Dzisiejszy wpis może przyprawić o dreszcze, więc wrażliwszych czytelników uczciwie ostrzegam 😉 Gdy napisałam post, na temat plusów i minusów Florydy (tutaj) to wspomniałam pobieżnie o kwestii insektów. Nie mówiłam jednak wiele, ponieważ osobny post o najmniejszych żyjątkach mojego stanu obiecałam już jakiś czas temu mojej koleżance, która regularnie zagląda na bloga <3 Jeśli i Was zastanawia, jakie insekty zamieszkują Florydę i dlaczego jest ich tak wiele, to zapraszam do czytania 😉
JAKIE INSEKTY MOŻNA SPOTKAĆ NA FLORYDZIE?
Floryda to stan który swoimi niewątpliwymi walorami przyciąga sporo ludzi. Około 19 milionów mieszkańców czyni Florydę trzecim stanem w USA w kwestii zaludnienia. Jednak słońce i bujną naturę Florydy kochają nie tylko ludzie, ale także…insekty. Wyczytałam, żyje tutaj minimum 12500 różnych gatunków insektów. Ogromna liczba, prawda? Nic, dziwnego – ciepły klimat i duża wilgotność powietrza zawsze przyciągają największą liczbę małych żyjątek. Niektóre oczywiście są w jakiś sposób pożyteczne dla środowiska, ale jest też wiele takich, które gryzą lub kąsają ludzi albo zjadają coś, czego byśmy nie chcieli. Nie sposób opisać ani nawet wymienić wszystkie gatunki tych małych stworzonek, więc opowiem Wam po prostu o tych, które na Florydzie zyskały miano najbardziej powszechnych.
palmetto bugs/American cockroaches – karaluchy amerykańskie
Karaluch na pierwszym miejscu – cudownie, prawda? 😉 Niestety takie wyróżnienie nie bierze się z powietrza! Karaluchy na Florydzie nie są zjawiskiem egzotycznym.. Karaluchy amerykańskie są całkiem spore ponieważ mają od 3 do 4 cm długości. Lubią wilgotne warunki, więc można je znaleźć zwykle na dworze, ale ciągnie je też do światła, dlatego zdarza się, że zakradają się również do domu. Swoją drogą, przygotowując ten wpis natknęłam się na polski artykuł, mówiący o pladze karaluchów w Miami (tutaj). Tylko jedno amerykańskie miasto pobija Miami w kwestii karaluchów – zgadnijcie jakie?
fire ants – mrówki ogniste
To te cholery pożarły mnie w środę! No ale dzięki temu (z zemsty, haha) zabrałam się w końcu na dokończenie tego posta 😉 Mrówki ogniste przybyły z Południowej Ameryki i tak im się tutaj spodobało, że się zadomowiły na dobre. Można je znaleźć w każdym ogródku na Florydzie. Ich ugryzienia bolą, a po ugryzieniu zostaje spuchnięty ślad na skórze. Jak raz pogryzły mnie na stopie w kilku miejscach dość blisko siebie, to miałam autentycznie opuchniętą stopę! Zanim położysz się na kocu na trawie na Florydzie, upewnij się, że nie ma ich w pobliżu – atakują momentalnie.
lovebugs – zakochane muchy? 😉 nie znam i nie mogę znaleźć polskiego tłumaczenia – może ktoś pomoże?
Najromantyczniejsze owady tego rankingu są szczególnie charakterystyczne na Florydzie dla okolic Zatoki Meksykańskiej. Samczyki i samiczki łączą się w pary w czasie godów i tak trwają sobie połączone nawet na kilka dni. Nawet w locie są złączone razem <3 Na tym się kończy jednak romantyzm, a zaczyna życie. Zakochane muszki lubią bowiem przebywać w pobliżu dróg, a jeśli kierowca wjedzie w rój tych owadów, to późniejsze umycie auta z ich szczątków może być kłopotliwe. Podobno gdy nie zmyje się ich w miarę szybko, to mogą nawet uszkodzić lakier na samochodzie.
no-see-ums/sand fleas – muszki piaskowe
Tego małego paskudztwa jak sama nazwa wskazuje nawet nie widać! Zobaczyć te muszki trudno, za to na własnej skórze można poczuć ich ugryzienia i małe, czerwone ślady na skórze po owych ugryzieniach. Te insekty spotkać można najczęściej w pobliżu plaż – głównie rano i późnym popołudniem.
Asian tiger mosquitos and yellow fever mosquitos – komary tygrysie i komary egipskie
Wg źródeł najbardziej powszechnymi gatunkami komarów na Florydzie są komary tygrysie (Asian tiger mosquito) i komary egipskie (yellow fever mosquito). Przybyłe z Azji komary tygrysie są na tyle groźne, że roznoszą arbowirusy, w tym takie wywołujące groźne choroby pochodzenia tropikalnego. Komary egipskie, które przybyły z Afryki, również mogą przenosić świństwa i wywołać np. gorączkę tropikalną, żółtą febrę a nawet wirus Ziko. Od czasu do czasu na Florydzie, w sezonie huraganów mogą pojawiać się plagi “supermoskitów”, czyli owadów większych nawet kilkanaście razy od zwykłych komarów, których ugryzienia bywają bolesne.
Mimo, że to wszystko może brzmieć naprawdę groźnie, to powiem Wam, że ja nie doświadczyłam jeszcze żadnego ataku komarów na Florydzie. Jeśli ktoś choć raz spędził weekend nad polskim jeziorem i w lesie ten przyjął na klatę zapewne sto razy więcej ugryzień, niż ja podczas roku mieszkania tutaj 😉
stable flies – bolimuszki
Krewniaczka naszej muchy domowej, ale znacznie bardziej szkodliwa. Ma kłujkę na przodzie łebka i może przeciąć skórę i wyssać krew. Głównie atakuje psy i zwierzęta gospodarskie, ale może ugryźć także ludzi. Ponoć największe roje tych much gromadzą się przy wybrzeżu, w wodorostach! Na szczęście nie miałam jeszcze okazji spotkać tego insekta na żywo, Leo również nie – na naszej “pieskiej” plaży nie widziałam dużych skupisk wodorostów.
Florida predatory stinkbugs – florydzkie pluskwy drapieżne
Wbrew odstraszającej nazwie te insekty to bardzo pożyteczne stworzonka! To owady mięsożerne, który żywią się głównie żyjątkami pożerającymi nasze rośliny. Te pluskwy, jak sama nazwa wskazuje, nie przybyły z odległych zakątków, tylko są rdzennymi mieszkańcami Florydy.
formosan subterranean termites – destrukcyjny gatunek termitów
Termity kochają wilgotny klimat Florydy! Mamy tutaj cztery rodzaje termitów, ale najbardziej niszczycielskie są właśnie te, które nie doczekały się swojej nazwy w języku polskim. Na Florydę ten gatunek przybył z Azji stosunkowo późno, bo około lat 80. Jak wiecie te insekty kochają drewno i są wstanie zniszczyć drewniane konstrukcje naprawdę w krótkim czasie. A domy, jak wiecie, są tutaj w dużej mierze drewniane – dlatego z termitami z pewnością bym się nie polubiła!
widow spiders and brown recluse spiders – pająki wdowy i brązowe pustelniki
Przyznam szczerze, że żaden podpunkt nie był dla mnie tak trudny do napisania jak ten, bo od dziecka cierpię na arachnofobię! Nawet oglądanie pająków na obrazku wywołuje u mnie dreszcze, a co dopiero mówić o spotkaniu ich na żywo, brrr. Pająk oczywiście owadem już nie jest, a zalicza się do grona pajęczaków.
Na Florydzie występuje kilkadziesiąt rodzajów pająków i fakt, że ja jeszcze żadnego nie spotkałam na swojej drodze uznaję za cud. Tylko dwa gatunki są pająkami jadowitymi – pająki wdowy i pająki pustelniki. Pierwsze z nich zamieszkują cały obszar południowo-wschodnich Stanów, a więc także i Florydę (wyróżnia się tutaj cztery podgatunki – najczęściej występującą południową czarną wdowę oraz północną czarną wdowę, czerwoną wdowę i brązową wdowę). Wbrew pozorom są dość płochliwe, same nie atakują człowieka i gryzą zwykle tylko w akcie samoobrony.
Dla pająków pustelników tylko obszar północno-zachodniej Florydy jest środowiskiem naturalnym (wiem już, gdzie nie jeździć!). Również w tym przypadku, ugryzienia ludzi przez te pająki nie są częste. Jedne i drugie pająki można spotkać najczęściej w skupiskach drewna czy kamieni a także w jamach gryzoni.
Gulf Coast ticks – kleszcze z wybrzeża Zatoki Meksykańskiej
Ostatni będzie bohater tej listy to także przedstawiciel pajęczaków, tym razem w postaci kleszcza. Wywodzi się on jak sama nazwa wskazuje z naszych rejonów, czyli wybrzeży Zatoki Meksykańskiej, ale w ostatnich latach rozprzestrzenił się mocno na wschodnim wybrzeżu oraz środkowych stanach. Ten kleszcz jest poważnym zagrożeniem nie tylko dla ludzi, ale przede wszystkim na naszych czworonogów. Roznosi kilka niebezpiecznych dla zwierząt chorób pasożytniczych.
JAK ŻYĆ WSRÓD TYLU INSEKTÓW, PANIE PREMIERZE, JAK ŻYĆ?
Zastanawiam się, kto dotarł do tego momentu? O fascynujących przedstawicielach florydzkich owadów i pajęczaków czytała Krystyna Czubówna. 😉 A teraz przejdźmy z teorii do praktyki, czyli jak żyje się na codzień z taką chmarą przeróżnych żyjątek.
Ktokolwiek mieszkał tu choć przez chwilę, ten wie, że siatki na okna są obowiązkowym wyposażeniem domu, niemal tak ważnym jak klimatyzator. Częsta dezynsekcja jest koniecznością i traktuje się jak normalne czynności porządkowe typu mycie podłóg i odkurzanie. Mimo, że stosuje się wszelkie środki ochrony przez niechcianymi gośćmi to one i tak czasem znajdą sposób by zbliżyć się do człowieka. I choć pierwszy kontakt z insektami bywa nieprzyjemny, to po pewnym czasie widok tego tałatajstwa przestaje robić jakiekolwiek wrażenie.
Mieliśmy raz małą inwazję mrówek w mieszkaniu (na szczęście niegryzących!) i zastanawiało nas, którędy one włażą do domu. Odpowiedź znaleźliśmy po kilku dniach (i kupieniu trzech środków na mrówki) – w jednej z doniczek z kwiatkami mieliśmy prawdziwe mrowisko! Na szczęście po pozbyciu się doniczki problem się rozwiązał. Kilka razy w łazience znaleźliśmy też karalucha – kto nigdy nie znalazł karalucha w domu mieszkając na Florydzie niech pierwszy rzuci kamieniem 😉 Najbardziej nie znoszę tych ognistych mrówek, bo pogryzły mnie już kilka razy i to naprawdę nie jest przyjemna sprawa! Jednak poza tym to nie uważam, żeby insekty utrudniały mi życie w jakikolwiek sposób. Much i komarów spotykam w Polsce każdego lata znacznie więcej 😉
*
To tyle na dziś, bo post znów przekroczył dwukrotnie przyzwoitą długość 😉 Mam nadzieję, że co wrażliwsi nie uciekli z bloga z krzykiem (ostrzegałam!) i że notkę przeczytaliście z zainteresowaniem 🙂 Boicie się insektów? Czy duża ich liczba zniechęciłaby Was do zamieszkania na Florydzie? Jak zwykle czekam na Wasze komentarze!
10 komentarzy
Ela
18 maja 2018 at 23:33Dotrwałam do końca i w zasadzie głównie przeraża mnie kleszcz brrrr grasują i u nas i to nie tylko w lasach i parkach.
Pożyteczny post a dodatkowo piszesz nie tylko dobrą polszczyzną to jeszcze bardzo “zgrabnie” stylistycznie.
Dobrze się Ciebie czyta 😉
Pozdrawiam 😉
kashienka
1 sierpnia 2018 at 00:20Awww – ale mi miło czytając taki komentarz 🙂 Dziękuję!
Bea
19 maja 2018 at 09:36Ja też miałam problem tylko z podpunktem z pająkami. Na żywo w zasadzie wolałabym nic nie spotkać, ale nie przeszkadza mi to aż tak jak pająki. Najbardziej brzydzę się wtedy chodzić spać, bo w nocy i w łóżku takie żyjątka mogłyby mnie przyprawić o zawał ;p
kashienka
1 sierpnia 2018 at 00:21Mam dokładnie to samo! Może to dobrze, że nocą, bez soczewek mój wzrok jest dość kiepski :p
Ola
19 maja 2018 at 19:07Zdjęcia świetne i gratuluję odwagi, ja jakby zobaczyła takie paskudzta, to bym zwiała;)
kashienka
1 sierpnia 2018 at 00:22Do wszystkiego można się przyzwyczaić.. 😉 Zresztą tak jak mówię – w domu, przy regularnej dezynsekcji wcale nie jest tak źle 🙂
Maria
23 maja 2018 at 05:01Sprawdzilam, nie Chicago 😀 Nowy Orlean 😀 za to Chicago ma najwiecej szczurow brrrrr
kashienka
1 sierpnia 2018 at 00:29oooo, ze szczurami to chyba bym się nie polubiła!
Ewa
7 marca 2019 at 21:39Czytało się ok
dopóki nie dotarłam do
pająków
aż mnie paraliż przeszedł
ciekawy wpis swoja drogą
kashienka
9 marca 2019 at 04:35Ja też nie lubię tych stworzeń 😛 Dziękuję za miłe słowa!