"MY NAME IS KATARZYNA DRĄŻEWSKA" CZYLI TRUDNE NAZWISKO W STANACH - Odkrywając Amerykę
O WSZYSTKIM INNYM

“MY NAME IS KATARZYNA DRĄŻEWSKA” CZYLI TRUDNE NAZWISKO W STANACH

Cóż, jak wiecie, moje imię i nazwisko łatwe do wymówienia nie jest.. 😉 Nawet w Polsce uchodziło raczej za jedno z trudniejszych, a co dopiero, gdy wymówić albo napisać mają je osoby, które polskiego nie znają. Już kilkukrotnie dostałam od Was pytania, czy trudne nazwisko nie przysparza mi problemów w Stanach. Dzisiejszy post będzie właśnie na ten temat – czyli jak mi się żyje za oceanem z imieniem i nazwiskiem nieco bardziej skomplikowanym niż Mary Smith.. 😉 Jeśli jesteście ciekawi – zapraszam do czytania!

tłum. Gdybym dostawał dolara za każdym razem, gdy ktoś wymówi albo przeliteruje niewłaściwie moje nazwisko…

DLACZEGO KASIA, A NIE KATE?

Zacznijmy od imienia. We wszystkich oficjalnych sytuacjach używam pełnej formy, czyli Katarzyna. Amerykanie mają niemałą zagwozdkę z “RZ”, dlatego zwykle gdy próbują przeczytać moje imię słyszę “Katarrrr -zina?”. Maksymalnie 1 na 10 osób wpadnie na to, że to jest jedna zgłoska 😀 Dodatkowo, często zdarza się, że zapytają mnie, jak się czyta moje imię i próbują je powtórzyć! Wymowa idzie im super, podoba mi się jak uroczo zmiękczają to RZ 🙂 Jednak znakomita większość powtarzając za mną zmienia akcent i kładzie go na drugą sylabę! Ka’tarzyna – powiedzcie sobie na głos i zobaczcie, że dziwnie brzmi 😀

Gdy przedstawiam się komuś, zwykle używam zdrobnienia Kasia. Wolę skróconą formę swojego imienia, bo Katarzyna brzmi dla mnie bardzo poważnie 😉 W Polsce zdrobnienia są powszechne, w Stanach, tylko część imion pozwala na stworzenie skrótu. Na przykład mały William, może być nazwany Willem, a mała Rebecca – Beccą. Duża część imion się jednak zupełnie nie zdrabnia i w każdej formie brzmi identycznie. Mojego Briana nikt nigdy nie nazwał Brajankiem.. 😉 W Polsce każdy doskonale zna zdrobnienie Katarzyny, ale w Stanach, gdybym po raz pierwszy przedstawiła się pełnym imieniem, to raczej mało kto wpadłby na to, że może istnieć od niego jakiś skrót. Dlatego zwykle używam od razu zdrobnienia, by ułatwić sprawę.

O dziwo, nikt w Stanach nie miał nigdy problemu z zapamiętaniem mnie jako “Kasi” Wręcz przeciwnie, słuchowo każdy zapamiętuje szybko – gorzej z przeliterowaniem (w Starbucksie na kubku widziałam już różne pomysły pisowni:D), no ale nie wymagajmy za dużo. Mówi się, że amerykańska Kate, to “odpowiednik” polskiej Kaśki, ale mnie to tłumaczenie imion na angielski zupełnie nie przekonuje. Pochodzę z Polski, takie imię wymyślili dla mnie rodzice, więc nie rozumiem, dlaczego miałabym nagle zacząć się przedstawiać jakimś imieniem, z którym kompletnie się nie utożsamiam. Jestem zdania, że imion, tak jak nazwisk, nie tłumaczy się na inne języki.

KASH WITH A K. (z ang. Kash przez K.)

Kate nie uznaję, ale za to zdarza mi się czasem przedstawić jako Kash (czyta się jak Kaś). To zdrobnienie zaczął używać mój mąż, jako skrót od mojego internetowego nicka, którego używam od lat, czyli kashienka 🙂 Mojej host rodzinie też później zdarzało się wracać do mnie per Kash i w sumie całkiem mi się do podobało! Problem tylko w tym, że to całkiem podobna nazwa do angielskiego słowa cash, oznaczającego gotówkę 😉 Żeby uniknąć pomyłek, od razu zaznaczam więc, że jestem “Kash with a K”, co trochę brzmi jak Ania z Zielonego Wzgórza, mówiąca że jest “Anne with an E 😀

polski problem #2 – nikt nie potrafi wymówić Twojego nazwiska

NAZWISKO? Brzęczyszczykiewicz!

Moje nazwisko to dla Amerykanów niezły łamaniec językowy! Zwykle, gdyby ktoś wyczytuje nazwiska (np. prosząc do lekarza) i po mrs. zrobi dłuższą pauzę na zastanowienie to na 99% wiem, że chodzi o mnie 😀 Nie ma opcji, by ktoś także zapisał sobie moje nazwisko ze słuchu, tak więc nieraz nawet nie mówię “Drążewska”, tylko od razu zaczynam literować 😉 Dzięki temu literowanie mojego nazwiska po angielsku mam tak głęboko zakodowanie, że… przeliterowanie po polsku sprawia mi mały problem (pisałam o tym tutaj). Gdy ktoś podejmie bohaterską próbę przeczytania mojego nazwiska, to efekty są powalające – moja teściowa do tej pory mówi coś w stylu “dzozuski”, nie otwierając przy tym ust 😀

Powiem Wam, że mimo, że czasami zdarzają mi się jakieś zabawne sytuacje związane z moim nazwiskiem, nie przeszkadza mi to. Nie wymagam od Amerykanów prawidłowej wymowy mojego nazwiska, bo zdaję sobie sprawę, że dla nich to prawie jak ten Brzęczyszczykiewicz w “Jak rozpętałem II wojnę światową”. Wiele osób w Stanach nie ma nazwisk tak prostych do wymowy jak typowo amerykański Smith. Tygiel kulturowy jest tutaj ogromny i nie jestem ani pierwszą, ani ostatnią osobą z nazwiskiem, które ciężko jest przeczytać, dlatego nie zrezygnowałam z niego nawet po ślubie. A żeby jeszcze utrudnić sobie życie, dodałam do niego nazwiska męża, pochodzące z francuskiego. Teraz, gdy muszę weryfikować swoje dane przez telefon wystarczy, że przeliteruję imię i oba nazwiska na wdechu (razem 23 litery!) i wszyscy od razu wiedzą, że to ja, a nie ktoś inny 😀

polski problem #25 – automatyczne literowanie nazwiska zamiast mówienia go staje się instynktowne

 

*

Czy ktoś z Was ma trudne do wypowiedzenia nazwisko i mieszka zagranicą? Czy przysparza Wam to problemów, czy raczej nie frustrują Was pomyłki innych? 🙂 Dajcie koniecznie znać w komentarzach!

You Might Also Like

20 komentarzy

  • Reply
    Kasia
    14 czerwca 2018 at 21:27

    Katarzyna, pozdrawiam ze Szwecji. Choć właściwie Katar zyna 😉
    Mam wrażenie, że tutaj nie istnieje coś takiego jak drugie imię, bo wszystkie oficjalne miejsca zawsze czytają oba.

    Na ogół i tak wybieram Kasię. Albo raczej Kashę. Kaisę. Kasaię. Kashię. Katję.
    Przywykłam 😉 i też nie chcę stosować Kate, jak ktoś mi sugerował. Jestem z Polski!

    Nazwisko, mimo, że raczej długie, na szczęście idzie sprawniej 🙂

  • Reply
    JK
    14 czerwca 2018 at 21:43

    Mam trudne nazwisko po mężu i nawet w polsce je muszę literować 😀 również często od razu literuje bez wymawiania całości, jest polskie, ale z dużą ilością polskich znaków i bardzo rzadkie, więc nie spotkałam się nigdy, aby ktoś od razu napisał je poprawnie 🙂

  • Reply
    Justyna
    14 czerwca 2018 at 21:56

    Chciałabym usłyszeć jak wymawiają Twoje nazwisko ;D

  • Reply
    Gosia
    14 czerwca 2018 at 22:20

    Na mnie zazwyczaj wolali po nicku – Goyda, ale z moim skroconym imieniem tez mialam ubaw, zazwyczaj Gosia cZytali ‘Dżosija’, albo wlasnie ‘Gosh’ ? ? najlepszy byl pay day, kiedy szef czytal: Ma’goziata Bandosa ???
    A dla amigosow mechikosow bylam zawsze ‘Margarita’, nie dali sobie powiedziec, ze jestem Polka, tkwili w przekonaniu, zem ich krew ???

  • Reply
    Paulina
    15 czerwca 2018 at 07:07

    Zdecydowanie duzo zdumienia i zainteresowania moje nazwisko Szczepańska wywołuje też haha

    Buziaki z Kalifornii!
    Paulina | https://Shenska.com

  • Reply
    Paulina G Lifestyle
    15 czerwca 2018 at 11:59

    Zabawne historie ;D ja mam szczęście, że moje imię Paulina jest dość łatwe i znane za granicą. Jako ciekawostka wszyscy biorą mnie za Brazylijkę (podobno większość z nich to Brazylijki) Gorzej ma się moje nazwisko Głuszek, które nawet w Polsce sprawia problemy, a co mowa za granicą ;D Na zawsze pogodziłam się już z tym, że nikomu nie przyjdzie to głowy przeczytać to poprawnie lub zapisać z “ł” a nie l. Tak więc moje nazwisko za granicą z Głuszek staje się Glus- zrzek ;( ;D

  • Reply
    Wszystkocomniezachwyca
    15 czerwca 2018 at 19:00

    Ja sobie zycia nie komplikuje, gdy posluguje sie angielskim czy polskim uzywam polskiej wersji nazwiska. Jednak imie wymawiam wesji angielskiej. Po francusku zas wiem, ze to nic nie da, uzywam wiec wersji francuskiej. I wszyscy sa szczesliwi 😉

  • Reply
    MArtina
    15 czerwca 2018 at 21:07

    Kasia, a jakie było najtrudniejsze angielskie nazwisko z jakim miałaś do czynienia?

  • Reply
    Agnes
    15 czerwca 2018 at 21:47

    Ja jako Agnieszka też nie mam łatwo, Agnieszka jest nie do wymówienia, skrótu Aga po prostu nie znoszę, więc jestem Agnes i bardzo to lubię, bywa też że nazywają mnie Agnesa,bo przecież wszystkie słowiańskie imiona kończą się na a 😉

  • Reply
    Natalia CH.
    17 czerwca 2018 at 21:22

    Mam tę szczęście, że nie mam żadnych polskich liter typu ą, ż czy ś w nazwisku ale za każdym.razem kiedy latam do Ameryki to wszyscy mają z wymowa straszny problem ? Najgorzej było w Meksyku, gdzie ja musiałam powiedzieć swoje nazwisko na lotnisku i musiałam to powiedzieć ‘w ich języku, rozumieniu’ to była niezła komedia ? bo jak dla mnie jest coś proste to dla nich cholernie trudne 😉 i na odwrót

  • Reply
    Ada
    18 czerwca 2018 at 10:53

    Nie używasz nazwiska męża? 🙂

  • Reply
    Bea
    19 czerwca 2018 at 15:19

    Ja miałam panieńskie całkiem łatwe (tylko 5 liter, bez polskich znaków) a i tak ludzie przekręcali – i to w Polsce normalnie 😀

  • Reply
    Paulina Pisze - dentystka w USA
    24 czerwca 2018 at 13:10

    Ja zrezygnowałam z mojego polskiego nazwiska i mam tylko to po mężu. Na szczęście w PL nawet osoby, które nie znają angielskiego potrafią sobie poradzić z wymową.
    Natomiast moje imię wymawiają tu “Polina”, co jest OK i jakoś szczególnie mi to nie przeszkadza. Wczoraj teściu mnie urzekł, bo zwrócił uwagę, że moja mama inaczej się do mnie zwraca i zaczął czytać każdą literkę – więc dla niego jestem “PAULINA”, bardzo miło mi się zrobiło, że w ogóle usłyszał jakąś różnicę! 🙂

    • Reply
      kashienka
      1 sierpnia 2018 at 15:32

      Myślałam, że Paulina jest dość powszechne tutaj, ze względu na wiele Latynosek, które noszą to imię 🙂
      U mnie nazwisko po mężu z kolei w Polsce budzi wątpliwości co do wymowy, więc nie mam łatwo w żadnym kraju 😛

  • Reply
    holaola
    27 czerwca 2018 at 22:21

    “Zwykle, gdyby ktoś wyczytuje nazwiska (np. prosząc do lekarza) i po mrs. zrobi dłuższą pauzę na zastanowienie to na 99% wiem, że chodzi o mnie” jak ja to znam! :’) z moim nazwiskiem od zawsze wszyscy mieli zagwozdkę, nie zliczę ile razy musiałam innych poprawiać. Od kilku lat mieszkam w Stanach i teraz nie tylko nazwisko ale też imię jest problemem. Po kilkudziesięciu przypadkach tłumaczenia “dlaczego Ola to Aleksandra” (oraz żartach moich latynoskich przyjaciół “hola Ola!”) zaczęłam przedstawiać się jako Aleks. Ostatnio mój mąż stwierdził, że on jednak woli nazywać mnie Ola albo Oleńka, oczywiście podczas zjazdu rodzinnego wszyscy na wejściu zaczęli mnie wypytywać o co chodzi i czy zmieniłam imię..
    pozdrowienia z Philly! 🙂

    • Reply
      kashienka
      1 sierpnia 2018 at 15:29

      Hihi, to widzę, że mamy podobne problemy ^^ Aleks z pewnością łatwością ogarnąć jako skrót od Aleksandry, iż Ola! Rozbawiło mnie za to “hola Ola!” ze strony Twoich latynoskich znajomych 😀

  • Reply
    Weronika
    2 marca 2019 at 22:52

    Hi,
    Ja również mieszkam w Stanach i mam ten sam problem co Ty… Imię mam nieco łatwiejsze, bo Weronika. Ale kiedy mówię w wspomnianym przez Ciebie Starbucksie dostaje kubek z „Veronica” inaczej gdybym powiedziała „Łeronika”. Natomiast moje nazwisko to Łaszczewska, więc również od razu speluję. A gdy umawiam się na mniej ważne spotkania lub wizyty to podaje nazwisko mojego chłopaka… 😀

    Pozdrawiam z Chicago ?

    • Reply
      kashienka
      3 marca 2019 at 02:20

      Twoje nazwisko to też niezłe wyzwanie! 😀

  • Reply
    Tanowi
    2 marca 2019 at 23:45

    Ajłana……Boże jak ja tego nie lubię …..mówię ze ja ,to jak córka Trampa tylko nie jestem tak bogata…. wiec nazywają mnie Ivana, Iwanka….a moje panie chińsko- japońskie od paznokci mówią z naciskiem na pierwsze I …I-BANA ?… a nazwisko jak większość Tajszynski…..

    • Reply
      kashienka
      4 marca 2019 at 23:49

      Ajłana – jakoś rosyjko mi to brzmi! 😀 No cóż, przynajmniej mamy wesoło :))))

    Leave a Reply