kolei nie tylko wieczna impreza i drogie samochody, ale i piękne zabytki w stylu Art Deco. Ale o tym, co warto zobaczyć i zwiedzić w Miami i najbliższej okolicy opowiem Wam w następnym podróżniczym wpisie 🙂

*

Mieliście okazję być kiedyś w Miami? Jakie wrażenie zrobiło na Was to miasto? Koniecznie podzielcie się Waszymi wrażeniami! 🙂 A u kogo Miami i Miami Beach jest na liście wymarzonych miejsca do zobaczenia?

You Might Also Like

4 komentarze

  • Reply
    Sonia
    21 kwietnia 2020 at 22:05

    Moje miasto ? Ja miałam totalnie na odwrót! Od początku zakochana byłam po uszy w Californi, głównie w San Francisco. Ze smutkiem zareagowałam na wiadomość ze moja rodzina przeprowadza się z Doliny Krzemowej wlansie do Miami. Dla mnie Stany to był Zachód i koniec kropka (NYC też mnie nie pociągnął) Polecialam pierwszy raz do Miami bez żadnych oczekiwań i to była miłość od pierwszego wejzenia ? Widziałam już przedtem kawał Stanów ale żadne miasto tak mnie nie porwało. Od tej pory byłam w Miami 3 razy, w listopadzie mam nadzieje na 4 ? i jakbym miała się przeprowadzić gdziekolwiek na świecie to bez wątpienia byłoby to Miami ?

  • Reply
    Karol
    21 kwietnia 2020 at 22:20

    Bylem kilka lat temu i mialem byc miesiac temu,jednak z wiadomych wzgledow nie wylecialem. Pojechac i zobaczyc jak najbardziej trzeba,jednak nie jest to miasto,do ktorego chce sie wrocic. Pomijac upal,jest ono po prostu nudne. Piekna pogoda, cudowne plaze i imprezy i tyle i tak ciagle. Jest w nim zupelnie inny klimat, karaibski/poludniowoamerykanski,ktory nie do konca odpowiada mojemu wyobrazeniu o Ameryce. Dla kontrastu,typowo amerykanskie Las Vegas rowniez nie przypadlo mi do gustu. Za to zakochany jestem w NYC, San Francisco i Los Angeles. Marzy mi sie jeszcze zobaczyc Wirginie i Seattle 🙂

  • Reply
    K
    22 kwietnia 2020 at 01:52

    Byłam w Miami kilka dni w październiku 2018r. Była to moja pierwsza podróż do USA, wcześniej byłam kilka dni w Nowym Jorku, który był moim marzeniem od dziecka 🙂 Po intensywnym i pełnym atrakcji pobycie w NYC Miami, a właściwie Miami Bleach, to była chwila “wakacyjnego” wytchnienia – woda, palmy 😉 Chociaż muszę przyznać, że zaraz po wyjściu z lotniska moja pierwsza myśl była taka, że to powietrze jest straszne, tu się nie da normalnie oddychać 😀 Ale szybko przywykłam do tego specyficznego klimatu i dzięki Bogu za klimatyzację 😉 Co do atrakcji to ładne budynki w Art Deco Historic District, Ocean Drive – ale po zmierzchu, gdy widać te wszystkie neony, Jewish Museum of Florida, gdzie pracuje bardzo miły pan – potomek polskich Żydów z Białegostoku (muzeum na Washington Avenue, obok mojego hotelu – dlatego się wybrałam), trochę rozczarowująca Little Havana, no i plaża też bez wow 😉 Niemniej jednak chciałabym jeszcze kiedyś odwiedzić i NYC i Miami, a w planach również i Kalifornia.

  • Reply
    Kate
    22 kwietnia 2020 at 02:28

    Odwiedziłam Miami podczas podróży po Florydzie w 2017 roku. Mam podobne odczucia, do tych, które opisujesz. Dużo kontrastow. Zaczęłam zwiedzanie od dzielnicy Little Havana wiec uderzył mnie język hiszpański zamiast angielskiego i mnóstwo Kubańczyków! Dodatkowo Miami Beach to nie były najładniejsze plaże jakie widziałam w USA. Pomimo, że na filmach tak zawsze wyglądały. Ale mimo wszystko Miami dla mnie, ma swój klimat i chętnie tam jeszcze kiedyś wrócę, żeby znów spojrzeć z innej perspektywy 🙂

  • Leave a Reply