Dzisiaj w cyklu Ślub i wesele postanowiłam poruszyć temat, o który najczęściej mnie pytaliście w wiadomościach i komentarzach. Na początku nie myślałam o tym, żeby tworzyć osobny post na temat naszych strojów i dekoracji, jakie mieliśmy na ślubie. Widzę, jednak, że ta kwestia Was interesuje, dlatego chętnie o niej opowiem w dzisiejszym poście. Mam nadzieję, że dość długa notka Wam się spodoba! A może ktoś planujący dopiero wesele zainspiruje się jakimś detalem? 🙂
NASZ ŚLUBNE STROJE
Moje wyobrażenia o ślubnej sukni
Jak wspominałam w jednym z poprzednich postów (tutaj), moja ślubna sukienka została kupiona w Polsce. Stało się tak ponieważ wiedziałam, nie będziemy mieć dużo czasu na przygotowania i choć jedną kwestię chciałam mieć “odhaczoną” wcześniej. Zresztą nie wyobrażałam sobie wybierać własnej sukni ślubnej bez mojej mamy 🙂 Z perspektywy czasu to była najlepsza decyzja! Mało że zaoszczędziło mi to wiele stresu, to jeszcze taka sukienka ślubna kosztowałaby tutaj ze cztery razy tyle 😉
Wiele kobiet ma dokładną wizję sukni ślubnej w głowie już na długo przed zaręczynami. Cóż, ja nie miałam 😉 Wiedziałam jednak, że do ślubu chcę iść w krótkiej sukience. U komunii byłam w krótkiej, na studniówce w krótkiej, to i do ołtarza miała być długość maksymalnie do kolan. Nie wyobrażałam sobie siebie samej w długiej kiecce, bo wydawało mi się, że przy moim metrze pięciu w kapeluszu i mocno kobiecych kształtach będę w takowej wyglądać jak siedem nieszczęść. Wydawało mi się, że do długiej sukienki to trzeba mieć wzrost i figurę modelki.
Parę dni przed udaniem się na poszukiwanie zmieniłam jednak koncepcję. A raczej stwierdziłam, że przymierzę jednak jakąś długą suknię (która bardziej pasował do wizji ślubu na plaży), by zobaczyć czy faktycznie wyglądam AŻ TAK ŹLE :))) Okazało się, że jeśli długa suknia miała odpowiedni dla mnie krój to wcale źle nie wyglądałam, a najważniejsze – dobrze się czułam.
Mimo, że wcześniej nie miałam konkretnej wizji w głowie to wchodząc do salonów ślubnych wiedziałam mniej więcej czego chcę, a przede wszystkim – czego nie chcę 😉 Niestety nie należę do osób zachwycających się prawie każdą ślubną kiecką i 90% tego co widziałam na wieszakach/katalogach zwyczajnie mi się nie podobało. Chciałam czegoś prostego, w miarę zwiewnego i niezbyt ciężkiego, bez żadnych świecidełek, cekinów i koralików. Najlepiej o koronkowej (bądź gipiurowej) górze i prostym dole (bez koła), w kolorze ecru bądź śmietanowym.
Ile czasu potrzeba na znalezienie sukienki idealnej?
Obalę mit, jakoby sukni ślubnej trzeba było szukać minimum pół roku (jak nie rok!) przed ślubem. Bo odwiedzenie kilkudziesięciu salonów mody ślubnej trwa, znalezienie tej jedynej wyjątkowej a potem szycie, przymiarki, poprawki i cuda na kiju. Mnie poszukiwania zajęły dokładnie trzy dni (każdy dzień w innym mieście) a uszycie mojej sukienki.. trzy tygodnie. Podczas poszukiwań odwiedziłyśmy z mamą może z 10 salonów sukien ślubnych i przymierzyłam maksymalnie 25 sukienek.
Generalnie w większości miejsc, które odwiedziłam znalazłam coś jako-tako wpisujące się w te kryteria, co mogłyby zostać uszyte w miarę szybko. Swoją drogą “na kiedy?” to pierwsze pytanie zadawane w większości salonów! Kiedy odpowiadałam, że “jak najszybciej” to większość kobiet spoglądała podejrzliwie na mój brzuch starając się oszacować ile jeszcze mam czasu 😉
Dopiero w ostatnim salonie znalazłam jednak dokładnie to, czego szukałam. Wprawdzie całościowego efektu wow na przymiarce nie było, bowiem wybrałam sobie spódnicę z jednego modelu, gorset z innego, a gipiurową górę jeszcze z innego 😉 Na szczęście wszystkie trzy modele pochodziły od jednego producenta, a salon zgodził się uszyć moją wymarzoną suknię według moich wytycznych. Dla zainteresowanych – sukienka została zamówiona w Salonie Sukien Ślubnych Gracja w Poznaniu a jej producent to firma Margarett.
Skromna sukienka i delikatne dodatki
Muszę Wam powiedzieć, że mimo szybkiego podjęcia decyzji i kilku poprawek nanoszonych dzień przed odbiorem byłam bardzo zadowolona z mojej sukienki. Cieszę się, że ostatecznie zdecydowałam się na długą suknię – w końcu to jedyna taka okazja w życiu! W tym kroju czułam się rewelacyjnie i komfortowo, a moja suknia mimo, że dość prosta i skromna jak na amerykańskie standardy podobała się gościom 🙂
Jeśli chodzi o dodatki to nie szalałam zbytnio. Nie chciałam welonu, więc zamiast tego zdecydowałam się na kwiat wpięty we włosy. Do tego miałam złotą biżuterię z perłami – długie kolczyki i bransoletkę mojej mamy oraz duży pierścień z brylantami należący do mojej teściowej. No i buty na koturnie (w szpilkach nie byłabym w stanie przejść po plaży, a nie chciałam iść w płaskich butach/boso bo wolałam sobie dodać kilka centymetrów wzrostu).
A co ze strojem Pana Młodego!?
Ha! O moim stroju wyszedł cały elaborat, a o stroju mojego męża będzie dużo krócej. Raz, że wybór ślubnego garnituru nie budzi chyba takich emocji jak wybór sukienki, a po drugie z podejściem mojego męża cały proces trwał jeszcze krócej niż normalnie. Gdy moja sukienka już dawno wisiała w garderobie, zaczęliśmy się zastanawiać, w co powinien być ubrany Brian.
W katalogach ślubnych stroje panów młodych na plaży są bardzo zróżnicowane. Od pełnych trzyczęściowych garniturów, po same kamizelki nałożone na koszule, aż po lekkie koszule z krótkim rękawem. Trzyczęściowy garnitur zwłaszcza ciemny przy palącym upale wydawał się być torturą i stwarzał spore zagrożenie rozstania na 3 minuty przed ceremonią 😉 Sama koszula (zwłaszcza z krótkim rękawem) wydawała się mało poważna na dzień ślubu, a kamizelce mój małżonek powiedział od razu stanowcze nie.
Wybór garnituru oraz dodatków na ślub na plaży
Stanęło więc na tym, że poszukamy lekkiego garnituru dwuczęściowego w jasnym kolorze, z lekkiego, przewiewnego i naturalnego materiału oraz takiej same koszuli z długim rękawem pod spód – w kolorze białym. Na zakupy wybraliśmy się oczywiście wspólnie! Gdybym miała dać wolną rękę mojemu przyszłemu małżonkowi, to obawiam się, że w tym najważniejszym dniu miałby na sobie swoje ulubione szorty khaki i japonki 😉
Odpuściliśmy sobie sklepy ze strojami typowo ślubnymi. Tam zwykle królują eleganckie czarne smokingi w niebotycznych cenach – i wybraliśmy się do sieciówek oferujących eleganckie męskie ubrania. Jednak tam udało nam się kupić tylko białą koszulę z lnu (dla zainteresowanych: Brooks Brothers). Garnitur, również lniany w piaskowym kolorze kupiliśmy w dużym sklepie wielobranżowym (sklep Macy’s a garnitur firmy Ralph Lauren). Tam też ten garnitur został odpowiednio dopasowany przez krawca i nieco przerobiony by pasował na mojego męża.
Jeśli chodzi o dodatki to chciałam, by mucha Briana była dopasowana kolorystycznie do mojego bukietu ślubnego. Niestety w żadnym sklepie nie mogłam znaleźć odpowiedniego, brzoskwiniowego koloru. Z pomocą przyszedł Amazon, na którym znalazłam muszki w idealnym kolorze (dla Briana i jego drużby) za cenę kilkukrotnie niższą niż w sklepie 🙂 Do tego oczywiście kwiat z mojego bukietu w butonierce. Ponieważ ja byłam w butach, Brian nie chciał wystąpić boso (na co decyduje się wielu panów podczas ślubu na plaży), więc wybrał sobie wygodne, wsuwane na bosą stopę skórzane mokasyny.
Stroje druhny oraz drużby
Ponieważ mieliśmy tylko jedną druhnę i jednego drużbę odpadł nam problem ubierania kilkunastu osób podobnie lub tak samo. Drużbę poprosiliśmy by wystąpił w jasnym garniturze (wiedzieliśmy, że taki posiada) a my razem z druhną wybrałyśmy się na poszukiwanie sukienki dla niej. Szukałyśmy długiej sukienki w kolorze brzoskwiniowym, ale w końcu zdecydowałyśmy się na koralową kreację (ciemniejszą o kilka tonów od koloru przewodniego). Dodatkowo druhna miała bukiet – mniejszą wersję mojego. Natomiast drużba miał muszkę taką samą jak pan młody i identyczny kwiatek w butonierce.
Kilka słów na temat strojów.. gości
Jako ciekawostkę powiem Wam, że kilkoro z naszych gości pytało się.. w jakie kolory mają się ubrać na nasze wesele! Bardzo mnie to zdziwiło i zaczęłam dopytywać skąd takie pytanie. Usłyszałam wtedy, że niektóre panny młode życzą sobie by goście wystąpili ubrani w określoną kolorystykę. Nie powiem, pewnie wizualnie wygląda to super, gdy wszyscy są ubrani np. na biało, ale z drugiej strony nie wyobrażam sobie narzucania komukolwiek w jakim kolorze ma przyjść ubrany na moją imprezę!
Ja nie chciałabym z pewnością by ktokolwiek narzucał mi strój, w którym mam pojawić się jako gość! Dlatego poprosiłam naszych gości by ubrali po prostu to, co lubią i w czym będą czuli się komfortowo 🙂 Nie wierzę w żadne przesądy, że danych kolorów nie powinno się ubierać na wesela. Mnie osobiście nie przeszkadzają ani białe ani czarne sukienki na weselu. Swoją drogą jedna moja teściowa była ubrana praktycznie na biało, druga na czarno – i obie wyglądały super!
DEKORACJE
Dekoracje ślubne rodem z Pinteresta
Uff, jesteście ze mną, czy już zdążyliście zasnąć w połowie postu? 🙂 Jeszcze trochę o dekoracjach i obiecuję, że kończymy. Jeśli chodzi o dekoracje ślubne, to oczywiście wcześniej zupełnie nie zaprzątałam sobie tym głowy. Marzył mi się ten ślub na plaży, ale nie miałam opracowanych żadnych detali. Gdy nawiązaliśmy współpracę z naszą ślubną menedżerką to zaproponowała mi ona, żebym założyła sobie konto na pintereście i zapisywała sobie tam ślubne inspiracje. Powiem Wam, że na początku nie byłam bardzo przekonana do tego pomysłu! Jednak faktycznie na tydzień przed wyjazdem do Destin w celu ustalenia wszystkich szczegółów zaczęłam przeglądać sobie zdjęcia ze ślubów na plaży i poszukiwać, czegoś co mi się spodoba.
Wybór motywu lub koloru przewodniego
Bardzo fajnym pomysłem jest ustalenie sobie tematyki lub koloru przewodniego wesela. Jeszcze dziesięć lat wstecz ludzie nie podchodzili do tego tak, jak dzisiaj i czasami dekoracje były bardzo podobne niemal na każdym weselu. Teraz zwykle pojawia się motyw przewodni, który sprawia, że wszystkie dekoracje i dodatki pasują do siebie. Dzięki temu nie tylko większe rzeczy ale również małe, pozornie mało istotne detale tworzą świetnie skomponowaną całość.
Ja rozważałam ze względu na lokalizację naszego wesela motyw marynistyczny (który osobiście uwielbiam) i wszystkie dodatki w takim właśnie stylu. Po dłuższym zastanowieniu stwierdziłam jednak, że będzie to zbyt oczywiste przy ślubie na plaży. W końcu stwierdziłam, że w prostocie oraz elegancji siła i zdecydowałam się by kolorem przewodnim był po prostu mój ulubiony kolor brzoskwiniowy (mój mąż dał mi w kwestii dodatków całkowicie wolną rękę).
Chciałam żeby było delikatnie, elegancko, ale nie przesadnie formalnie. Nie chciałam by dekoracji było zbyt wiele, dlatego pominęłyśmy parę elementów i ponieważ było to małe wesele – nie przeginaliśmy z ilością dekoracji. Kolorem przewodnim został kolor brzoskwiniowy. Reszta była zachowana w stonowanej kolorystyce bieli, kremu i starego złota.
Kto “wyczarował” nasze dekoracje?
Całością dekoracji od żywych kwiatów do bukietu do wynajęcie i dekoracji stołów zajmowała się firma z Destin polecona przez naszą menedżerkę. Podczas jedynego dnia, w którym omawialiśmy szczegóły na żywo, a nie przez e-mail, podjechaliśmy z menadżerką do siedziby tej firmy i przez półtorej godziny zaplanowaliśmy wszystko. Muszę przyznać, że gdybym miała to sama wszystko ogarnąć, to pewnie zapomniałabym o połowie z tych rzeczy! A tak to pokazałam przykładowe zdjęcia z Internetu, powiedziałam o moich oczekiwaniach (Brian łupał w pasjansa na komórce i tylko nieprzytomnie przytakiwał jak go o coś pytałam:P) i ułożyłyśmy plan.
Pinterestowe wyobrażenia a rzeczywistość
Muszę Wam powiedzieć, że trochę się stresowałam tymi dekoracjami, bo coś innego to ustalanie szczegółów w zeszycie a co innego zobaczenie wszystkiego na żywo. Do dwóch godzin przed weselem nie miałam pojęcia jak będzie wyglądał mój bukiet ślubny 😀 Wcześniej mailowo dostałam propozycje kwiatów, które miały zostać wykorzystane do zrobienia bukietów. Odrzuciłam cztery rodzaje kwiatów, a zostawiłam tylko trzy i zastanawiałam się jaki będzie tego efekt końcowy. Również nasza ślubna altana miała być zrobiona trochę inaczej niż zwykle – asymetrycznie (pomysł z Pinteresta!).
Co do dekoracji stołu to po podjęciu tysiąca decyzji w 5 minut (wybór krzeseł, talerzy, bieżnika, serwetki, kwiatów, wazonów i stu pięćdziesięciu innych detali), nawet moja bujna wyobraźnia nie podpowiadała mi jak to wszystko będzie wyglądało połączone w całość! Jednak firma spisała się na piątkę i całość dekoracji okazała się lepsza od moich pinterestowych inspiracji <3 Byłam zachwycona zarówno bukietem, jak i wyglądem stołu i altany. Wszystko było przygotowane na czas, kwiaty wyglądały mega świeżo i pięknie a całość fajnie ze sobą komponowała.
*
Wydaje mi się, że wyczerpałam temat! Kto dobrnął do końca – gratuluję 😉 Mam nadzieję, że znaleźliście w tym poście odpowiedzi na Wasze pytania dotyczące strojów i dekoracji. Gdybyście jednak chcieli o coś zapytać, to pytajcie oczywiście w komentarzach 🙂
24 komentarze
Magda
18 stycznia 2017 at 21:53Ja dobrnęłam bez problemu! Uwielbiam na Was patrzeć, a w tym dniu to już w ogóle wyglądaliście bosko 🙂
Czasami zastanawiam się, że może mogłam też postawić na długą suknię, choć moja ogromnie mi się podobała i uważam że bardzo do mnie pasowała 🙂
kashienka
26 stycznia 2017 at 01:30Dziękujemy za takie przemiłe słowa <3 A co do sukni to najważniejsze, że czułaś się w niej dobrze i że pasowała do Ciebie - to najważniejsze 🙂
Aleksandra
18 stycznia 2017 at 22:20Idealny post dla mnie, ponieważ jestem w trakcie planowania własnego wesele i zastanawiam się czy nie wynająkogoś kto zajmię srę dekoracją sali, bo sama już wariuję od pomysłów i nie wiem na co się zdecydować. Już nie raz pisałam na Insta, że wyglądałaś wspaniale i dalej nie mogę się napatrzeć, delikatnie, elegancko i kobieco, mam nadzieję że i mnie uda się tak wyglądać 😉
Pozdrawiam serdecznie:*
kashienka
26 stycznia 2017 at 01:33Ja cieszyłam się, że zdecydowaliśmy się skorzystać z pomocy fachowców, ale u nas było to też podyktowane czasem i odległością. Zwyczajnie nie dalibyśmy rady dopilnować wszystkiego osobiście! Dziękuję Ci Kochana za tyle przemiłych słów <3 Jestem pewna, że Ty również będziesz wyglądać przepięknie w swoim wielkim dniu! 🙂 Każda panna młoda powinna czuć się wtedy najpiękniejsza 🙂
Julia
18 stycznia 2017 at 23:26Ja również dotarłam do końca. Ahh jak ten czas szybko leci. To już siedem miesięcy od ślubu, a ja pamietam nasze spotkanie na kawkę w dniu szukania sukni ślubnej jakby to było wczoraj! <3 Twoje wesele było perfekcyjne, dodatki w brzoskwiniowym kolorze to super pomysł. A Piny to chyba najlepszy sposób na zapisywanie inspiracji do wszystkiego.
Buziaki Kasiu! :*
Julka
kashienka
26 stycznia 2017 at 01:35Faktycznie Kochana, wydaje się jakby wczoraj 🙂 Dziękuję mega za te miłe słowa – perfekcyjnie nie było, ale dla nas było cudowne i lepiej niż mogliśmy sobie wymarzyć <3 A co do pinów to wcześniej tego nie praktykowałam - ale wiem, że wrócę na Pinterest jak przyjdzie mi kiedyś urządzać dom 😀
Iwona
19 stycznia 2017 at 08:28Było pięknie, aż mam ochotę drugi raz wyjść za mąż ? Gratulacje!
kashienka
26 stycznia 2017 at 01:35Hihi, ja też chciałabym przeżyć ten dzień jeszcze raz 😀 Dziękuję bardzo! :*
Paulina
19 stycznia 2017 at 09:23Oczywiscie ze dobrnelam do konca! Twoje posty wrecz mnie pobudzaja i zdecydowanie inspiruja. Mega wszystko sie zlozylo w piekna calosc nawet jesli wiele decyzji podjelas sama i na szybko. Ja sobie poki co moge tylko po cichu pomarzyc o swoim weselu takim pieknym 😉
Pozdrawiam z Kalifornii!
Paulina
http://www.shenska.com
kashienka
26 stycznia 2017 at 02:51Dziękuję za tyle miłych słów! Twoje wesele będzie z pewnością równie piękne <3
Weronika
19 stycznia 2017 at 13:27Odgrzewany temat ? …..
Trochę monotonnie sie robi .
kashienka
26 stycznia 2017 at 02:54Patrząc po zainteresowaniu innych, myślę, że temat wciąż na czasie.
mika
19 stycznia 2017 at 18:13Ja tam mogę o Waszym ślubie czytać jeszcze dłuższe notki! Uwielbiam jak tak dużo piszesz 🙂
PS. Pytanie z ciekawości, nie złośliwe – dlaczego nie chciałaś welonu?
kashienka
26 stycznia 2017 at 02:56Dzięki, miło mi bardzo! 🙂 A welonu nie chciałam bo mi się generalnie nie podobają a poza tym na plaży, przy wietrze fruwający welon nie wyglądał by fajnie 😀
Wera
19 stycznia 2017 at 20:12Bardzo mi sie podobal wpis 🙂 tez dobrnelam do konca :p i dodalam twoja suknie do moich inspiracji na pinterescie haha! nie wiem czy taki kroj jak twoj by mi pasowal (mam szeroki barki i tez bujne ksztalty) ale jak nadejdzie okazja na przymierzanie sukien slubnych to sprobuje 🙂 pozdrawiam!
kashienka
26 stycznia 2017 at 02:58Jak miło 😀 Myślę, że warto założyć kilka krojów i przekonać się, w czym czujesz się i wyglądasz najlepiej 🙂 Ja nie myślałam, że będę wyglądać ok w długiej sukni, ale teraz widzę, że był to całkiem dobry pomysł 🙂
Ewel
19 stycznia 2017 at 20:22Pięknie wyglądałaś! W ogóle nie wyglądasz na niską osobę 😉 Też kupowałam suknię u producenta Margarett, ale w sklepie w Warszawie. Mają bardzo ładne modele, moja suknia jest w podobnym stylu do Twojej, pewnie dlatego Twoja tak mi się podoba 😉 Brałam ślub tydzień po Tobie 😉 I widzę, że też używasz perfum Armani Si 🙂
kashienka
26 stycznia 2017 at 03:00Mam zaledwie 164cm 🙂 Hihi, to całkiem podobny gust mamy – i do ładnych sukienek i do fajnych perfum!
Patrycja
19 stycznia 2017 at 23:17Posty im dłuższe tym lepsze, bo piszesz niezwykle lekko i przyjemnie 🙂 Za każdym razem, gdy czytam Twoje posty ślubne to cała promienieje bo wyglądałaś cudownie, piękne miejsce, piękne dekoracje, sukienka, zdjęcia jednym słowem wszystko! Bije od Was takie szczęście! Uwielbiam oglądać zdjęcia wcześniej nigdzie niepublikowane, czy to w notkach tematycznych czy w podsumowaniach miesiąca.
kashienka
26 stycznia 2017 at 03:01Aż się zarumieniłam czytając tyle przemiłych słów <3 Dziękuję!
Aga | AgaInAmerica.com
27 stycznia 2017 at 04:27Eee tam pół roku przed… Ja sukni zaczęłam szukać tydzień przed haha
Piękne zdjęcia!
kashienka
30 stycznia 2017 at 21:17Ty to w ogóle pobiłaś wszystkie rekordy Aga! 😀
Pastelovamoda
29 marca 2019 at 20:29Ten post bardzo mi się podoba. Czarna sukienka jest bardzo uniwersalna. Uważam, że każda niewiasta powinna mieć w swojej szafie małą czarną. To właśnie słynna Coco Chanel zapoczątkowała modę na małą czarną. Czytałam niedawno na http://pastelovamoda.pl/sukienki/czarna-sukienka-kiedy-wybrac-ten-kultowy-model o czarnych sukienkach. Teraz wiem, jak je nosić i z czym łączyć, aby stylizacja wyglądała elegancko. Ważne jest też, by wybrać taki krój sukienki, który będzie pasował do naszej figury. Ja wybieram luźną sukienkę czarną za kolano. Pasuje na różnorodne okoliczności. Plusem jest to, że czarną sukienkę można założyć również do pracy.
kashienka
31 marca 2019 at 14:19A ja tak tylko się zastanawiam jaki związek ma Twój komentarz z moim wpisem, w której piszę o BIAŁEJ SUKIENCE ŚLUBNEJ? :>