Dawno nie było nic na temat zdrowego stylu życia, prawda? 🙂 Tym razem moją inspiracją będzie dyskusja, która przeczytałam parę dni temu na facebooku na temat ograniczania potraw mięsnych przez coraz większą grupę ludzi. Ja, jak wiecie, przestałam jeść mięso kilka lat temu i cieszy mnie, że inni ludzie też czują potrzebę zmian w swojej diecie. Zredukowanie ilości potraw mięsnych jest dużym krokiem ku dobremu! Dlatego dziś chcę wymienić Wam kilka powodów, dla których, moim zdaniem, warto ograniczyć spożywanie mięsa. Jesteście ciekawi? To zapraszam do czytania!
UWAGA! Ten wpis dedykowany jest osobom, które CHCĄ ograniczyć mięso w swoim jadłospisie i są gotowi na zmiany 🙂 Jeśli jesteś zdeklarowanym mięsożercą i nie planujesz jakichkowiek modyfikacji w swojej diecie to odpuść sobie czytanie. Ja nie mam zamiaru nikogo przekonywać na siłę. Wiem też, że usilne namawianie odnosi zwykle przeciwny skutek do zamierzonego, więc po co mamy się nawzajem frustrować?
CO TO JEST FLEKSITARIANIZM?
Z pewnością obiło się Wam kiedyś o uszy pojęcie fleksitarianizmu. Ale czy wiecie dokładnie co oznacza ten termin? Najprościej mówiąc, jest to dieta polegająca na spożywaniu ograniczonej ilości posiłków mięsnych. Obecnie coraz więcej osób decyduje się na ograniczenie mięsa w swoim jadłospisie, nie wykluczając ich jednak zupełnie. Myślę, że to świetna opcja dla osób, które nie wyobrażają sobie całkowitej rezygnacji z mięsa, ale chcą jeść go mniej niż dotychczas.
Słyszałam ostatnio, że być może fleksitarianizm u niektórych jest zwyczajnym podążaniem za “modą na niejedzenie mięsa”. Być może tak jest, podobnie jak było z “modą na bieganie” – ale co złego jest we wprowadzeniu zdrowych nawyków w swoim życiu, chociażby pod wpływem trendów? 🙂
DLACZEGO WARTO OGRANICZYĆ SPOŻYWANIE MIĘSA?
Dla zdrowia
Myślę, że ten argument zdecydowanie powinien znaleźć się na pierwszym miejscu. Jedzenie mięsa, szczególnie w nadmiarze, zdecydowanie nie jest zdrowe! Światowe organizacje od dawna mówią o negatywnym wpływie mięsa na wiele aspektów naszego zdrowia. Argumenty, że “nasi przodkowie jedli mięso i żyli” wynikają z niewiedzy albo ignorancji. Dlaczego? Po pierwsze, ilość spożywanego mięsa w dzisiejszych czasach zwiększyła się kilkukrotnie. Kiedyś mięsny posiłek był tzw. “rarytasem“, dziś niektórzy potrafią jeść mięso nawet kilka razy dziennie. Druga sprawa to jakość mięsa, która obecnie jest diametralnie różna od tego co było kiedyś.
Ponieważ mięsa je się o wiele więcej niż kiedyś a ludzie chcą kupować “dużo i tanio”, to hodowla przemysłowa praktycznie wyparła chów tradycyjny. Produkcja mięsa na skalę przemysłową to biznes, który musi się opłacać dlatego stawia się na jak najszybszy wzrost zwierząt, by jak jak najwcześniej były gotowe do uboju. Natura nie jest w stanie sprostać tempu, jakie narzucił człowiek i w efekcie zwierzęta są karmione całą masą hormonów, antybiotyków i sterydów. W pakiecie z kawałkiem wieprzowiny czy stekiem człowiek dostaje więc wszystko to, czym zwierzę było szpikowane przez całe swoje krótkie życie.. Nie wspomnę tu nawet o konserwantach czy wzmacniaczach smaku, które nagminnie dodawane są do wyrobów mięsnych.
Dla zwierząt oraz planety
Kwestia etyczna jedzenia mięsa to tak naprawdę temat-rzeka. Ja jestem zdania, że każde żywe stworzenie ma prawo do życia i że to po prostu normy kulturowe podyktowały nam, o które zwierzęta dbamy i które kochamy, a które zabijamy na mięso. Rozumiem jednak, że ktoś może mieć inne zdanie od mojego. Dlatego nie będę tutaj dyskutować o samym fakcie zabijania zwierząt, a ich traktowaniu w ciągu życia. Masowa hodowla, która wyparła chów tradycyjny, zupełnie nie dba o jakikolwiek komfort zwierząt ani ich zdrowie. Ważny jest tylko zysk! Dlatego większość mięsa, które obecnie znajdziecie w markecie pochodzi od zwierząt, które w życiu nie zaznały nic innego poza cierpieniem. Jeśli ktoś ma w głowie obraz pogodnej krówki skubiącej trawkę na łące, to powinien obejrzeć jeden z dokumentów na Netflixie. I świadomie zdecydować czy chce przykładać rękę do tego procesu.
Ponadto, masowa hodowla zwierząt (szczególnie bydła) ma bardzo negatywny wpływ na naszą planetę. Taka hodowla wymaga wielkich zasobów wody oraz pożywienia, a jednocześnie produkuje ogromną ilość gazów cieplarnianych. Globalne ocieplenie to już nie “wymysł ekologów”, a zmiany klimatyczne, które zachodzą dosłownie na naszych oczach. Skoro przekonaliśmy się do segregacji śmieci i wielorazowych siatek na zakupy to może warto zatroszczyć się o planetę także wprowadzając zmiany na własnym talerzu?
Bo… jest to prostsze niż kiedykolwiek
Jeszcze dziesięć lat temu osoba unikająca mięsa miała zdecydowanie trudniej w kwestii chociażby jedzenia na mieście. Wegańskie knajpki były rzadkością, a w tradycyjnych restauracjach nieraz na próżno było szukać dobrych bezmięsnych dań. Obecnie coraz więcej lokali specjalizuje się w kuchni roślinnej, a znakomita większość nowych restauracji ma w swoim menu kilka fajnych vege opcji. W tej chwili nawet fast-foody oferują bezmięsne alternatywy, które świetnie potrafią zaspokoić zachciankę na coś niezdrowego, bez konieczności jedzenia mięsa.
Podobnie sprawa wygląda w sklepach. Na sklepowych półkach z roku na rok przybywa produktów wegańskich. Jest sporo zamienników mięsa, które tak mocno przypominają prawdziwe mięso w smaku, że.. człowiek nie może uwierzyć, że to produkt roślinny. Ja akurat nie jem zbyt często tego typu rzeczy, bo za smakiem mięsa nie tęsknię, jednak jeśli brakuje takich smaków, a z jakichś powodów chce ograniczyć mięso to świetna alternatywa. Oczywiście wszystko z umiarem, bo należy pamiętać, że nie wszystko co roślinne musi automatycznie być zdrowe.. 😉
*
Fleksitarianizm zatacza coraz szersze kręgi. Być może pod wpływem “mody” lub też większej świadomości ludzie starają się ograniczyć spożywanie mięsa. Jako osoba niejedząca mięsa od kilku lat uważam, że fleksitarianizm to świetna alternatywa dla tradycyjnej diety. Ograniczenie mięsa w diecie jest nie tylko korzystne dla zdrowia, ale pomaga również chronić naszą planetę i choć w niewielkim stopniu przeciwdziałać postępującym zmianom klimatycznym. Ponadto dieta bezmięsna jest obecnie łatwiejsza niż kiedykolwiek! Mamy nie tylko duży wybór produktów roślinnych w sklepach, ale i restauracje, które przyciągają kuszącymi vege daniami.
Kto z Was stara się ograniczać spożycie mięsa? A kto, podobnie jak ja, unika go w ogóle? Jakie są Wasze powody ku takim zmianom? Może podzielicie się nimi w komentarzach? 🙂
6 komentarzy
asia
1 marca 2020 at 12:19Cześć Kasiu,
W tym roku miałam w planach przejście na wegeterianizm, ale skończyło się na prawi weganizmie z przyczyn alergicznych. Bardzo źle reaguje na nabiał (nie tylko laktozę) i mięso, więc przestałam je spożywać.
Nie nazwę siebie weganką, bo jem ryby i miód i bardzo rzadko jajka, ale uważam, że mocno zmieniłam swoją dietę.
Polecam każdemu, szczególnie tym co myślą, że będąc wege jesz same sałaty bez smaku 🙂
Karolina
2 marca 2020 at 10:04Trafiłaś tym postem w 10! Właśnie od jakiegoś czasu staram się ograniczyć spożywanie mięsa. Zaczynam od ograniczenia bo obawiam się ,że całkowita rezygnacja może mnie zniechęcić więc zaczynam od małych kroczków. Powodów mojej decyzji jest kilka, między innymi kwestia zdrowia. A przede wszystkim nie potrafię odwracać głowy i udawać ,że nie wiem w jaki sposób i w jakich warunkach żyją te biedne zwierzęta… Mam nadzieję ,że z czasem uda mi się całkowicie zrezygnować z mięsa 🙂
Zuzia
2 marca 2020 at 12:50Ja od ponad roku mniej więcej staram się ograniczać. Zaczęło się od tego, że najzwyczajniej w świecie zaczęło mnie obrzydzać. Najpierw rzuciłam wędliny, kiełbasy ( kabanosa czasem zjem :)), potem wieprzowinę, wołowinę. Na codzień nie jem nic mięsnego, w weekendy robię obiady dla rodziny więc najczęściej jest kurczak lub indyk ale wieprzowina też się zdarzy kilka razy w tygodniu. Wszystko idzie dobrze, bez żadnego ciśnienia by w 100% rzucić mięso, jak się kiedyś rzuciłam na kebaba którego jadła córka, to nie mogłam się oderwać 🙂 Ten zapach… Uważam, że drobny grzech raz na jakiś czas pozwala wytrwać w postanowieniu nie jedzenia mięsa, nie czuję się sfrustrowana, że “nie wolno” ale mam świadomość, że jak chcę to mogę. Nie muszę tu chyba pisać o zmianach w postaci większej ilości energii i sił witalnych, bo to oczywiste dla tych co mięso ograniczyli 🙂
agunia
6 marca 2020 at 15:37Świetny artykuł, super temat!! 🙂 Od miesiąca jestem weganka po obejrzeniu na Netflixie programu The Game Changers. Polecam każdemu aby poszerzyć swój światopogląd. W życiu nie czułam się lepiej 🙂
Sylwia
25 marca 2020 at 14:29Ja od pewnego czasu przymierzam się do rezygnacji z mięsa. W ogóle mam tak, że jak np. przez tydzień jem mięso codziennie, to kolejne 2 tygodnie nie mogę na nie patrzeć ? Jakby organizm sam je odrzucał ?
Magda
26 marca 2020 at 17:39Ja ograniczam mięso przyczyn zdrowotnych, gdyż jadłam go bardzo duże ilości. Co do kwestii etycznych to pochodzę ze wsi i wiem jak żyją zwierzęta. Nie zgodzę się z tym że żyją w złych warunkach i są źle traktowane, bo tak nie jest. Pewnie zdążają się jakieś przypadki którzy się znęcają, ale nie można wszystkich wrzucać do jednego worka. Tak samo jak zdążają się osoby które znęcają się nas psami itd. Obecnie zwierzęta mają lepiej niż jakieś 20 lat temu, bo muszą być spełnione szereg norm np. co do wielkości miejsc. Czy jedzą gorzej? Oczywiście, że tak, ale my też? Jedząc warzywa czy owoce wcale nie odżywiamy się lepiej. Jest tam mnóstwo pestycydów, środków ochrony roślin. Niestety nie ma rąk do pracy fizycznej więc musi to być zastąpione w inny sposób. Pozdrawiam