Myślę, że nasz Leo nie może raczej narzekać na nudę i brak atrakcji w swoim życiu! Już w tej chwili zobaczył więcej niż niejeden dorosły człowiek, nie mówiąc nawet o innych czworonogach. W miniony weekend do bagażu swoich przeżyć i doświadczeń mógł dodać jeszcze jedno – występ w telewizji 🙂 Jak to się stało, że zostaliśmy gośćmi “Pytanie na śniadanie”, jak wyglądały kulisy programu i jak Leo odnalazł się w takiej sytuacji – o tym wszystkim przeczytacie w dzisiejszym wpisie. Maltańczyk w TV?! Tego jeszcze w kinie nie grali :)))
Wszystko zaczęło od niewinnego e-maila…
Niewinny mail z niewinnym pytaniem, ale mój puls znacząco przyspieszył. Był to mail od programu “Pytanie na śniadanie”. Czy naprawdę właśnie zaproponowano mi występ w telewizji!? Wiedziałam wprawdzie, że śniadaniówki często zapraszają do studio blogerów, no ale kurczę – zupełnie nie spodziewałam się, że kiedyś zaproszą i mnie! I to akurat w czasie, gdy byłam w Polsce i mogłam pojawić się w programie 🙂 A w zasadzie… mogliśmy! Ponieważ temat rozmowy dotyczył podróży samolotem z psem to do studia zostałam zaproszona razem z Leo.. ^^ I jak tu odmówić takiej propozycji? 🙂
Nasz pierwszy raz w TV!
Dwa dni później, wczesnym rankiem byliśmy już w drodze do Warszawy. Mój tata zgodził się potowarzyszyć nam w tej małej telewizyjnej przygodzie. Maltańczyk wyspał się w drodze, więc gdy zajechaliśmy do siedziby TVP był już pełen energii i gotowy do zabawy.. 😉 Jeszcze w garderobach, podczas gdy mnie robiono błyskawiczny makijaż i fryzurę dał się poznać i usłyszeć większości ekipy “Pytania na śniadanie”! Wypił też wieeelką michę wody (moja woda w samochodzie nie była taka dobra, jak ta warszawska:P), więc przed nagraniem zaliczył jeszcze dwa spacery we wiadomym celu!
O 10:35 czas przyspieszył. Po drodze do studia w plenerze zapoznanie się z pozostałymi gośćmi, później wpięcie mikrofonów, szybkie zapoznanie się z prowodzącymi, zajęcie miejsc i raz, dwa, trzy.. wchodzimy na antenę. Choć wiedziałam, że rozmowy w telewizji śniadaniowej są króciutkie, to powiem Wam, że będąc tam, na miejscu, wydawało mi się, że wszystko zamiast sześciu i pół minuty trwało maksymalnie dwadzieścia sekund!
Wykazałam się też wielką naiwnością wierząc, że mój Maltańczyk przez czas nagrania posiedzi sobie grzecznie na moich kolanach 😉 Nowe miejsce, kamery i kable dookoła, nowi ludzie – myślicie, że cokolwiek z tych rzeczy onieśmieliło Leo? Gdzie tam! Maltańczyk w TV był po prostu sobą, a szybka akcja-ewakuacja z moich kolan odbyła się już w trakcie pierwszego pytania 😉 Później spacerował sobie swobodnie po studio, rozeznał się w terenie, podszedł do pani behawiorystki, później do pana prowadzącego. Tak jak pisałam ostatnio, w nowym miejscu Leo czuł się zupełnie jak u siebie w domu. Do mnie wrócił dopiero po wyłączeniu kamer po smaczek za dobre zachowanie.. 😉
“Czy stresowałaś się wystąpieniem na żywo?”
Zaraz po programie dostaliśmy mnóstwo wiadomości – od rodziny, przyjaciół i znajomych, którzy oglądali nas na ekranie. Wielu czytelników i obserwatorów z Instagrama oglądało i gratulowało występu. Maltańczyk w TV podobał się wszystkim! To było naprawdę przemiłe, że nasze kilka minut na wizji wzbudziło tak pozytywne emocje <3 Dla mnie to było naprawdę fajne przeżycie, by zobaczyć jak wygląda nagranie takiego programu trochę “od kuchni” no i później zobaczyć się przez chwilę na ekranie telewizora.
Wiele osób pytało później, czy stresowałam się występem na żywo. Wbrew moim wcześniejszym obawom – nie stresowałam się WCALE! Jestem nerwusem, więc obawiałam się, że na widok kamer złapie mnie trema i nie wyduszę z siebie ani słowa.. 😉 Nic takiego się jednak na szczęście nie stało i do nagrania podeszłam na zupełnym luzie. Zastanawiałam się tylko nad tym, co wykombinuje Maltańczyk – bo z nim to przecież zawsze są jakieś przeboje, prawda? 😀
Bardzo pomogła też super atmosfera przed nagraniem i w trakcie. Cała ekipa “Pytania na śniadanie” była naprawdę przemiła i wyluzowana. Niektórzy nawet zgodzili się na soczystego całusa po nagraniu 😀
*
Króciutki epizod w programie śniadaniowym to kolejne ciekawe doświadczenie na moim koncie 🙂 Mam trochę niedosyt, że wszystko trwało tak krótko, bo akurat na temat podróży z psiakiem to miałabym jeszcze sporo do powiedzenia! Ale pierwszy raz w TV jest zaliczony, może jeszcze kiedyś będę mieć możliwość by wystąpić ponownie? 🙂 No i Leo też mogliby kiedyś jeszcze zaprosić do telewizji, bo to przecież urodzony gwiazdor ^^
Jeśli nie mieliście okazji widzieć nas w sobotę w TV, ani później w internecie to zapraszam TUTAJ, na całość materiału. Koniecznie dajcie znać jak wypadliśmy! 🙂
4 komentarze
kama
2 lipca 2019 at 11:30Ten Twój Leo to jest dopiero as! Pies nie do podrobienia 😀
Zdradzisz kochana, skąd ta piękna sukienka?
kashienka
4 lipca 2019 at 11:32No nie zaprzeczę – trafił się nam wyjątkowy okaz psiaka ;p
A sukienka jest z Mango 🙂
mary
3 lipca 2019 at 19:19Dziwnie było słyszeć kogoś kto zawsze tylko pisze i nie wiadomo jak mówi, zawsze sobie wyobrażałam jak brzmisz ale oczywiście nie trafiłam 😉
kashienka
4 lipca 2019 at 11:33Haha, mam czasem to samo gdy spotykam się z ludźmi z Instagrama 😀
Doskonale znana twarz i głos, który mi zupełnie nie pasuje do tej osoby, bo w głowie wyobraziłam go sobie zupełnie inaczej 😉