PROJEKT 30: UPIEKŁAM WŁASNY CHLEB - Odkrywając Amerykę
PROJEKT 30

PROJEKT 30: UPIEKŁAM WŁASNY CHLEB

Czas podzielić się z Wami kolejnym małym podpunktem odhaczonym z mojego projektu 30 🙂 W skrócie przypomnę, że jest to lista 30 rzeczy, mniejszych i większych marzeń, które dwa lata temu postanowiłam zrealizować przed trzydziestymi urodzinami (po więcej informacji zapraszam tutaj). Tym razem udało mi się upiec własny chleb! Jeśli jesteście ciekawi, skąd takie marzenie i dlaczego tak długo zbierałam się za jego realizację – zapraszam na nowy post 🙂

Chlebowe opowieści

Jednym z lepszych wspomnień z dzieciństwa jest zapach i smak pysznego, jeszcze ciepłego chleba przywożonego z lokalnej piekarni <3 Do tej pory, gdy przylatuję do kraju, polski chleb jest jednym z moich ulubionych przysmaków! Jeśli zaś chodzi o chleb amerykański, to mogłabym napisać książkę! Powiem tylko, że gdy po raz pierwszy zostałam poczęstowana skibką chleba, zdziwiłam się jak można jeść chleb tostowy nie opiekając go wcześniej w tosterze! Wielu Amerykanów w taki właśnie sposób konsumuje pieczywo. I wcale nie przeszkadza im, że chleb jest w smaku jak gąbka… Ja, zaraz na początku pobytu, zraziłam się do amerykańskiego chleba na tyle, że przez pierwsze lata za oceanem nie jadłam go wcale.

Dopiero w zeszłym roku, chleb zaczął częściej pojawiać się w naszym domu. Głównie pod postacią śniadaniowych kanapek (pisałam o nich tutaj). Zaczęłam wtedy szukać po sklepach zjadliwego pieczywa, które byłoby w miarę zdrowe i nie zawierało całej tablicy Mendelejewa 😉 Musicie wiedzieć, że coś takiego jak piekarnia jako osobny sklep, zwykle nie ma tutaj racji bytu, przynajmniej w moich okolicach. Piekarnie są najczęściej częściami supermarketów i choć ofertę mają zwykle sporą, o dobry i w miarę zdrowy chleb jest ciężko. Dotychczas najlepszy udało mi się znaleźć w Whole Foods, w którym bywam co jakiś czas oraz na targu, który raz w miesiącu pojawia się w okolicy.

A jakby tak upiec własny chleb? 

Mimo, że w końcu zaakceptowałam smak amerykańskiego pieczywa, to upieczenie własnego chleba chodziło mi w głowie od dawna. Ale tak jak wiele pomysłów zdążę czasem zrealizować zanim się porządnie zastanowię, tak do tego zbierałam się jak, kolokwialnie mówiąc, pies do jeża. Z jednej strony chciałam, a z drugiej obawiałam się, że mi ten chleb po prostu nie wyjdzie. Wystarczyło, że w przepisie pojawiło się słowo “zakwas” a ja od razu zniechęcałam się do dalszego czytania. I jeszcze te rady, żeby najlepiej znaleźć kogoś, kto się z nami tym zakwasem podzieli! Taaa, ludzie tutaj nie umieją naleśników zrobić bez gotowego pudełka, więc na bank któraś z sąsiadek w okolicy piecze własny chleb na zakwasie.. 😉

Podobnie działały na mnie przepisy, które uwzględniały pieczenie w maszynie do chleba. Jeszcze tylko kolejnego klamota mi w kuchni brakuje.. 😉 W końcu pomyślałam, że odpuszczę sobie to chlebowe postanowienie, bo wyraźnie nie miałam ochoty bawić się w małego piekarza. A przecież w spełnianiu marzeń nie chodzi o to, by się do czegokolwiek zmuszać, prawda? 🙂 I faktycznie odpuściłam. Nie myślałam, o tym aż do momentu, gdy na jednym z ulubionych blogów (Fashionelka), zobaczyłam przepisy na pyszne kanapki i wzmiankę, że autorka własny chleb piecze raz w tygodniu. Był też link z przepisem na chleb zmieniający życie, zaczerpnięty z bloga mojego guru w kwestii kuchni roślinnej (Jadłonomia).

Dalej poszło błyskawicznie. Weszłam na przepis (tutaj), ogarnęłam wzrokiem składniki i pojechałam od razu do sklepu dokupić dwa brakujące produkty. Idea chleba upieczonego zupełnie bez mąki mega mi się spodobała! Dwie godziny później wsadzałam już chleb do piekarnika, a kolejnego poranka na śniadanie zaserwowałam zaskoczonemu mężowi chleb własnej produkcji <3 Smakował nam bardzo!

*

Ktoś może powiedzieć, że to co upiekłam, to nie “prawdziwy” chleb. Nie zawiera mąki, nie wymaga zakwasu, a jego przygotowanie jest bajecznie proste. Ale wiecie co? W nosie mam takie kategoryzacje :))) Dla mnie jest pyszny i najprawdziwszy na świecie 🙂 Do tego 100 razy zdrowszy od amerykańskiego pieczywa! Zrealizowałam swój kolejny mały plan, a na chleb bardziej wymagający na pewno przyjdzie jeszcze pora.

A Wy piekliście kiedyś swój własny chleb? Jeśli tak to, jaki? Na zakwasie, na drożdżach czy taki jak mój – zupełnie nietypowy? Czekam na Wasze komentarze i oczywiście dobre, sprawdzone przepisy. Chętnie wypróbuję <3

You Might Also Like

16 komentarzy

  • Reply
    Małgosia
    20 marca 2018 at 10:52

    Nigdy nie robiłam sama chleba, ale cały czas błądziła mi ta myśl po głowie. Podobnie jak u Ciebie słowo “zakwas” odstraszało. Przepis który polecasz, wygląda na bajecznie prosty, więc może i ja skuszę się na domowy chlebek. Tak się składa, że brakuje mi tylko syropu z agawy. 🙂

    • Reply
      kashienka
      26 marca 2018 at 23:23

      Ja też miałam większość składników w domu, ale syrop z agawy musiałam również dokupić.. 😉 Przepis jest naprawdę łatwy do wykonania no i błyskawiczny, polecam spróbować!

  • Reply
    Paulina G Lifestyle
    20 marca 2018 at 12:02

    Jesteś cudowną inspiracją do próbowania nowych rzeczy ! <3
    Chlebek na zdjęciach wygląda przepysznie!
    kilka lat temu z mamą i bratem buszowaliśmy po kuchni własnie w celu zrobienia chleba, wyszedł! Typowo polski, pulchny i chrupiący ;D J
    Pozdrawiam !

    • Reply
      kashienka
      26 marca 2018 at 23:24

      Ahhh, ale bym zjadła teraz taki “typowy” polski chleb <3

  • Reply
    Betty
    20 marca 2018 at 13:30

    Twój chleb na pewno jest pyszny 🙂
    Zwykły też byś dała radę, ja piekłam i w maszynce i w foremkach w piekarniku, i wcale nie trzeba do tego zakwasu od sąsiadki. Niestety nie mam teraz pod ręką żadnego przepisu, bo to było jakiś czas temu, ale jak czegoś nie wiem to moim guru jest https://www.mojewypieki.com/kategoria/pieczywo – może coś znajdziesz 🙂

    • Reply
      kashienka
      26 marca 2018 at 23:25

      Uwielbiam Moje Wypieki! Muszę tam koniecznie zajrzeć w poszukiwaniu jakiegoś dobrego przepisu na chleb 🙂

  • Reply
    Kasia
    20 marca 2018 at 16:27

    podobno super jest też chleb z kaszy gryczanej niepalonej (jest jasna, w przeciwienstwie do najczesciej spotykanej gryczanki). Składniki to tylko kasza, woda i sól. Chyba nawet bardziej przypomina ‘tradycyjny’ chleb niż ten chleb zmieniający życie, a również jest bezglutenowy, zdrowy i bez miliona dziwnych składników 🙂 niestety przepisu nie pamiętam ale na pewno wuje google pomoże 😉

    • Reply
      kashienka
      26 marca 2018 at 23:33

      Nie słyszałam nawet o takim chlebie 😮 Ale pewnie sprawdzę jakiś przepis, bo zapowiada się ciekawie ^^

  • Reply
    Bea
    20 marca 2018 at 20:17

    Nie wiem czy taki by mi smakował, ale ja nie jestem zbyt fit 😉 i lubię białe pieczywo z chrupiącą skórką 😉

    • Reply
      kashienka
      26 marca 2018 at 23:34

      No ten zdecydowanie nie przypomina białego pieczywa z chrupiącą skórką 😛 Ale spróbować zdecydowanie warto!

  • Reply
    AgulaW
    22 marca 2018 at 19:35

    Gratuluje wypieku! Jest Twoj wlasny, wiec najlepszy:)
    Oczywiscie, ze pieke! Nie jadamy kupnego, bo nam nie smakuje. Przez wiele lat pieklam w piekarniku. A teraz w maszynie, bo i wymiesza i upiecze, a ja staram.sie zminimalizowac czas spedzany w kuchni.

    Polecam. Bez zakwasu (nigdy mi nie wyszedl), na ciemnej mace. Ze slonecznikiem, pestami dyni lub innymi dodatkami
    Pycha!!!

    • Reply
      kashienka
      26 marca 2018 at 23:35

      Dziękuję bardzo! <3
      Brzmi pysznie, podrzucisz link do przepisu? 🙂

  • Reply
    Agnieszka
    23 marca 2018 at 13:59

    Piekę chleb na zakwasie,którego zrobienie jest bajecznie proste. Sprawdzony przepis na http://www.mojewypieki.pl
    Ten zmieniający życie upiekłam wczoraj ale mnie nie powalił ?poza tym bardzo się kruszy….

    • Reply
      kashienka
      26 marca 2018 at 23:37

      Muszę zajrzeć na Moje wypieki – dawno mnie tam nie było 🙂
      A co do kruszenia, to odczekałaś do następnego dnia przed pokrojeniem? Autorka pisze, że nie ma co wcześniej próbować. Ja również trzymałam chleb w lodówce by zredukować kruszenie. Wtedy krojenie było zdecydowanie łatwiejsze 🙂

  • Reply
    Kasia
    20 listopada 2018 at 16:53

    Trafiłam na Twój blog przypadkiem, szukając inspiracji na prezenty z USA i jakoś zawendrowałam. Musze przyznać, że po przeczytaniu większości wpisów na blogu, poczułam jakby część Twoich postów opisywała również moje doświadczenia. Może dlatego, że też mam na imię Kasia, mamy tyle samo lat i przeniosłam sie do USA mniej wiecej w tym samym czasie co Ty ?.
    Wpis o chlebie zdecydowanie wbudził we mnie chęć podzielenia się przepisem ( wiem dokładnie jak to jest tęsknić za dobrym chlebem), który odkryłam, gdy miałam dość kupowania jedynego chleba w odległej piekarni. Jedynego, który spełniał kryteria bycia „chlebem” i smakował jak pieczywo, kóre pamiętam z Polski. Jednak za wygórowaną cenę 8$ nie jest to coś, na co można pozwolić sobie codziennie.
    Przepis jest idealny, bo nie wymaga ugniatania, a zawsze wychodzi genialnie! I co najważniejsze jest pyszny! http://www.laurainthekitchen.com/recipes/no-knead-rustic-dutch-oven-bread/
    Dokonałam małej modyfikacji, jako, ze według mnie chleb był ciut za suchy. I zamiast 1.5 cup wody daje 2.5 cup i wychodzi najlepiej! Mąka też koniecznie musi być o wysokiej zawartośći glutenu (czyli bread flour). Do tego nie mam „dutch oven”, więc użyłam zwyklej okraglej formy, którą przykrywam folią aluminiowa z góry (na pierwsze 30 minut pieczenia, nastepne 30-35 minut już bez). Na dnie piekarnika ustawiam też blaszke z wodą, która paruje i dzięki temu tworzy się piękna chrupiąca skórka!
    Najlepszą rekomendacją będzie chyba mój partner (Hiszpan), który zawsze powtarza, że ten chleb smakuje, jak ten który pamięta z dzieciństwa. Po kilku godzinach połowa bochenka znika wraz z zapasami chorizo:D Mam nadzieję, że bedziesz miała okazje wypróbować przepis i napisać czy Wam smakowało ! Pozdrawiam z Virginii

    • Reply
      kashienka
      25 listopada 2018 at 02:32

      Oooo, ale fajnie, że masz podobne doświadczenia :))) No i super, że trafiłaś na mojego bloga!
      Przepis sobie zapisuję i na pewno kiedyś go wypróbuję <3

    Leave a Reply