Miałam dziś dodać post na zupełnie inny temat, ale wczoraj w nocy wpadł mi do głowy nowy pomysł 🙂 Przecież nigdy nie pisałam na blogu o produktach, które można znaleźć na marketowych półkach za oceanem! Pamiętam, jak na początku pobytu z zafascynowaniem chodziłam między alejkami w sklepie zastanawiając się “czego to Amerykanie nie wymyślą?” 😀 Sporo rzeczy jest podobnych do tych w Polsce, część różni wielkością (tutaj wszystko w rozmiarze XXL), ale jest też trochę dziwnych produktów na które można natknąć się w sklepie podczas zakupów. Przyznam z góry, że wielu rzeczy nawet nie próbowałam (i nie mam nawet ochoty), ale myślę, że takie zestawienie może Was zainteresować. Jesteście gotowi by poznać dziwne produkty z prosto amerykańskiego sklepu? 😉
Masło orzechowe i dżem… w jednym
Pamiętacie jak pisałam Wam o bardzo popularnym połączeniu smakowym rodem zza oceanu? (czytaj tutaj). Masło orzechowe i dżem na jednej kanapce to hit, zwłaszcza wśród dzieci. Gdyby posmarowanie jednej skibki masłem orzechowym, a drugiej dżemem i złożenie ich razem wydawało Wam się zbyt dużym wysiłkiem mam dla Was coś na ułatwienie tego procesu. Masło orzechowe i dżem w jednym słoiczku!
Jajka na twardo
To mój osobisty hit, o którym wspominałam już wiele razy. Jak wiadomo, gotowanie jajek na twardo a potem jeszcze to obieranie ich ze skorupki wiąże się z dużym nakładem czasowym. Producenci idą więc na ratunek Amerykanom, którzy nie dysponują taką ilością wolnego czasu i sprzedają jajka już ugotowane i obrane z skorupek 😉 Wystarczy wyjąć z plastikowego opakowania i voila, jajka na twardo gotowe! Mój małżonek póki nie zamieszkał ze mną kupował je dość często bo – jak stwierdził – nie ma pojęcia ile czasu trzeba gotować jajka i ile wody musi być w garnku 😉 Także ten…
Ser w sprayu
Kolejny “hicior”. Przyznam szczerze, że jeszcze 4 miesiące temu nie miałam pojęcia o takim wynalazku.. Ale jak pani weterynarz zapytała czy może dać Leo odrobinę “easy cheese” (ang. łatwy ser) by odwrócić jego uwagę od szczepionki od razu tknięta złym przeczuciem odmówiłam i powiedziałam, że mam ze sobą jego smakołyki i wolę nie dawać mu nic innego. Po powrocie do domu wygooglałam sobie jednak ten produkt i zaniemówiłam. Płynny, wysoko przetworzony “ser” w sprayu. Ciekawa jestem tylko ile to ma wspólnego z jakimkolwiek serem.. 😉
Niebieska galaretka o smaku waty cukrowej
Desery i dania dla dzieci to temat na osobną notkę, ale dziś w ręce wpadła mi galaretka w kolorze niebieskim o smaku cukrowej waty. Nie przepadam w ogóle za jedzeniem barwionym na kolory, które nie występują naturalnie, ale tutaj to aż złapałam się za głowę. Nie tylko kolor sztuczny, ale i smak. Kto chętny by zaserwować taki “zdrowy” deser swojemu dziecku? 😉
Suszone mięso na przekąskę
Nie lubisz słodkich przekąsek i masz ochotę na mięso nawet między posiłkami? Z pewnością do gustu przypadnie Ci tzw. “jerky” – baaardzo popularna opcja za oceanem. Najczęściej spotyka się mięso wołowe (ang. beef jerky). Jeśli chodzi o mnie, to spróbowałam “jerky” raz, niedługo po przylocie i nigdy więcej nie tknę 😉 Ale Amerykanie bardzo to lubią.
Białka jajek w kartoniku
Znów jaja! Tym razem producenci śpieszą z pomocą tym, którzy nie potrzebują całych jajek, a jedynie białka. Oddzielają jedną od drugiego i białka sprzedają w kartonie. Najczęściej korzystają z nich ci, którzy chcą “odchudzić” omleta albo uważają na swój cholesterol. Taaak, zakonserwowane białka z kartonika, to na bank zdrowa opcja na śniadanie 😉
Ciasto w puszce
Pieczenie ciast w USA to temat rzeka, podejrzewam że udało by mi się napisać cały post na temat. Bez “gotowca” ani rusz! Jak upiekłam kiedyś Mazurka na Wielkanoc, zaskakując tym zupełnie moją host rodzinę – pierwsze pytanie jakie mi zadano brzmiało: “ale gdzie Ty tutaj dostałaś MIKS na polskie ciasto?!” 😀 Tym razem moją uwagę przykuło gotowe ciasto na cynamonowe rollsy zamknięte w puszcze 😉
Kiełbasa na patyku owinięta w pankejka
Tym razem coś dla prawdziwych smakoszy 😉 Obok dość popularnych corn-dogów znalazłam taką opcję: kiełbasa zawinięta w amerykańskiego pankejka. Tutaj jeszcze pankejk nie ma dodatków, ale słyszałam, że kiełbasę “owijają” również pankejkami z borówkami.. Jak ktoś nie może zdecydować się, czy chce śniadanie na słodko czy na słono to opcja idealna 😉
Lukier/krem w kubeczku
Niejednokrotnie pewnie robiliście jakieś wypieki i dekorowaliście je kremem czy lukrem. W Stanach zamiast trudzić się samodzielnym przygotowaniem takich cudów kupuje się po prostu frosting czy icing w kubeczku. Dokładnej różnicy Wam nie powiem, bo jedno i drugie ma w sobie tyle cukru, że nawet mi, uwielbiającej słodycze, robi się mdło. Ale muszę Wam powiedzieć, że w niektórych marketowych wypiekach jest często więcej tego kremu niż samego ciasta 😉
Mrożona jajecznica
Jaja zdecydowanie zdominowały ten wpis 😉 Wybór mrożonych produktów w gigantycznych zamrażarkach z pewnością niejedną osobę mógłby przyprawić o zawrót głowy. Mnie dzisiaj “zachwyciła” jajecznica wraz z dodatkami zapakowana w kartonowe pudełko. Kto to widział się bawić w samodzielne przygotowywanie śniadania! Tutaj masz jajka, ziemniaki (tak podają je czasem do śniadania) szynkę i ser. A potrzebujesz tylko jednego pudełka i 3 minut w mikrofali. Ahh, ile ja czasu zmarnowałam robiąc samodzielnie śniadania i nie wiedząc o takiej opcji 😉
*
To tylko cześć dziwnych produktów, na które natknęłam się dziś w lokalnym markecie:) Jeśli spodoba Wam ten post, to z chęcią poszperam jeszcze trochę i za jakiś czas dodam jego kontynuację 😀 A jakie dziwne produkty zaskoczyły Was w USA, albo jakimś innym kraju? Podzielcie się w komentarzach ^^
68 komentarzy
Justyna
16 stycznia 2018 at 20:23wow! Mieszkam tu juz 5 lat ale nigdzie nie widzialam takich rzeczy! Szok i niedowierzenie 😀
kashienka
23 stycznia 2018 at 01:48A ja wszystko to znalazłam w ciągu 20 min spędzonych w lokalnym supermarkecie 😀 Ale prawda jest taka, że wtedy szukałam takich właśnie cudeniek, normalnie nie zwracam uwagi na produkty, którymi nie jestem zainteresowana 😉
Natalia
16 stycznia 2018 at 20:27A’propos pierwszego punktu czyli masła orzechowego z dżemem – swego czasu w Polsce łowicz wydał serie dżemów z nutella 😉 okropne to było! Ale ja np. Robiłam powidła śliwkowe z kakao – pycha! 😀
kashienka
23 stycznia 2018 at 01:49A widzisz, to w Polsce też takie cuda możliwe 😀 Nie potrafię sobie wyobrazić smaku tych powideł, ale chciałabym ich spróbować 🙂
Retromoderna
16 stycznia 2018 at 20:28Świetny post, a ile “pyszności”…
Najbardziej zaskoczyły mnie jajka na twardo i jajecznica jako gotowiec. Ciekawe jaki mają termin ważności, bo jak dla mnie to produkty, które trzeba zjeść od razu, żeby się nie zepsuły, chyba, że dodane jest tam sporo chemii i konserwantów. 😉 😉
kashienka
23 stycznia 2018 at 01:50Nie sprawdziłam, ale domyślam się, że dość długi jak wieeele rzeczy tutaj 😉 Jak odpowiednio naszpikują produkt konserwantami to wszystko przetrwa 😛
Beata
16 stycznia 2018 at 20:37W Polsce też się natknęłam na taką galaretkę, w sumie uważam że jak dziecko zje raz na rok coś takiego to nic mu się nie stanie, gorzej jeśli takie rzeczy są normą w jadłospisie dziecka…
Białka w butelce też się już pojawiały w Polsce jednak narazie widziałam je tylko na stronach internetowych, a nie w stacjonarnych sklepach. Niestety są one promowane przez osoby, które niby prowadzą zdrowy tryb życia 🙁
Przy okazji powiem, że uwielbiam Twojego bloga i bardzo chciałabym kiedyś pozwiedzać Amerykę. Niestety u mnie największą barierą jest język, który wcale nie chce mi wejść i nawet proste rozmówki są dla mnie trudne :/ Więc narazie pozostaje mi poznawać ten kraj dzięki Tobie ? ale swoje marzenie też kiedyś spełnie ?
kashienka
23 stycznia 2018 at 04:23Ja nie miałam pojęcia, że w Polsce takie cuda też są 😛 Za dzieciaka jadłam sporo galaretek, ale niebieskiej nigdy! No i masz rację, jak raz na dłuższy czas to wiadomo, nic się nie stanie, ale nie radziłabym karmić dziecka takami “pysznościami” zbyt często 😀
Rozbawiły mnie białka w butelce promowane przez osoby prowadzące zdrowy tryb życia – no ciężko jest sobie wyobrazić, żeby coś takiego było zdrowe!
Dziękuję za miłe słowa <3 No i życzę Tobie pokonania bariery językowej i spełnienia tego marzenia!
Kasia
16 stycznia 2018 at 20:41Mnie jeszcze zaskoczyła gotowa bita smietana w pudełku ?
kashienka
23 stycznia 2018 at 04:24A to też, fakt! Zupełnie o tym zapomniałam 😉
Magdalena
16 stycznia 2018 at 20:45Z najdziwniejszych rzeczy jakie kupiłam w USA były:
Żeberka (oczywiscie mrożone), które po ugrillowaniu i niedowierzaniu ze nie ma w nich kości mięsem wieprzowo drobiowym w kształcie żeberek ??? do tej pory śmiejemy sie z tej pysznej kolacji
Oraz
Ciasto francuskie w puszce. Apropo tych ciast to najpierw musiałam sie namęczyć jak je w ogole wyjąc ? po czym okazało sie ze trzeba skręcić te puszkę która okazała sie papierowa ? nie moge z tych ich gotowych dań ?
Na temat ciast można tam książkę napisać 🙂 jak zrobiłam tort to wszyscy wyjadali łyżeczkami ? i oczywiscie nie wierzyli ze go zrobiłam sama?
kashienka
23 stycznia 2018 at 04:26Mięso w kształcie żeberek mnie rozłożyło na łopatki 😀 Dobre!
A co do wypieków to u mnie zawsze było: “and seriously you made this FROM SCRATCH?!” 😀
Beata
16 stycznia 2018 at 20:46Jak byłam u koleżanki w Chicago i zaproponowała mi francuskiego rogaliki na śniadanie byłam zachwycona, co więcej powiedziała że zaraz go dla mnie upiecze. Jakie było moje zdziwienie kiedy wyciągnęła dwa opakowania i które sprawnie zdemontowała a moim oczom ukazał się francuski rogaliki gotowy do upieczenia ? jednak wolę nasza wersję PL, a nie gotowce ?
kashienka
23 stycznia 2018 at 04:28Ja też – zdecydowanie 😀 Ale dla nich takie pieczenie to norma, tak samo “upiekłam babeczki” oznacza dolanie szklanki wody do gotowego miksu i włożenie ciasta do piekarnika :p
Paulina
16 stycznia 2018 at 21:14U nas też już można dostać niebieską galaretkę… w sumie, to nawet nie wiem o jakim smaku. A także przeważnie całkowicie niejadalne lody ‚smerfowe’.
Z wynalazków jedzeniowych z USA jakich mi w Polsce brakuje, na pierwszym miejscu jest sos Ranch, a na drugim taka mleko-śmietanka do kawy, half&half.
kashienka
23 stycznia 2018 at 04:30A lody smerfowe to ja pamiętam 😀 I jeszcze jakieś, co barwiły aż język na fioletowo!
Sos Ranch jest popularny bardzo i ta mleko-śmietanka też – choć ja akurat nie przepadam ani za jednym ani za drugim 😉
Justyna
16 stycznia 2018 at 21:26Na samą myśl o mrożonej jajecznicy mnie mdli ale tego połączenia masło orzechowe i dżem bym chciała spróbować ;D
kashienka
23 stycznia 2018 at 04:32Nie wiem jakie jest w smaku, bo nie odważyłam się kupić ;P Ale ja ogólnie nie jest wielką fanką masła orzechowego, wolę migdałowe zdecydowanie 🙂
Marta
16 stycznia 2018 at 21:29Masło orzechowe z dżemem to moje ulubione połączenie! Ale raczej dżem kwaśny, np. porzeczkowy :3
kashienka
23 stycznia 2018 at 04:32Wersja z dżemem porzeczkowym też chyba była 🙂
Kasia
16 stycznia 2018 at 22:06Mnie zadziwiły gogle dla psa (aby wiatr nie wiał zwierzakowi w oczy) oraz schody (rownież dla psa) pomagające małym zwierzakom w dostaniu się na wysokie amerykańskie łóżka 😉
kashienka
23 stycznia 2018 at 04:34Chyba niektóre oryginalne gadżety dla domowych zwierzaków mogłyby stworzyć osobny post 😀
Justyna
16 stycznia 2018 at 22:13Taaak jajka w kartoniku mnie rozbrajają za każdym razem jak je widzę w sklepie. Chyba nigdy nie odważę się spróbować!
kashienka
23 stycznia 2018 at 04:34Ja próbowałam kiedyś omleta z takich kartonowych białek – jak dla mnie bez wyrazu 😉
justijanis
16 stycznia 2018 at 23:43Bedac w Pn Carolinie kilka miesiecy temu natknelam sie w sniadaniowym menu na 13 oz steaka z hash brows, 2 jajkami i chlebem. Nie ma to jak poranna porcja protein? Za kilka miesiecy przeprowadzam sie do USA i prawde mowiac troche mnie takie rzeczy przerazaja?
Ps. Swietne posty, przyjemnie sie czyta i wiele ciekawego mozna sie dowiedziec. Pozdrawiam serdecznie?
kashienka
23 stycznia 2018 at 04:37Hahahahah 😀 Typowe śniadanie po amerykańsku – że też jeszcze do tego nie dołożyli kilku plasterków bekonu 😛 Nie przerażaj się Kochana, nie trzeba tego wszystkiego przecież jeść 🙂 Zdrowe produkty też można tu dostać a w restauracji zamówić na śniadanie np. rogalik i miseczkę owoców 🙂
Dziękuję ślicznie za miłe słowa <3
Aina
17 stycznia 2018 at 01:24Przez to, że mieszkałam kilka lat w Uk niektóre z tych rzeczy nie są mi dziwne;))) pozdrawiam
kashienka
23 stycznia 2018 at 04:37Ha, tam pewnie też takie “wynalazki” są na porządku dziennym 😀
Kasia
17 stycznia 2018 at 06:47😉 fajnie się czytało. Padłam jak się dowiedziałam o jajecznicy z mikrofali…easy chease.. slyszlam o nim, ale jeszcze nie widziałam w sklepie albo nie wiem gdzie szukać…hihi . Moim pierwszym zdziwieniem spożywczym było to że…. Masło jest …słone… Potem ze chleb tostowy jak wata( i tylko trzyma się razem bo brzeg go trzyma)…i mleko którego nie mogłam pić prze przynajmniej kilka lat bo miało tyle chemizny w sobie. Aż się w końcu odważyłam na organiczne. Wiele jeszcze innych których już nie pamiętam..
kashienka
23 stycznia 2018 at 04:53Chleb tostowy z waty to klasyk – ja to mówię, że wygląda i smakuje jak gąbka 😀 Ale lista dziwnych rzeczy nie ma końca to fakt!
Kasia
17 stycznia 2018 at 08:03Ser w sprayu, dziwne galaretki i suszone mięso widziałam. Też mignęło mi białko, a ciasta mamy w proszku albo w cukierni. 😉 Mieszkam w Łodzi i niektóre dziwadła tutaj docierają. Ludzie są wygodni i nie pieką ciast tylko kupują 😉
kashienka
23 stycznia 2018 at 04:54Obawiam się, że kwestia kilku lat i to wszystko będzie normalnie do kupienia w Polsce. Wygodę rozumiem i popieram, ale w większości tego jedzenia jest to kosztem własnego zdrowia niestety 😛
IZa
17 stycznia 2018 at 08:21Super wpis 🙂 Ja też niektóre z tych rzeczy widzę w UK. Przerażające jest jednak jak ludzie są leniwi! Ja czaję np. kupienie gotowej bazy na ciasto czy pizzę (bo nie chce ci się babrać w mące, drożdżach i potem sprzątac calej kuchni itp), ale juz to masło z dzemem to dajcie spokój. Albo jajka na twardo. Jaki to wysilek? Najgorsze jest to, ze moj partner Angol powoli tez sie “amerykanizuje”. Jak ostatnio zobaczylam w zamrazalce (przed moim wyjazdem do Polski) jego zakupy na moja nieobecnosc to padlam – gotowe sniadanie: jajecznica, kielbasa, jakies warzywko i sru do mikrofali hahaha 😉
kashienka
23 stycznia 2018 at 04:57Dokladnie, masz rację – rozumiem jeszcze ułatwianie sobie życia w przypadku gdy coś wymaga większego wysiłku. Ale jajka na twardo, czy jajecznica to już gruba przesada! Mój Amerykanin wiele z tych rzeczy jadł na porządku dziennym – dopiero jak zamieszkaliśmy razem to położyłam temu kres 😛
Kinga
17 stycznia 2018 at 09:23Czego to Amerykanie nie wymyślą 🙂
kashienka
23 stycznia 2018 at 04:57Kreatywni są, to trzeba im oddać 😛
Madeleine
17 stycznia 2018 at 19:37Mieszkam w Irl ….pewne rzeczy można znaleźć itu.Bialka jajek,lukier w kubeczku,ciasto w puszce czy suszone mięso.U nas do dla mnie niejadalnych rzeczy należą jajka gotowane na twardo w occie,white pudding czyli biały odpowiednik kaszanki smażony i podawany na śniadanie.Cidona napój bezalkoholowy wsmaku wypisz wymaluj cydr.Mleczne cukierki o smaku miętowym,ziemniaczane gofry,relish- dla mnie ketchup z dużą ilością octu.Brown sauce nie wiem i niechce wiedzieć ,mnie sam zapach przyprawia o mdłości,podobnie jak ciasto w puszce stek z fasolą blleeeee…Myślę że największym hitem jest kanapka z białego chleba tostowego z masłem i oczywiście z chipsami Tayto o smaku serowo cebulowym.Smacznego!
kashienka
24 stycznia 2018 at 06:12Jajka gotowane na twardo w occie i ten ketchup z dużą ilością octu – fuuuj! Ale chyba każdy kraj ma takie “smaczki”, które dla tych z zagranicy są nie do przełknięcia 😉
09_joanna
17 stycznia 2018 at 19:40Zadziwiające, czego to Amerykanie nie wymyślą, żeby ułatwić sobie życie ? ser w sprayu i mrożona jajecznica – moje “hity” ?? Nawet nie chce wiedzieć jak to smakuje…
Pozdrawiam ?
kashienka
24 stycznia 2018 at 06:13Ja chyba też nie chce nawet tego spróbować – szczególnie tego sera w sprayu.. 😉
Malgosia
17 stycznia 2018 at 20:08Kiedys mnie to wszystko tez smieszylo lub szokowalo, ale juz przywyklam. Kiedys bawilo mnie zagladanie do koszyka w supermarkecie oosob stajacychw kolejce, ile pol-produktow i gotowcow kupowali Amerykanie! I dziwila paniw kasie, ktpra pojecia nie miala ze pory to sa pory i musiala szukac kodu w specjalnej sciagawce a cala kolejka zafascynowana pytala co ja mam zamiar z tym zrobic-to nawet bylo sympatyczne. Mnie na poczatku fascynowaly tzw “tv dinners” gotowe, zamrozone dania na tackach, teraz to nawet sa super dietetyczne, etniczne i organiczne wersje, trend trzyma sie dobrze.
O ciastach napisz koniecznie-to temat rzeka i nieodmiennie wszyscy sie zachwycaja jak ktos cos sam upiecze (nawet jesli wykorzystal gotowa mieszanke z pudelka). Najbardziej ubawila mnie kiedys szkolna “bake sale”, z ktorej dochod mial byc przeznaczony na pokrycie kosztow jakiejs szkolnej imprezy-na 300 rodzin tylko 4 latynoskie mamy i ja przyniosly ciasta lub ciastka faktycznie przez siebie upieczone “from scratch” 🙂 Co ciekawe, chociaz dobfrej cukierni w takim znaczeniu jak w Polsce chyba tu jeszcze nie spotkalamto sa kawiarenki i cukiernie, gdzie mozna kupic rewelacyjne wypieki i raczej nie narzejaka na brak kilentow. Dlaczego wiec ludzie kupuja na codzien te ciastopodobne produkty z dzialu “bakery” w supermarketach, pojac nie moge.
Lubie czytac twojego bloga bardzo! Pozdrawiam z waszyngtonu.
kashienka
24 stycznia 2018 at 06:17Hahah, to uwielbiam <3 Jak wybiorę czasem jakieś mniej znane w Stanach warzywo, a kasjerki pytają się co to w ogóle jest 😉 Ale fakt, że wózki innych klientów wypełnione po brzegi gotowcami mnie do tej pory mnie trochę przerażają!
Dobra historia z tą bake sale 😀 Tak to właśnie wygląda - nikt prawie nie robi nic "from scratch"! Ja też nie rozumiem kupowania tych ciast z marketu - szczególnie tych, na których jest więcej kolorowego icingu niż samego ciasta :/
Bardzo się cieszę i dziękuję za miłe słowa <3
Natalia | Amici de Bici
18 stycznia 2018 at 10:38Ale jaja ?? suszone mięso często można spotkać we Włoszech, chociaż jest w dłuższych paskach, ale smakuje zapewne tak samo ?
kashienka
24 stycznia 2018 at 06:18Nie wiem, czy to to samo, ale na początku wydawało dziwne, że suszone mięso w formie przekąski!? 😀
kate
18 stycznia 2018 at 15:29w niemczech mozna tak samo kupić ugotowane już jajka, ale żeby nikomu się nie pomyliło z zwykłymi jajkami, skorupki są pomalowane na kolorowo, tak jak u nas maluje się jajka na Wielkanoc, z tym, że dostępne przez cały rok.
kashienka
31 stycznia 2018 at 22:50Haha dobre 😀 Czyli pisanki można mieć nawet na Boże Narodzenie ^^
Marta
18 stycznia 2018 at 16:48Jerky moze byc bardzo smaczne ALE trzeba znalezc swojego producenta i swoj smak, bo sa rozne. Produkty z marketow na ogol sa paskudne. Ja kupuje latem sporo paczek Beef Jerky BBQ od wciaz tej samej rodzinnej firmy bo to idealny snack na calodniowe wyprawy po gorach. To co ja kupuje to nie paleczki ale platki miesa, bardzo delikatne, pyszne i rozplywajace sie w ustach. Wszystko zalezy od rodzaju uzytego miesa. Jerky z marketu to masowka z tanich kawalkow i sypia tam chemii, ze starch. mali, organiczni, lokalni producenci sa najlepsi I najsmaczniejsi! 🙂 Samo danie nie jest dziwne, bo Indianie i zreszta rozne ludy uzywaja suszenia miesa do jego prezerwacji. Ma wiec to swoja historie i cel.
kashienka
31 stycznia 2018 at 23:01Nie wiedziałam o tej tradycji suszonego mięsa. Pewnie masz rację, że lokalne Beef Jerky od dobrego producenta jest lepsze, ale ja mięsa już nie jem, więc raczej nie spróbuję 😉
Marta
18 stycznia 2018 at 16:58Ha ha, do dziwnych rzeczy chcialabym jeszcze dodac ziemniaki w proszku! Miesza sie je z woda na patelni czy w garnku i wychodzi puree. Smakuje dobrze jesli zjesc natychmaist ale jak zaczyna stygnac, to zamienia sie w dziwna sztywna mase i dopiero wtedy omzna poznac, ze to nie byly swieze ziemniaki. Duzo ludzi to uzywa, bo kto by mial czas na obieranie, gotowanie i gniecenie ziemniakow. Uzywaja to tez w stolowkach bo po prostu latwiej i szybciej i niekt nie musi sie babrac w obieranie zalych wanien ziemniakow, o hazardzie uzywania noza do obierania nie wspomne!
kashienka
31 stycznia 2018 at 23:07Ha! Też widziałam to puree w proszku 😀 Nie miałam okazji próbować, ale myślę, że zostanę przy tradycyjnych ziemniakach 😛 Tak rzadko je jemy, że raz kiedyś mogę obrać, ugotować i ugnieść je na puree 😉
Kate
18 stycznia 2018 at 16:59Jajecznica rozwaliła system. Jajka na twardo można kupić w Niemczech ale nie wiem czy chciałabym to jeść.
kashienka
31 stycznia 2018 at 23:15Ja zdecydowanie nie! 😀
Places and Plants Blog
18 stycznia 2018 at 17:35Powiedzieć, że (bedąc zdrowo odżywiająca się osoba i weganka w jednym) jestem wstrząśnięta to nic nie powiedzieć! ? Ciężki hardcor – czekam z niecierpliwością na kolejną część ?
kashienka
31 stycznia 2018 at 23:18Wcale Ci się nie dziwię 😀 Chyba wiele osób się za głowę złapało czytając o tych produktach 😉 A już zwłaszcza ci, którzy starają się zdrowo odżywiać!
Marta
19 stycznia 2018 at 16:29A dla kontrastu zrob kiedys przeglad swietnych gotowych produktow z Trader Joe’s,
kashienka
31 stycznia 2018 at 23:19Nie przepadam za Trader Joe’s (sama nie wiem dlaczego) i rzadko tam zaglądam 🙁
asia
20 stycznia 2018 at 23:28haha mega ??? u nas w niemczech tez jest to suszone mięso , a białka jajek to hit tylko ze u nas to zdrowa wersja jajek ? a raczej bialek…białka z bio jajek są w butelce , trzymane w lodowce i maja bardzo krótka datę ważności… a i ciasta w puszczę tez są tylko pewnie nie aż tak duży wybór ? ja np uwielbiam „niedzielne bułeczki maślane „ ? albo rogaliki ???
kashienka
31 stycznia 2018 at 23:21Tutaj nawet nie sprawdziłam jaka jest data ważności. Jednak wątpię, żeby te białka leżały chociaż koło bio jajek 😛
Niedzielne bułeczki maślane lub rogaliki brzmią pysznie, ale chyba wolę takie robione w domu od a do z 😉
Klaudia
22 stycznia 2018 at 15:59Tak wysoko przetworzona żywność w Polsce głównie kojarzy się na szczęście z serialami sf. Jajecznica do mikrofali? Chociaż ser w spreju był dobrze znany już z Amerykańskich filmów z lat 80′. I chociaż lenistwo pcha społeczeństwa do rozwoju patrząc na USA nie wiem czy to dobry kierunek. Nie wątpliwie to ciekawe produkty.
Pozdrawiam
kashienka
31 stycznia 2018 at 23:23Ja jestem całkowicie za ułatwianiem sobie życia i tak dalej, ale uważam, że takie skrajne ułatwianie sobie gotowania i kupowanie samych “gotowców” odbije się niestety na zdrowiu..
Olgietta
22 stycznia 2018 at 20:28No same zdrowe smakolyki nic tylko sie zajadac 😀 z tego wszystkiego u nas, czyli w Niemczech mozna kupic np te jerky (jak np w Lidlu jest tydzien amerykanski 😀 ), a maslo orzechowe z dzemem znam od 30 lat.. ale tylko dlatego, ze babcia odwiedzala brata w Kanadzie i przywiozla ten wynalazek.. czyli sposob jedzenia ze soba.. natomiast sloik 2 w jednym… tja… ale hit dla mnie to mrozona jajecznica 😀
kashienka
31 stycznia 2018 at 23:24Widzisz, to dzięki babci byłaś do przodu z amerykańskimi przysmakami ;P Dla mnie chyba mrożona jajecznica też wygrywa ten konkurs 😉
Judyta
23 stycznia 2018 at 10:41Dzięki za ten post. Krótko.Ble! Nie tknęłabym nic z tych dziwactw. Pozdrawiam Waszą trójkę. Judyta 🙂
kashienka
31 stycznia 2018 at 23:24No mnie również nic nie skusiło do spróbowania 😀 Dziękujemy!
Magda
16 lutego 2018 at 09:18Ja może wtrące swoje 3 gorsze o tych bialkach w kartonie. To sa sterylizowane bialka.
One tez mogą być używane do robienia lukrow gdzie ida surowe bialka poniewaz jest mniejsze ryzyko ze zlapiemy jakaś salmonelle itp.
kashienka
16 lutego 2018 at 20:34A widzisz, to o tym nie miałam pojęcia 🙂
Marta94
13 sierpnia 2018 at 00:14Gotowa jajecznica ? To ci dopiero wynalazek! Nie wiem czy bym ją tknęła. Pozdrawiam 🙂
kashienka
22 sierpnia 2018 at 13:34Ja z pewnością bym tego nie ruszyła 😛