Czas na nowy wpis na temat programu au pair^^ Wiem, że sporo dziewczyn zastanawiających się nad taki wyjazdem śledzi regularnie bloga, więc dziś post głównie z myślą o nich. Choć w sumie mam nadzieję, że zainteresuje on więcej osób! W dzisiejszej notce na tapetę wezmę podróżowanie jako au pair! Jeśli ten temat Cię ciekawi, to zapraszam do czytania 🙂
*
W jednym z poprzednich postów z tej kategorii (tutaj) pisałam o tym, że program au pair nie jest dobrą opcją dla osób, które chcą wyjechać zagranicę w celu zarobkowym. Pieniądze, które zarabia au pair nie są duże, a mnogość amerykańskich atrakcji nie pozwala odkładać tygodniówek do świnki-skarbonki 😉 Jeśli jednak marzysz przede wszystkim o zwiedzeniu kawałka Stanów to wyjazd jako au pair jest świetną opcją. Moi hości zawsze śmiali się, że przeciętna au pair w ciągu roku odwiedza więcej zakątków USA niż niejeden Amerykanin w ciągu całego życia. I choć mając wzgląd na niewielkie zarobki brzmi to mało prawdopodobnie, to jednak – coś w tym jest! Ja podczas półtora roku mojego programu odwiedziłam aż 13 amerykańskich stanów 😉
Wiele osób, które przylatuje do Stanów na określony czas (w przypadku tego programu to rok, z możliwością przedłużenia pobytu do dwóch lat), chce ten czas wykorzystać do maksimum. Często są to osoby ciekawe świata i chcące przeżyć przygodę życia za oceanem. A nic nie zapewnia niezapomnianych wspomnień na dłuuugie lata tak jak podróże ^^ Marzy Ci się Nowy Jork, Los Angeles, Miami, park Yellowstone, Grand Canyon, Wodospad Niagara a może Las Vegas? Podczas roku w Stanach wszystkie te marzenia mogą się spełnić!
KIEDY AU PAIR MOŻE PODRÓŻOWAĆ?
Kiedy tylko się da! 😉 Pamiętam, że kiedy wrzucałam zdjęcia z kolejnych wypraw podczas mojego pierwszego pół roku w Stanach, to parę osób zapytało mnie, czy między jedną podróżą a drugą znajduję jakikolwiek czas na pracę 😉 Pracowałam w identycznym wymiarze godzin jak i inne au pair, tylko po prostu wykorzystałam każdą wolną chwilę na mniejsze i większe wypady. Byłam przekonana, że po roku programu wrócę grzecznie do Polski, więc starałam się zobaczyć i zwiedzić jak najwięcej 🙂
W ciągu roku każdej au pair przysługuje dwa tygodnie płatnego urlopu. Wydaje się, że to bardzo niewiele by zobaczył kawałek Ameryki, ale z doświadczenia wiem, że wolnego zwykle jest więcej. A to przypada jakiś długi weekend, a to host rodzina wybiera się gdzieś na parę dni. Wykorzystuj wszystkie takie wolne chwile, by kolekcjonować piękne podróżnicze wspomnienia. Zresztą w “zwykły” dwudniowy weekend też można wybrać się na krótki wyjazd. A host rodzina dowiadując się o naszych wyjazdowych planach weekendowych nieraz dorzuca nam wolny piątek albo poniedziałek w gratisie 😉
Nie można zapomnieć także, że na koniec programu przypada tzw. “miesiąc na podróżowanie”. Po pożegnaniu się z host rodziną, mamy możliwość pozostania w Stanach jeszcze przez 30 dni i możemy ten czas poświęcić na odkrywanie Ameryki 😉 Nie dostaje się wtedy wypłaty, więc fundusze na ten cel trzeba zgromadzić wcześniej. Ja nie wykorzystałam swojego podróżniczego miesiąca, bo moja historia potoczyła się wtedy zupełnie inaczej, ale trochę zazdroszczę tym, którzy spędzili całe te dodatkowe 30 dni w podróży przez Stany!
KILKA POMYSŁÓW NA PODRÓŻ ZA “JEDEN UŚMIECH”
Może nie dosłownie za jeden uśmiech, ale w wersji niskobudżetowej. Kto jak kto, ale au pair ze swoimi dwustoma dolarami tygodniowo wie jak podróżować nie wydając przy tym majątku 😉 Podróżowanie jako au pair wymaga nieco kreatywności, a ja zdradzę Ci kilka sposobów by Twój podróżniczy był jeszcze ciekawszy!
Zwiedzaj z host rodziną
Może się zdarzyć, że Twoi hości zaprononują Ci wspólne wypady. Korzystaj z tego! Wiadomo, nie będą to typowo relaksacyjne wyjazdy, bo będziesz miała na oku dzieci, ale kaman.. jak jest okazja, żeby zobaczyć kolejne ciekawe miejsce i to w dodatku za friko to nie odmawiaj! Chyba, że Twoi hości mają piątkę dzieci, a Ty nie marzysz o niczym innym jak o trzech dniach świętego spokoju bez nich 😉
Odwiedzaj znajome au pair-ki
Na szkoleniu au pair w Nowym Jorku poznasz dziewczyny z całego świata, które po paru dniach udadzą się w różne zakątki Stanów. Może z którąś z nich złapiesz dobry kontakt i potem polecisz do niej w odwiedziny? 🙂 Zwykle możesz liczyć na darmowy nocleg u jej host rodziny, miło spędzony czas no i przewodnika po miejscowych atrakcjach.
Podróżuj samochodem w grupie
Skrzyknij piątkę znajomych i razem wybierzcie się w podróż samochodem. Paliwo w Stanach nie jest drogie, ale jeśli podzielisz jego koszt na pięć osób, to nawet nie odczujesz tego wydatku! Dodatkowo, żaden długi road trip nie jest straszny, jak dyspozycji ma się kilku kierowców 🙂
Poluj na okazyjne bilety lotnicze
W Stanach nie znajdziesz raczej promocji na miarę europejskich Wizz Aira czy Ryanaira, ale jak najbardziej możesz obniżyć ceny lotów. Zaprzyjaźnij się z wyszukiwarkami tanich lotów np. Kayak czy Skyscanner, a na pewno uda Ci się upolować bilety sporo taniej. Na korzystniejsze ceny możesz liczyć w tańszych liniach lotniczych typu Southwest, Spirit, JetBlue czy Frontier.
Spróbuj podróży autobusem
Transport publiczny nie jest mocną stroną Ameryki, ale między miastami kursują autobusy, które stanowią tańszą alternatywę dla samolotu. Jeśli odpowiednio wcześniej kupisz bilet na Megabus, to za podróż zapłacisz nawet 5 dolców. ps. Jeśli podróżowałeś kiedyś Polskim Busem to nie spodziewaj się takich samych warunków w Megabusie. Ani podobnego typu pasażerów 😉 Pięć dolarów, pamiętasz?
Szukaj niedrogich noclegów
Hotele w Stanach często nie są tanie, a motele w podejrzanych miejscach mogą być niebezpieczne. Spróbuj przenocować więc u kogoś w domu! Portal Couchsurfing umożliwia na przykład zatrzymanie się u kogoś zupełnie za darmo. Jeśli spanie na “kanapie w czyimś salonie” i spędzanie wieczoru z nowo poznanymi gospodarzami wydaje Ci się zbyt krępujące spróbuj Airbnb. Tutaj normalnie płaci się za nocleg w czyimś domu/mieszkaniu, ale nieraz są to ceny nawet o połowę niższe niż w okolicznych hotelach.
*
Byłaś kiedyś au pair albo aktualnie bierzesz udział w programie? Może dorzucisz kilka pomysłów na niedrogie podróżowanie jako au pair? 😉 A kto dzięki tej notce poczuł, że być może taki wyjazd to całkiem niezły pomysł? Czekam na Wasze komentarze!
24 komentarze
asia
6 stycznia 2018 at 21:28No Jeżu Smaria! Czy ty kobieto zdajesz sobię sprawę jak bardzo zmieniłaś moje zdanie o tym co byłam przekonana :(? 😀 Wszyzstko mi się albo nie zgadza, albo tego nei wiedziałam…
kashienka
6 stycznia 2018 at 21:30ale w jakim sensie? 🙂
GlamSquad
6 stycznia 2018 at 21:46Jejku ale super! Chyba poczułam się zmotywowana 🙂 Uwielbiam Twój blog! <3
Zapraszam do mnie – zobaczyć odrobinę Werony 🙂
Pozdrawiam
kashienka
7 stycznia 2018 at 19:09Lubię troszkę motywować <3 Szczególnie do podróży, bo to coś najpiękniejszego! ^^ A Weronę u Ciebie widziałam już - super miejsce!
Ania
6 stycznia 2018 at 22:03Ja tez bylam jako Au Pair ale w Niemczech I tam poznalam mojego Mesa ktory jest Amerykaninem I teraz mieszkamy w New Jersey.
kashienka
7 stycznia 2018 at 19:11Ja też poznałam mojego męża podczas mojego wyjazdu jak au pair 🙂 Tyle, że on mieszkał po prostu w tym samym mieście co moja host rodzina 😉
Sonia
6 stycznia 2018 at 23:51Powiem tak. Jestem jedną z tych osób które marzą o wielkich podróżach, a ogólnie rzecz biorąc wodzą palcem po mapie. Tzn byłam na kilku roznych wymianach między innymi we Francji czy na Majorce. Ale marzy mi się prawdziwa podróż i prawdziwe przygody. Kiedy czytam Twojego bloga mam wypieki na twarzy i czuję nutkę zazdrości. Nie bałaś się zacząć?
kashienka
7 stycznia 2018 at 19:36Powiem Ci, że trochę czasu minęło zanim zdecydowałam się na taką przygodę. Stany marzyły mi się już duuużo wcześniej, ale zara po szkole średniej byłam za dużym cykorem, żeby zdecydować się na samodzielny wyjazd tak daleko! Musiałam dojrzeć do takiej decyzji. Teraz z perspektywy czasu wiem, że nie było czego się bać 🙂
MADi
7 stycznia 2018 at 14:28Może nie na temat AU PAIR , ale muszę to napisać 🙂 chodzi o podróże bardzo niskobudżetowe. Mieszkałam rok z dziewczyną z Turcji, która była w Polsce w ramach programu Erasmus. Chociaż kasa z Erasmusa mała nie była, i spokojnie prowadziłaby życie jak normalny śmiertelnik, to ona naprawdę zaciągała mega pasa , a mało tego zwiedziła pół Europy 😀 śniadanie, obiad, kolacja – makaron z koncentratem pomidorowym, czasem urozmaicony gotowanymi ziemniaki z koperkiem. ( Oczywiście po kilku miesiącach patrzenia na to, do dzisiaj mam uraz do makaronu..) Latała tanimi liniami, i np. będąc we Włoszech, nie spróbowała nawet pół kawałka pizzy, bo wszędzie woziła swój makaron i koncentrat, ewentualnie stary chleb z tanim dżemem 🙁 Wszystko byłoby ok, ale z jednej wycieczki z Niemiec, wróciła tydzień po terminie. Zaczęłam się o o nią martwić, bo okazało się, że nie zabrała jej osoba z blabla car, nie miała za co kupić biletu na PKP no i żebrała na dworcu kilka dni :O oczywiście kasa leżała na koncie, ona nie miała karty do bankomtu a zapłacić 30 euro za pociąg z Berlina to było o wiele za dużo dla niej. Spała na couch surfing więc w miarę bezpiecznie… Wolałabym jechać w 1 miejsce, użyć na maxa i wrócić 😀 niż w 20 na pół gwizdka
kashienka
7 stycznia 2018 at 19:58O wow, to już naprawdę ekstremalne podejście :/ I jeszcze żebranie na dworcu nie z biedy, tylko ze sknerstwa..
Nie miałabym chyba ani odrobinę radości z podróżowania, nie próbując ani trochę lokalnego jedzenia czy oszczędzając na każdym jednym aspekcie wyjazdów.
Trzeba jednak do wszystkiego podejść rozsądnie. O ile uważam, że korzystanie z tanich linii lotniczych czy spanie na przykład w Airbnb (nie próbowałam nigdy couchsurfingu) zamiast drogim hotelu to fajny sposób na obniżenie kosztów podróży, to takie zachowanie jak opisałaś to już niezła przesada.
Lily
7 stycznia 2018 at 19:44Właśnie kolejny raz siedzę nad swoją aplikacją i myślę czy na pewno dam radę podróżować i jak to w ogóle będzie 😀 a tu nagle wyskakuje mi ten świetny post! Przydał się bardzo i zmotywował jeszcze bardziej do wyjazdu :)♡
kashienka
7 stycznia 2018 at 19:48Czyli trafiłam z tym postem w samą porę <3 Ale super 🙂 Powodzenia w szukaniu 'perfect match" i cudownych wrażeń podczas pobytu w USA!
Paulina
7 stycznia 2018 at 20:36A ja tak z grubej rury tylko dodam ze jak się jest kobieta w Stanach, zwłaszcza urocza Europejka, to chętnych nie brakuje żeby w gości brać. ? ja właśnie dzięki znajomym au pair i kilku innych poznanych podczas pobiciu zwiedzilam kawałek Ameryki i zaoszczędziłam przy tym tez. Pozdrawiam!
kashienka
8 stycznia 2018 at 17:26Też prawda 🙂 Takie znajomości bardzo ułatwiają zwiedzanie Stanów!
Agnieszka
8 stycznia 2018 at 09:34O co chodzi z tym Megabusem?
Standard w Polskim Busie jest naprawdę w porządku, czysto, z toaletą i nawet jakieś maleńkie ciasteczka i picie dają.
A w Megabusie jak jest?
kashienka
8 stycznia 2018 at 17:34Ja pamiętam moją pierwszą podróż Polskim Busem – po czasie podróżowania PKP, nic mnie tak w życiu nie zaskoczyło 😉 Czyściutko, ładnie, darmowe wifi, kawa/herbata i nawet jakieś przekąski typu lody/ciasteczka. Jak kupiłam bilet na amerykański Megabus to podświadomie oczekiwałam na coś podobnego 😉 No i znów się zdziwiłam, tylko tym razem nie tak pozytywnie! Czystość wątpliwa, zero “dodatków”, a towarzystwo jakby spod ciemnej gwiazdy. Dlatego uczciwie ostrzegam, żeby kupując bilet na Megabus nie spodziewać się amerykańskiej wersji Polskiego Busa 😉
Agnieszka
8 stycznia 2018 at 18:43Aaaaa no to rozumiem, to aż dziwne, że w Polsce niekiedy za złotówkę możesz pojechać kilkaset kilometrów w komfortowych warunkach, a w USA za taką samą cenę boisz się czy nikt cię nie okradnie i nie pobije…
kashienka
9 stycznia 2018 at 00:35Wiesz co, może się źle wyraziłam. Nie czułam się w autobusie niebezpiecznie, nie bałam się, że mnie ktoś okradnie ani nic takiego! Po prostu przekrój pasażerów dużo inny niż w Polsce, gdzie w większości spotkałam studentów lub młodych elegancko ubranych ludzi, jak z korporacji itp. Tutaj to raczej środek transportu dla najbiedniejszych lub turystów. Ale nie czułam żadnego zagrożenia, żeby nie było 😉
Anita
9 stycznia 2018 at 03:44Jakbym czytała swoją historię:) ja się zdecydowałam zaraz po maturze z powodu braku koncepcji na studia. I tak już 15 lat minęło. Ale pamiętam swój rok wy pair najlepsze wspomnienia i podroze:)
kashienka
9 stycznia 2018 at 18:19Ja po maturze nie miałam odwagi 😉 No i koncepcja na studia też była, a że niekoniecznie najlepsza to już inna sprawa 😛
Super, że masz takie dobre wspomnienia ze swojego roku jak au pair!
Magda
6 marca 2018 at 18:11Kasiu, trochę mnie zmotywowałaś do postawienia mojego wielkiego kroku. U mnie na program au pair jest trochę za późno, mam 30 lat. Jednak w związku z tym, że dłuższa podróż do USA zawsze mi się marzyła, poszukałam innego programu. Mam nadzieję, że wszystko się uda i jeszcze starczy pieniędzy i czasu wolnego na podróże 🙂 Choć strach jest ogromny!
kashienka
21 marca 2018 at 16:56Ale się cieszę, że udało mi się kogoś zmotywować tym postem <3 Fajnie, że znalazłaś opcję dla siebie! Rozumiem strach, ale nie martw się na zapas i czerp z wyjazdu pełnymi garściami <3
Zdrowiedźma
6 marca 2018 at 18:13Pracowałam kiedyś w ten sposób w Irlandii, nie tak daleko jak Ty, ale również, sporo wtedy zwiedziłam. 🙂 Najwięcej właśnie z rodziną, u której mieszkałam. 🙂 To było niesamowite! 😀
kashienka
21 marca 2018 at 16:54Super, że dobrze wspominasz udział w programie i że udało Ci się dużo zwiedzić 🙂 Dobre, wyjazdowe wspomnienia zostaną z Tobą na lata <3