KOSMETYKI DO MAKIJAŻU – MOJA TOP SIÓDEMKA

Długi czas zbierałam się do napisania kosmetycznego wpisu! I w końcu się zmobilizowałam^^ Wiele osób prosiło mnie o stworzenie posta z zawartością mojej kosmetyczki. Stwierdziłam jednak, że w całości Wam nie pokażę, bo po pierwsze, jest tego zbyt dużo, a po drugie – nie wszystkie kosmetyki są według mnie warte polecenia 😉 Postanowiłam za to pokazać Wam swoje ulubione kosmetyki do makijażu. Nie w każdej dziedzinie mam swojego ulubieńca, ale powstała lista top 7 z tym co sprawdziło się u mnie najlepiej. Bez zbędnego gadania – przechodzimy do rzeczy 🙂

BAZA POD PODKŁAD: SMASHBOX PHOTO FINISH

Na pierwszy ogień idzie baza pod makijaż. Ma ona za zadanie wygładzenie skóry i przygotowanie jej do nałożenia podkładu. Baza ze Smashboxa według mnie sprawdza się najlepiej. Używam tego kosmetyku już od trzech lat. Bazę Smashbox lubię za to, że świetnie niweluje pory, błyskawicznie wtapia się w skórę oraz dodaje gładkości i jedwabistości mojej cerze. Zdecydowanie przyjemniej nakłada się podkład po uprzedniej aplikacji bazy. Kiedyś używałam jej częściej, w tej chwili zostawiam ją tylko na większe okazje, gdy chcę by mój makijaż wyglądał nieskazitelnie.

(Piszę o klasycznej bazie Smashbox Photo Finish. Na zdjęciu wersja LIGHT, którą ostatnio kupiłam przez przypadek. Tutaj konsystencja jest zupełnie inna a efekt nie jest tak dobry, jak w przypadku wersji tradycyjnej.)

PODKŁAD: CLINIQUE BEYOND PERFECTING (FOUNDATION + CONCEALER)

Przez długi czas używałam podkładu Chanel (Ultrawear Flawless Foundation) i byłam z niego bardzo zadowolona. W tym roku wpadł mi w ręce podkład z Clinique i w fazie fascynacji kosmetykami tej marki postanowiłam go wypróbować. Muszę przyznać, że i tu jestem pod wrażeniem. Podkład daje naturalny efekt wykończenia, prawie nie czuje się go na buzi i czuję, że skóra “oddycha”. Kryje dość mocno, więc w moim przypadku wystarcza naprawdę cieniutka warstwa podkładu. Reklamowany jest jako kosmetyk 2 w 1, czyli podkład i korektor w jednym. Ja również używam go zamiast zwykłego korektora, ale ponieważ lubię jaśniejszy odcień pod oczami kupiłam drugą buteleczkę podkładu właśnie w jaśniejszym odcieniu. Jako podkład używam koloru IVORY, a jako korektor – ALABASTER.

RÓŻ: CHANEL JOUES CONTRASTE

Wiele kroków w makijażu mogę pominąć, ale rzadko kiedy rezygnuję z różu do policzków. Od kilku lat niezmiennie używam różu od Chanel i to jest mój osobisty hicior. Ma silny pigment i wystarczy naprawdę niewielka ilość tego kosmetyku i jedno muśnięcie pędzlem by subtelnie podkreślić policzki. Co za tym idzie – jest super wydajny i wystarcza naprawdę na dłuuuugo. Do tego na początku pięknie pachnie różami <3 Ma w opakowaniu mały pędzelek do nałożenia różu, ale ja akurat nie przepadam za aplikacją w ten sposób – wolę zwykły pędzel 🙂 Używam odcienia 72, ROSE INITIAL

ROZŚWIETLACZ: LANCOME DUAL FINISH HIGHLIGHTER

Najnowszy kosmetyk na mojej liście – używam go od dwóch miesięcy. Mat na twarzy odszedł już do lamusa, a odrobina rozświetlenia jest jak najbardziej pożądana! Ja bajpierw oswajałam się z tym efektem “glow” korzystając z małych paletek, z bronzerem, rozświetlaczem i tak dalej. Jakiś czas temu postanowiłam zainwestować w pojedynczy rozświetlacz (paletki są super, ale zwykle zużywają się dość nierównomiernie!). Po wypróbowaniu kilku opcji w Macy’s zdecydowałam się na kosmetyk Lancome. Daje zupełnie inny efekt, niż to, co używałam do tej pory! Tutaj także wystarczy malutkie muśnięce pedzlem by uzyskać fajne rozświetlenie. Trzeba jednak uważać by nie nałożyć za dużo kosmetyku, bo efekt będzie, że tak powiem, nieco sylwestrowy.. 😉 Używam koloru 03 RADIANT ROSE GOLD (chyba nikogo to nie zdziwi:P).

TUSZ DO RZĘS: LANCOME MONSIEUR BIG

Nie jestem specjalistką w dziedzinie tuszów do rzęs, bo generalnie większość kosmetyków jest dla mnie w porządku. Moje rzęsy są naturalnie ciemne i dość długie, więc tak naprawdę nie potrzebuję jakiejś ekstra mascary, by wyglądały dobrze. Wystarczy je  podkręcić (moje rzęsy są niestety całkiem proste, dlatego zalotka to dla mnie must have), delikatnie wytuszować i robota skończona 😉 Jednak do tej pory pamiętam efekt wow, gdy po raz pierwszy używałam tej mascary od Lancome. To był dla mnie efekt prawie sztucznych rzęs! Od tamtej pory wracam więc do tego kosmetyku, bo jestem z niego naprawdę zadowolona 🙂

SZMINKA: MAC MATTE

Szminek Maca używam praktycznie od początku mojego pobytu w Stanach. Pamiętam moją radość, gdy okazało się, że ta droga szminka w Polsce kosztuje tutaj około 16 dolców! 🙂 Kocham szminki matowe, czasem satynowe i żadna inna firma nie przypasowała mi tak bardzo jak Mac. Miałam wprawdzie krótki “romans” z super szminką L’oreal (tutaj), ale gdzieś zdążyłam ją posiać, więc pokornie wróciłam do mojej mini kolekcji Maca. Kiedyś używałam intensywniejszych odcieni z ich palety, ostatnio bardziej mi po drodze ze stonowanymi szminkami. Moje ulubione odcienie w tej chwili to: Mehr i Velvet Teddy.

PŁYNNA POMADKA: LANCOME MATTE SHAKER

Pamiętam, gdy pierwszy raz dostałam tę pomadkę w ramach jakiejś współpracy, byłam nieźle zaskoczona. “Co to jest i jak to nałożyć na usta?” – pomyślałam sobie. Kosmetyk jest w małej “buteleczce” a nakłada się go za pomocą gąbeczki. Pierwsze nałożenie nie było idealne, ale po kilku razach nabrałam wprawy i … pokochałam tę płynną pomadkę! Choć nie nazwałabym tego zupełnie matowym, a raczej satynowym wykończeniem jest to zdecydowanie mój drugi ulubieniec do ust. Uwielbiam te wyraziste kolory i delikatną konsystencję matte shakera 🙂 Pomadka jest bardzo trwała i co bardzo ważne dla mnie – w ogóle nie wysusza ust! Moje ulubione kolory to: Energy Peach, Nudevotion i Pink Power.

*

Dotarliście do końca? 🙂 To tyle z moich makijażowych faworytów. Ciekawe czy mieliście okazję wypróbować któryś z tych kosmetyków? Jak Wasze wrażenia? 🙂

A może Wy też polecicie mi coś fajnego? Szukam chociażby fajnego pudru, kremu CC i kosmetyku do brwi i jakoś nie mogę trafić na nic fajnego..