SANTORINI - BLASKI I CIENIE BIAŁO-NIEBIESKIEGO RAJU - Odkrywając Amerykę
PODRÓŻE PO EUROPIE

SANTORINI – BLASKI I CIENIE BIAŁO-NIEBIESKIEGO RAJU

Notka z praktycznymi prawktycznymi dotyczącymi wyjazdu na Santorini jest w trakcie pisania, a w czerwcu pokazałam Wam strój inspirowany kolorystyką tego miejsca (tutaj). Dzisiaj natomiast chciałam się podzielić z Wami moimi subiektywnymi odczuciami po wizycie na najbardziej niebieskiej wyspie świata. Uprzedzę tutaj, że nie są to odczucia w 100% pozytywne! Tych, którzy chcą zachować w głowie idylliczny obraz Santorini proszę o czytanie tylko kilku pierwszych akapitów. Myślę jednak, że warto jest zapoznać się z całością, by zobaczyć, że nawet takie piękne miejsca mają swoje cienie, o których nie wszędzie można przeczytać.

WYSPA, KTÓRĄ ZNAJĄ WSZYSCY

Lecąc na Santorini, w samolocie zastanawiałam się nad fenomenem tej wyspy. Jak to możliwe, że tak mała (licząca zaledwie 76km²) wysepka jest sławna i rozpoznawalna praktycznie na całym świecie? Jak to jest, że nawet osoby z kiepską orientacją geograficzną, które miałyby problem z nazwaniem wielu sporych państw w Europie, gdy usłyszą słowo Santorini natychmiast mają przed oczami malowniczy widoczek jak z najpiękniejszej pocztówki?

Choć wcześniej zafascynowana oglądałam zdjęcia i słuchałam opowieści na temat wyspy to dopiero obejrzenie tego wszystkiego na własne oczy pomogło mi zrozumieć tą niezwykłą popularność wyspy. Thira, bo tak brzmi druga nazwa Santorini, faktycznie jest miejscem magicznym, które każdy powinien obejrzeć przynamniej raz w życiu. Malownicze miasteczka położone na skrajach klifów, białe domki z niebieskimi elementami oraz równie niebieskie kopuły grekokatolickich świątyń robią niesamowite wrażenie na turystach z całego świata.

CO ZOBACZYLIŚMY NA SANTORINI

Na początku odwiedziliśmy Firę – stolicę wulkanicznej wyspy. Stamtąd wybraliśmy się w rejs po północnej części wyspy, zatrzymując się w kilku ciekawszych punktach Santorini. Nas szczególnie mocno zaciekawiła mała wysepka z aktywnym wulkanem. Mieliśmy okazję się po niej przespacerować, podziwiając krajobraz iście księżycowy. Prawie na własnej skórze przekonaliśmy się  też, jak gorąca jest drzemiąca w wulkanie lawa. Prawie, bo dotykaliśmy oczywiście tylko gorącego powietrza, a nie samej lawy 😉

Mimo, że cały rejs był fajnym doświadczeniem oraz ciekawą lekcją historii, to najbardziej zauroczył nas ostatni przystanek. Miasteczko Oia uznawane jest za najpiękniejsze miasto na wyspie Santorini i jedno z najpiękniejszych miejsc na świecie. Gwarantuję Wam, że znakomita większość najpiękniejszych greckich widoków jest uchwycona właśnie tam. Te malownicze wąskie uliczki, greckie tawerny oraz kafejki z zapierającym dech w piersiach widokiem na morze i kalderę – cudo! Ciężko jest nie zachwycać się  tymi przepięknymi obrazami dosłownie na każdym kroku. Ja spacerując po wąskich uliczkach miałam poczucie, że jestem w niezwykłym bajkowym świecie! Na Santorini określenie “szara rzeczywistość” nie ma zupełnie racji bytu 🙂

Niezwykła kolorystyka stanowi jeden z największych atutów Santorini. Soczysty błękit nieba i atramentowy kolor wody doskonale harmonizują z bielonymi domkami (spora część z nich została wykuta w skale!) i niebieskimi kopułami świątyń. Byłam pewna, że za wyborem  tych właśnie kolorów kryje się jakaś historia. I nie myliłam się, podczas rejsu dowiedzieliśmy się, skąd pomysł na malowniczą kolorystykę na Santorini. Domy są malowane na biało, ponieważ biel odbija światło i domy się nie nagrzewają tak szybko, a niebieskie dachy.. pomagają odstraszać insekty. Drugi aspektem była również.. cena farb – ponoć te białe i niebieskie są najtańsze. Przyznam szczerze, że liczyłam na nieco bardziej romantyczną historię.. 😉

NIEZWYKŁE WRAŻENIA POD KONIEC PIĘKNEGO DNIA

Atrakcją wieńczącą każdy dzień na Santorini jest niewątpliwie przepiękny zachód słońca. Podeszliśmy do tematu nieco bardziej racjonalnie niż rzesza turystów i nie zajmowaliśmy sobie najlepszego miejsca na kilka dobrych godzin przed zachodem. Jednak przegapić tego widoku nie mogliśmy! Pod wieczór uliczki zaczynały pustoszeć, a tłumy (dosłownie, tłumy) ludzi kierowały się w stronę najlepszego widoku na zachód słońca. My jeszcze w najlepsze łaziliśmy sobie po miasteczku i podziwialiśmy kolorowe kramiki. Zjedliśmy również grecką kolację w jakiejś klimatycznej knajpce (wszystkie miejsca w restauracjach z widokiem na zachód były już zarezerwowane). Po posileniu się, udaliśmy się spacerkiem na jedną z najbardziej obleganych uliczek miasta. Mimo wcześniejszych obaw, dość szybko znaleźliśmy niezłe miejsce w tłumie ludzi oczekujących na zachód.

Sam zachód.. to zdecydowanie magiczne i niezapomniane przeżycie. Mój mąż-racjonalista pukał się w głowę widząc turystów w pełnym słońcu gromadzących się na ruinach zamku (z którego ponoć widok jest najlepszy) kilka godzin przed “godziną zero” i powtarzał wcześniej, że będzie to “zachód jak zachód”. Później jednak nawet on przyznał, że było przepięknie. A ja, która zwykle trzaskam miliony zdjęć, tym razem zrobiłam tylko kilka, bo wolałam się po prostu nacieszyć tym zjawiskowym widokiem. Ładne zdjęcie zrobiłam dopiero chwilę po zachodzie.. Ciekawostką jest, że gdy słońce dopełni swojego codziennego obowiązku i zniknie za linią horyzontu, wszyscy zgromadzeni zaczynają bić gromkie brawa… 🙂

CZAS NA MNIEJ POZYTYWNĄ STRONĘ SANTORINI..

Dobra, pozachwycałam się już pięknem wyspy, to teraz czas na łyżkę dziegciu w beczce miodu. Jest bowiem coś, co sprawiło że nasze wrażenia z wyspy są nie do końca pozytywne. Jest coś, co dla nas stanowi dużą skazę na pięknym obrazie niebieskiej wyspy i jej mieszkańców. I nie byłabym szczera z Wami, gdybym pisząc na blogu post o wrażeniach z wyspy, pominęła milczeniem ten fakt. Jak wiecie, miasta na Santorini zlokalizowane są na sporych skałach. Z każdego miasteczka potrzebujemy więc schodów, by zejść do portu, albo z portu dotrzeć do miasteczka. I są schody – szerokie, kamienne liczące po 300 albo nawet 600 stopni. Można po nich przejść samodzielnie, albo… skorzystać z żywej taksówki.

Tymi żywymi taksówkami są… osły. Choć słyszałam o nich wcześniej od taty, który mówił o barbarzyństwie wobec zwierząt, to ten widok totalnie mnie przerósł. Mnóstwo biednych osiołków stojących na tych kamiennych schodach, w pełnym słońcu, bez wody czy chociażby zacienienia i ich właściciele, którzy z uśmiechem proponują “TAXI” za pięć euro. Nie byłam w stanie opanować łez widząc kolejne wycieczki ludzi wjeżdżających na tych biednych, co chwilę poganianych, zwierzętach na górę. Było mi tak niesamowicie żal tych zwierząt, że najchętniej zamknęłabym w więzieniu ich właścicieli – wszystkich bez wyjątku. Albo kazała się im czołgać na kolanach w tym w słońcu, w górę i w dół. Bo to, co zobaczyłam, to zwyczajne okrucieństwo.

OKRUTNE PRAKTYKI GREKÓW I ZNIECZULICA TURYSTÓW

“Biznes” w większości prowadzą starzy, prości ludzie… – nie wiem czy to posiadacze osłów, czy pracują dla kogoś. Trudno szukać na ich twarzach odrobiny empatii… Dla nich osioł to tylko osioł, transport i narzędzie do zarobienia pieniędzy. Na zasadzie – tak robił dziadek, tak robił ojciec, więc i ja tak robię. Zero wyczucia, zero refleksji, że te biedne zwierzęta są cholernie zmęczone całym dniem na słońcu. Że zwyczajnie cierpią katusze, żeby turyści nie musieli się przemęczać używając schodów. Jesteśmy w cywilizowanej Europie, mamy XXI wiek i więcej świadomości na temat tego, że zwierzę, podobnie jak człowiek, czuje. Mimo to, na Santorini wciąż panuje znieczulica, a biznes z wykorzystaniem osiołków – kwitnie w najlepsze.

Przecież gdyby to turyści mieli więcej rozumu i nie korzystali z takich “taksówek” to biznes szybko by splajtował. Jeszcze w pewnym sensie mogę zrozumieć dziecko, bo zobaczy “atrakcję”, uprze się i chce jechać… A w zasadzie nie rozumiem, bo dziecko ma ze sobą dorosłych rodziców czy opiekunów, którzy przecież mogą wytłumaczyć mu niewłaściwość tego, co tam się dzieje.. A właśnie dorośli, którzy powinni uczyć dzieci wrażliwości na zwierzęta też z uśmiechem korzystali z taniej podwózki. Właśnie widząc ich, dorosłych – nie schorowane staruszki czy osoby o kulach, ale często wielkich, postawnych facetów w sile wieku czułam w sobie taką złość i agresję, że trudno mi to opisać.

Rozumiem, wejście po schodach jest męczące, zwłaszcza w takiej gorączce. Sama musiałam trzy razy przystawać, by chwilę odpocząć i napić się wody! Ale ludzie… skoro nam jest ciężko wejść raz albo wejść i potem zejść, to co mogą odczuwać zwierzęta gnane po tych schodach kilkanaście, jeśli nie kilkadziesiąt razy dziennie, codziennie przez siedem dni w tygodniu? Pomijam tu zupełnie walory estetyczne tego wszystkiego! Jeśli ktoś zdecyduje się na wspięcie się na szczyt na własnych nogach, to czeka go “spacer” po zwierzęcych odchodach, którymi dosłownie usiane są schody. Zapach odstrasza, możliwość poślizgnięcia się również.. Nic jednak nie ruszyło mnie bardziej niż widok cierpiących zwierząt, które zwyczajnie nie mają siły wspinać się kolejny raz na górę.

*

Tym gorzkim akcentem kończę dzisiejszy post. Santorini to naprawdę niezwykłe miejsce, pełne magii i uroku. Zupełnie nie dziwi mnie, że ma tytuł najpiękniejszej wyspy na świecie. Jednak nie samymi pięknymi kolorami człowiek żyje i oprócz własnych przyjemności, trzeba też spojrzeć na innych – zwłaszcza tych, którzy sami zaprotestować nie mogą. Chciałabym bardzo by stosowana od lat praktyka używania osłów do przewozów turystów została wstrzymana. I by następnym razem, gdy odwiedzę Thirę (a chciałabym tego bardzo) nic już nie zakłóciło mojego zachwytu nad niebieską wyspą.

You Might Also Like

54 komentarze

  • Reply
    Agnieszka
    8 sierpnia 2017 at 08:02

    Ja akurat mieszkałam w Grecji przez 4 miesiące na Chalkidiki, i tam czegoś takiego nie widziałam. Właśnie najpierw miałam pracować na Santorini, dopiero 10 dni przed odlotem okazało się, że lecę na Chalkidiki. Bardzo mi się tam podobało, choć w trudnych chwilach żałowałam, że nie dane mi było być w tamtym momencie na Santorini. Myślałam wtedy, że na pewno też by było ciężko, ale przynajmniej widoki miałabym przepiękne. Po przeczytaniu tego postu, nie żałuję, bo jak bym przez 4 miesiące miała patrzeć na te biedne zwierzątka, to chybabym umarła.
    Tak samo nie chcę wracać do Zakopanego, a konkretnie na Morskie Oko. Widok koni, które ciągną wozy z grubymi ludźmi, którzy chcą zobaczyć Morskie Oko, ale nie chce im się iść spowodował, że Zakopane straciło dla mnie swój urok. Dla mnie to było straszne i powinno być zakazane. A kto nie ma siły wejść na Morskie Oko, to powinien obejść się smakiem.

    • Reply
      kashienka
      17 sierpnia 2017 at 05:22

      Nie wiem czy dałabym radę wytrzymać psychicznie taki widok przez tyle czasu 🙁
      Nad Morskim Okiem nigdy nie byłam (jak typowy turysta w Zakopanem zwiedziłam tylko Krupówki:P) i jestem przerażona, gdy czytam, że takie rzeczy dzieją się w Polsce… Myślałam, że tylko Grecy tacy bezduszni!
      A co do tego, że kto nie może wejść gdzieś o własnych siłach, to nie powinien być tam zawożony to zgadzam się w 100%. Na Mont Everest też wszyscy nie mogą wejść, takie życie.

  • Reply
    Ola
    8 sierpnia 2017 at 08:57

    A jak ze śmieciami na Santorini? Ja właśnie wróciłam z innej greckiej wyspy – Zakinthos i jestem w szoku! Piękne faje oliwne a między drzewami tony śmieci, na jednym z pól leżał nawet sedes!

    • Reply
      kashienka
      17 sierpnia 2017 at 05:24

      Na Santorini akurat było względnie czysto, ale na Peloponezie i w Atenach również przeżyłam szok. Śmieci na każdym kroku i nikomu zdaje się to nie przeszkadzać 🙁 Będę o tym z pewnością pisać!

  • Reply
    Socjopatka.pl
    8 sierpnia 2017 at 09:12

    O kurczę! Tym wpisem pokazałaś mi jakie jesteśmy do siebie podobne.

    Wiele słyszałam o Santorini i marzyłam, żeby kiedyś je zobaczyć. Nadal marzę i pewnie kiedyś postanie tam moja noga, ale nigdy, przenigdy nie słyszałam o wykorzystywaniu tam biednych zwierząt!

    Czy naprawdę jest taka znieczulica, że nikogo wcześniej to nie poruszyło? Dla mnie to też byłoby za wiele! Żal mi tych osiołków i cieszę się, że o tym napisałaś! O tym trzeba pisać, bo przecież to nie jest normalne.;/

    • Reply
      kashienka
      17 sierpnia 2017 at 05:29

      Miło mi w takim razie, że dostrzegasz podobieństwa <3
      Wiesz co, mnie to też ruszyło, że na żadnym polskim blogu nie przeczytałam takiej informacji, a postów na temat Santorini przejrzałam dziesiątki. Czasem tylko było enigmatyczne wspomnienie, że po schodach można wejść, albo wjechać na osiołku. Ale nikt nie napisał, jak naprawdę to wygląda 🙁 Nie wiem, czy ludzi kompletnie nie złapał za serce ten widok? 🙁 Na amerykańskich stronach natomiast czytałam kilka artykułów na temat tego bezlitosnego traktowania zwierząt...

  • Reply
    Ela
    8 sierpnia 2017 at 10:30

    O mamo, jak dobrze, że to przeczytałam! Od zawsze marzyło mi się Santorini, tak samo jak Toskania (tę już udał się odwiedzić), Prowansja (przede mną) i kilka innych miejsc…. Niestety, widzę, że ten idylliczny obraz musi być zawsze przyćmiony jakimś negatywem. Co prawda Toskania mnie nieco rozczarowała, ale nie na tyle, by mnie od siebie odrzucić, za to widoku tych osiołków chyba bym nie przeżyła 🙁 Wystarczy mi patrzenie od czasu do czasu na konie na trasie do Morskiego Oka. Cóż, chyba pora pogodzić się z faktem, że takich idealnych miejsc nie ma i każde ma “swoje za uszami”. Najgorsze, że w większości to samego człowieka wina ;/

    • Reply
      kashienka
      17 sierpnia 2017 at 05:35

      Toskania mnie natomiast bardzo urzekła! A Prowansja wciąż mi się marzy <3
      Santorini jest cudownym miejscem, które zdecydowanie warto zwiedzić, ale takie wykorzystywanie zwierząt mnie osobiście bardzo boli i ciężko mi na to patrzeć. Bajkowe widoki zupełnie nie pasują do takiego okropnego biznesu... 🙁 I tak jak mówisz, wszystko z winy człowieka...

  • Reply
    Amanda
    8 sierpnia 2017 at 15:50

    Santorini-Faktycznie błękitne miejsce i bardzo piękne..cudownie było by się tam wybrać: )

    • Reply
      kashienka
      17 sierpnia 2017 at 05:35

      Zdecydowanie trzeba tę wyspę zobaczyć chociaż raz w życiu 🙂

  • Reply
    Czynniki pierwsze
    8 sierpnia 2017 at 16:18

    ojeju! santorini mi się marzy od kilku lat! przepiękne zdjęcia!
    Szkoda ze prawda jest jaka jest 🙁
    Tak czy siak z checuą bym się wybrała

    • Reply
      kashienka
      17 sierpnia 2017 at 05:37

      Miejsce jest wyjątkowe, cokolwiek by nie powiedzieć o wykorzystaniu zwierząt. Warto Santorini zobaczyć, byle tylko nie wspierać tego bestialskiego biznesu..

  • Reply
    Edyta
    8 sierpnia 2017 at 17:13

    Pięknie! Santorini zawsze było miejscem, w które chciałam pojechać, jeszcze mnie tam nie było XD

    • Reply
      kashienka
      17 sierpnia 2017 at 05:38

      Zdecydowanie warto! Jedno z piekniejszych miejsc, które widziałam.

  • Reply
    cytrynka
    8 sierpnia 2017 at 18:25

    Zasmuciłaś mnie tym opisem. Parę lat temu byłam w Grecji, ale po tym co zobaczyłam zrezygnowałam z dalszych wyjazdów. Przede wszystkim zaniedbane psy i koty, serce mi się kraje na samą myśl. Grecy nie mają serca dla zwierząt.
    Znajomi często przekonywali mnie, że nic takiego nie widzieli i że sytuacja uległa zmianie, ale pewnie wynika to z mniejszej wrażliwości niż moja.

    • Reply
      kashienka
      17 sierpnia 2017 at 06:45

      Mnie też zasmuciły psy błąkające się bez smyczy i stada bezpańskich kotów na Peloponezie. I Grecy, którzy zupełnie nie zwracali na nie uwagi 🙁 Mnie to ruszyło, ale powiem Ci, że to nic w porównaniu z mega smutnym widokiem osiołków na Santorini…

  • Reply
    LIFESTYLERKA - Żyj zdrowo & Aktywnie
    8 sierpnia 2017 at 19:58

    Chętnie przejechałabym się taką taksówką :). Santorini jest przepiękną wyspą. Dla mnie jest to kwintesencja Grecji :).

  • Reply
    RINROE
    8 sierpnia 2017 at 20:08

    Przepiękne widoki, byłam oczarowana tą wyspą, ale przeczytałam ostatnie akapity… Okropność! Jestem takiego samego zdania jak Ty co do ludzi, którzy się “robią biznes” w taki sposób..

    • Reply
      kashienka
      17 sierpnia 2017 at 06:46

      Masakra, trzeba nie mieć zupełnie serca, żeby zarabiać krzywdząc przy tym zwierzęta…

  • Reply
    Paulina G Lifestyle
    8 sierpnia 2017 at 20:33

    Santorini to miejsce na mojej wish liście do zrobienia w życiu <3 fajnie ze mówisz o tak istotnych rzeczach jak wykorzystywanie zwierząt. Oczywiście podziwiając tak piekne krajobrazy ludzie zapominają o tym. To zupełnie tak jak wykorzystanie słoni w Tajlandii.
    Super, że zwracasz na to uwage!

    • Reply
      kashienka
      17 sierpnia 2017 at 06:49

      Piękne widoki nie mogą przysłonić oczu na krzywdę żywych istot… Może jeśli więcej osób będzie o tym mówić bez owijania w bawełnę, to zniechęci to turystów do takich przejażdżek i w efekcie ten biznes kiedyś splajtuje…?

  • Reply
    Sylwia
    8 sierpnia 2017 at 22:08

    Bardzo dobrze Cię rozumiem. W zeszłym roku byłam na Rodos i pojechaliśmy do Lindos zobaczyć Akropol i działo się to samo 🙁 biedne osiołki były wykorzystywane i tez myślałam, ze mi serce pęknie 🙁

    • Reply
      kashienka
      17 sierpnia 2017 at 06:50

      Czyli to popularna praktyka również w innych zakątkach Grecji 🙁 Strasznie to smutne…

  • Reply
    Paulina
    8 sierpnia 2017 at 23:30

    Kiedy czytałam Twój post przyszło mi do głowy Morskie Oko i konie tam -nie mnie jednej, Agnieszka wyżej już o tym napisała. Bardzo to przykre, niehumanitarne, okrutne!

    • Reply
      kashienka
      17 sierpnia 2017 at 06:52

      Nie mam porównania do Morskiego Oka, bo tam nie byłam, ale jesteś już którąś z kolei osobą, która o tym pisze… Przerażające, że takie rzeczy dzieją się także na “naszym podwórku” 🙁

  • Reply
    Agata
    9 sierpnia 2017 at 01:54

    Masakra, chyba serce by mi pękło. 🙁 Dlatego ja zrezygnowałam z wakacji w Grecji po opowieściach znajomej dotyczących bezdomnych, zaniedbanych kotów. Dla mnie byłaby to męczarnia psychiczna, a nie odpoczynek. 🙁 A najbardziej dobijająca jest ta niemoc, bo w Polsce przynajmniej jestem w stanie coś z tym zrobić i jakoś pomóc, a tam poza ewentualnym nakarmieniem kota, to wielkie nic.

    • Reply
      kashienka
      17 sierpnia 2017 at 06:56

      Bezdomnych kotów było na Peloponezie całe mnóstwo 🙁 I dokładnie jak mówisz – nie można nic zrobić, poza nakarmieniem kilku, które są akurat w pobliżu.. Ale widok zaniedbanych kotów, to nic w porównaniu z bezdusznym wykorzystaniem zwierząt jako żywych taksówek…

  • Reply
    Prescottdrive
    9 sierpnia 2017 at 02:08

    Kasiu, a jak wygląda sytuacja z ilością turystów? Wspominasz, że zachód słońca oglądały tłumy, a jak jest w ciągu dnia? Do dziś prześladuje mnie wspomnienie ze zwiedzania Wenecji i Florencji w środku sezonu turystycznego – kolejki tworzyły się nie tylko do wejść do zabytków, ale w zasadzie do tego, żeby wyjść z dworca na ulice. Santorini jest na mojej liście rzeczy do zobaczenia, ale nie wiem czy nie lepiej nastawić się na jesień lub wiosnę. Co doradzasz?

    • Reply
      kashienka
      17 sierpnia 2017 at 07:00

      Pusto na Santorini nie było, ale poza tym właśnie zachodem słońca nie mieliśmy większych problemów z natłokiem turystów. A może trochę uodporniliśmy się po wszystkich wyjazdach? 🙂
      Ale na pewno nie czekaliśmy na Santorini w długich kolejkach, jak w np. w Paryżu pod wieżą Eiffla czy krzywą wieżą w Pizie 😉

  • Reply
    Luiza
    9 sierpnia 2017 at 08:30

    Na Rodos dzieje się to samo, jak ktoś wybierze się do Lindos to napewno zobaczy. A koty w Grecji są wszędzie i niestety Grecja nie jest zbyt czysta.

    • Reply
      kashienka
      17 sierpnia 2017 at 07:01

      Chyba nie mam już ochoty na wycieczkę na Rodos w takim razie 🙁 A co do czystości to fakt, Grecy to straszni bałaganiarze i z pewnością będę o tym pisać w poście na temat Aten!

  • Reply
    Julia
    9 sierpnia 2017 at 10:23

    Wraz z rodzicami w tym roku również zastanawialiśmy się nad wakacyjnym wyjazdem na Santorini. Widoki robią ogromne wrażenie i szczerze przyznam, że po tym poście, a konkretniej po zdjęciach czuję ogromną ochotę na zwiedzenie tej greckiej wysepki. Jeśli zaś chodzi o cierpienie zwierzątek o których wspominasz, sama także nie miałabym serca skorzystać z tego typu usług :/

    modaiurodawedlugjulii.blogspot.com

    • Reply
      kashienka
      17 sierpnia 2017 at 07:03

      Santorini zdecydowanie warto zwiedzić! A co do cierpienia zwierząt, to niestety za bardzo nie można nic zrobić poza właśnie rezygnacją z tego typu “usług” 🙁

  • Reply
    Paula
    9 sierpnia 2017 at 13:32

    Cudowny zachód słońca! Nienawidzę jak ktoś wykorzystuje zwierzęta. Strasznie mnie to mierzi. Szkoda osiołków 🙁

    • Reply
      kashienka
      17 sierpnia 2017 at 07:03

      Strasznie szkoda, brak słów na taki “biznes” 🙁

  • Reply
    Kasia
    9 sierpnia 2017 at 13:56

    Dokładnie! to samo chciałam napisać po przeczytaniu o Santorini. Od razu przypomniało mi się Rodos i biedne osiołki w przeogromnym upale… 🙁 smutne, że takie coś ma miejsce i to w wielu miejscach świata.

    • Reply
      kashienka
      17 sierpnia 2017 at 07:04

      To dla mnie niepojęte, że w XXI wieku ludzie nadal oferują takie usługi, a turyści z nich skwapliwie korzystają…

  • Reply
    Sheira
    9 sierpnia 2017 at 15:57

    Biedne stworzenia. Nie wiem kto chciałby z takiego transportu skorzystać…
    Ale widoki są nieziemckie 😉

    • Reply
      kashienka
      17 sierpnia 2017 at 07:05

      Ja sobie nie wyobrażam jak można przyłożyć do rękę do tego strasznego biznesu 🙁

  • Reply
    M
    10 sierpnia 2017 at 06:37

    Na Rodos w Lindos podobnie… szkoda tych biednych zwierząt ktore musza dźwigać pod górę np. Otyłe Niemki, około 120 kg…. Masakra! I te odchody płynące z gory na dół.
    Niby pięknie w tej Grecji ale rysa na szkle jest 🙁

    • Reply
      kashienka
      17 sierpnia 2017 at 07:06

      I to wielka rysa jak dla mnie 🙁
      No właśnie, ludzie nie mają w ogóle wyobraźni. Otyłość taka, że ledwie się ruszają, ale bez mrugnięcia okiem pakują się na biedne zwierzę, które nie ma jak zaprotestować….

  • Reply
    Marta
    10 sierpnia 2017 at 10:03

    Szkoda tych osiolkow ? Ale widoki za to piękne!

    • Reply
      kashienka
      17 sierpnia 2017 at 07:07

      Widoki cudne, ale niestety Santorini ma też swoje ciemne strony…

  • Reply
    Wiktoria
    10 sierpnia 2017 at 17:18

    Ja osobiscie byłam na innej greckiej wyspie i jestem zachwycona! Jednym minusem są wlasnie te smieci o których wspominał ktos wczesniej 😉
    Pozdrawiam cieplutko i życze miłego popołudnia! :

    • Reply
      kashienka
      17 sierpnia 2017 at 07:08

      No niestety Grecy to straszni bałaganiarze i te śmieci można spotkać w wielu miejscach…

  • Reply
    pa2ul
    11 sierpnia 2017 at 00:05

    ale cudowne widoki. pozazdrościć tylko.

    • Reply
      kashienka
      17 sierpnia 2017 at 07:08

      Cieszę się bardzo, że mogłam nacieszyć oczy tymi widokami!

  • Reply
    Sancia
    15 sierpnia 2017 at 23:08

    tam jest przepięknie! może i ja kiedyś tam pojadę 🙂

    • Reply
      kashienka
      17 sierpnia 2017 at 07:09

      Koniecznie, to miejsce zdecydowanie warto odwiedzić!

  • Reply
    EHYRINN
    15 sierpnia 2017 at 23:39

    Piękne widoki, piękne zdjęcia i piękna Ty! 🙂 :*
    http://ehyrinn.blogspot.com/

  • Reply
    Kasia
    8 grudnia 2017 at 20:15

    Z tą kolorystyką muszę przyznać nie miałam pojęcia. Szczególnie jeśli mowa o niebieskich dachach. Zdjęcia pokazują cały urok tego miejsca. Każde miejsce ma swoje cienie i blaski.

    Ten błękit wszędzie jest boski. To samo miałam jak byłam na Capri. Tęsknie za tamtymi miejscami.

    • Reply
      kashienka
      19 grudnia 2017 at 18:13

      Capri też mi się marzy <3 Cieszę się, że dowiedziałaś się czegoś nowego!

    Leave a Reply