HOUSTON - METROPOLIA TEKSASU - Odkrywając Amerykę
PODRÓŻE PO AMERYCE

HOUSTON – METROPOLIA TEKSASU

Kto ma ochotę na wirtualną wycieczkę? To zapinajcie pasy, bo w dzisiejszym wpisie zabiorę Was do Houston! 🙂 Postanowiłam pójść za ciosem i napisać relację z moich wrażeń na świeżo, niedługo po powrocie z wyjazdu. Dzisiaj nie opowiem Wam o najważniejszych punktach turystycznych, bo.. tym razem odpuściłam sobie typowe zwiedzanie. Udało mi się za to odwiedzić kilka fajnych miejsc, o których chętnie opowiem kilka słów. Oprócz literek, będzie także trochę zdjęć z Houston, więc jeśli macie ochotę przenieść się tam dziś razem ze mną to zapraszam na wpis!

“HOUSTON, WE’VE HAD A PROBLEM”, KILKA PODSTAWOWYCH FAKTÓW I MOJE OGÓLNE WRAŻENIE

Jest mnóstwo miejsc, które chciałabym odwiedzić w Stanach, ale akurat Houston nigdy nie było wysoko na mojej bucket list 😉 Bilet w tamtym kierunku kupiłam właściwie przypadkiem, ze względu na okazyjną cenę (więcej na ten temat tutaj). Moim pierwszym skojarzeniem z tym miastem były oczywiście legendarne słowa: “Houston, mamy problem”. Swoją drogą, wiecie że ta fraza została wypowiedziana przez austronautę Johna Swigerd już 48 lat temu? Wtedy właśnie, podczas próby dotarcia na księżyc Apollo 13 w module serwisowym eksplodował zbiornik z tlenem. Na szczęście, załogę udało się bezpiecznie sprowadzić na ziemię, ale ten komunikat zdecydowanie przeszedł do historii.

Houston jest największym miastem w Teksasie i czwartym pod względem wielkości miastem w USA (populacja: ponad 2 miliony mieszkańców!). Houston powstało w roku 1836, a rok później uzyskało prawa miejsce i swoją obecną nazwę (na cześć ówczesnego prezydenta Teksasu, gen. Sama Houstona). Miasto rozwijało się za sprawą rozrastającego się portu oraz przemysłu kolejowego, a odkrycie ropy naftowej w 1901 jeszcze bardziej przyczyniło się do wzrostu populacji. Dziś Houston posiada ogromną bazę przemysłową w sektorze produkcji, energii, transportu oraz aeronautyki. Odgrywa także ważną rolę w dziedzinie budowy sprzętu wiertniczego i wydobywczego oraz w opiece zdrowotnej.

Wielkość i rozległość tego miasta można poczuć już na pierwszy rzut oka. Szczególnie próbując dostać się z jednego miejsca do drugiego! Od razu przypomniała mi się Atlanta, która, choć mniejsza, pod względem ruchu i korków zajmowała wysokie miejsce w niechlubnej dziesiątce miast na świecie. Houston bardzo mi się spodobało, choć chyba sama nie chciałabym mieszkać w aż tak ogromnym mieście 😉 Jednak dla kogoś, komu gwar miasta ani spory ruch nie są straszne, Houston będzie idealne. To miasto oprócz dużych możliwości w kwestiach zawodowych, posiada sporo naprawdę ciekawych miejsc, gdzie można miło spędzić czas wolny.

WYCIECZKA BEZ.. ZWIEDZANIA

Zwykle, gdy podróżuję w nowe miejsca, mam przygotowaną w głowie listę rzeczy które koniecznie muszę zobaczyć. Szczególnie gdy podróżujemy z Brianem gdzieś po Europie! W Stanach ma się to trochę inaczej – dużo miast jest tutaj całkiem nowych (a przynajmniej z naszego europejskiego punktu widzenia) i nie wszędzie znajdziecie się np. miejsca o znaczeniu historycznym. Houston jako miasto przemysłowe nie posiadało zabytków, które chciałam odwiedzić, więc tym razem nie miałam żadnego planu wycieczki. Postawiłam na totalny chillout, łażenie po mieście i miło spędzony czas z nowymi znajomymi, zwłaszcza, że miałam do dyspozycji tylko dwa dni. Dlatego też tym razem nie pokażę Wam typowo turystycznych szklaków miasta – bo zwyczajnie je ominęłam.. 😉

TO CO JA ROBIŁAM W HOUSTON?!

Centra wielkich miast wyglądają zwykle całkiem podobnie. Wieżowce, spore natężenie hałasu i nieustanny ruch. Choć przespacerowałam się po houstońskim downtown, to znacznie lepiej czuję się.. oglądając miasto z pewnej odległości.. 😉 W Houston znajdziecie kilka fajnych miejsc, by podziwiać imponującą linię horyzontu miasta. Ja w tym celu wybrałam się z Moniką do parku Buffalo Bayou. Choć park mieści się blisko centrum, to siedząc na trawie, w cieniu drzewa można zupełnie zapomnieć o zgiełku wielkiego miasta. Mnie bardzo się tam podobało, a piękne zdjęcia, które wtedy zrobiłyśmy (tutaj), będą mi przypominały o tamtym dniu.

Houston posiada wiele ciekawych murali i jeszcze przed wycieczką ustaliłam z Martyną, że wybierzemy się, by zobaczyć któryś z nich. Co jak co, ale malunki na ścianach stanowią idealne tło do pięknych zdjęć <3 Pogoda trochę pokrzyżowała nasze szyki, ale jeden z murali z napisem Houston udało się nam zobaczyć! Do tego tuż obok był drugi malunek ze skrzydłami, który całkowicie skradł moje serce <3 Gdybym w Houston mogła spędzić tydzień (i miała ze sobą więcej garderoby :P) to pewnie wykorzystałabym dziewczyny do zdjęć na tych pięknych kolorowych tłach (zajrzyjcie tutaj – ja jestem oczarowana!).

Ci, którzy kochają zakupy, znajdą w Houston coś dla siebie 🙂 The Galleria to największe w Teksasie i siódme w Stanach Zjednoczonych centrum handlowe. Galleria jest naprawdę OGROMNA – wiem, co mówię, ponieważ nie mogąc znaleźć z Monią drogi na parking zrobiłyśmy tam ładnych kilka kółek 😉 Tuż przy galerii znajdziecie coś, co zainteresowało mnie bardziej niż sklepy (choć ich liczba jest naprawdę imponująca) – Water Wall, czyli.. wodną ścianę. To gigantyczna, ustawiona w półkole ściana, po której spływa woda. Gdy stoi się pośrodku trochę kręci się w głowie, a opryskująca wodą ściana sprawia wrażenie wodospadu – szczególnie gdy jest chłodno, a na sobie ma się tylko bluzkę bez rękawów (tak, mamo, wiem, że mówiłaś, bym wzięła sweter!:D)

Oprócz tego odwiedziłam kilka fajnych knajpek. Pierwszego dnia Monika zabrała mnie na brunch do Sweet Paris – najsłodszej naleśnikarni jaką widziałam! Następnego dnia śniadanie z Martyną i Magdą zjadłyśmy w Dunlavy – klimatyczne miejsce ze świetnym wystrojem i widokiem. Ponoć nie można mówić, że było się w Teksasie, jak nie zawita się na kowbojską imprezę 😀 Dziewczyny zabrały mnie więc wieczorem do baru Wild West. Teksański klimat spodobał mi się na tyle, że “zachorowałam” na kupno butów-kowbojek 😛 Zaliczyłam także drinka z Eweliną w nieśmiertelnym Hard Rock Cafe, bo nadal zbieram te hardrockowe koszulki, choć sama już nie wiem dlaczego 😉 Tym właśnie sposobem dwa dni w Houston minęły mi błyskawicznie! 

*

To tyle na dziś! Mam nadzieję, że relacja wrażeniami z Houston Wam się spodobała, mimo że ominęliśmy tym razem najbardziej turystyczne miejsca 😉 Cóż, mnie taka miła odmiana bardzo się spodobała i nie żałuję, że odpuściłam tradycyjne zwiedzanie. Mieliście okazję być kiedyś w Houston? Jakie były Wasze wrażenia? Koniecznie podzielcie się nimi w komentarzach 🙂

You Might Also Like

4 komentarze

  • Reply
    LIFESTYLERKA - Zdrowa i Aktywna Ty
    1 maja 2018 at 17:39

    Kasiu, w Houston niestety nie byłam, ale miałam odwiedzić Austin, z tego co się orientuję, to chyba jest stolica Teksasu. Na mnie teksas wywarł ogromne wrażenie. Czułam się tam jak w jakimś filmie :). Wszędzie faceci w kowbojkach i stetsonach :). Cudne palmy o grubych pniach i 25 stopni w październiku, po prostu bajka.

    • Reply
      kashienka
      7 maja 2018 at 21:48

      Tak, Austin jest stolicą stanu 🙂 Fajnie, że masz takie fajne wrażenia! U mnie Austin zdecydowanie jest na liście miejsc do odwiedzenia 🙂

  • Reply
    kama
    7 maja 2018 at 17:02

    Wszystkie zdjęcia z Houston są piękne, ale to ze skrzydłami dla mnie wymiata! Świetny ten mural naprawdę <3

    • Reply
      kashienka
      7 maja 2018 at 21:49

      Ten mural był najlepszy <3 Zupełnie nie wiedziałam o jego istnieniu przed wyjazdem więc było miłe zaskoczenie 🙂

    Leave a Reply