Od dwóch tygodni odświeżamy z Brianem jego dość ubogą znajomość języka polskiego. W końcu mamy poważny powód, by wziąć się ostrzej do nauki. To, co dotychczas było jedynie formą ciekawostki i dodatkową, acz mało przydatną zdolnością, którą mógł wykorzystać wyłącznie podczas krótkich wycieczek do kraju nad Wisłą, teraz staje się umiejętnością praktycznie niezbędną w warszawskiej rzeczywistości. Notes jest, jako-taka chęć nauki również, więc niebawem będę z Wami dzielić postępami w nauce. A tymczasem, dla rozluźnienia atmosfery, pokażę Wam jak wyglądała nauka, zanim jeszcze wylądowaliśmy oboje w stolicy Polski 🙂 (dla ułatwienia tłumaczenia zdań angielskich zapisuję w nawiasach).
Krótka historia o najbardziej przydatnych polskich zwrotach 😉
B. (po zaledwie kilku miesiącach naszego randkowania) jedzie windą z kilkorgiem ludzi, wywiązuje się luźna rozmowa, podczas której jedna (K)obieta mówi, że pochodzi z Polski.
B: Oh really? My girlfriend is Polish, too! (tłum. Poważnie? Moja dziewczyna też jest Polką!)
K: Seriously? Say something in Polish! (tłum. Serio? To powiedz coś po polsku!)
B: “Tak kochanie, masz rację”.
(Do teraz żałuję, że nie widziałam miny tej babki! 😉 )
Im dalej w las, tym więcej drzew…
Tym razem konwersacja odbywa się między nami, po kolejnej niezbyt owocnej lekcji polskiego.
B: You have sooo many words with this ‘sz’ and ‘cz’ in Polish! I need something short and easy to pronounce. (tłum. Macie zbyt dużo wyrazów z “sz” i “cz” w polskim! Potrzebuję czegoś krótkiego i łatwego do wymówienia.)
K: For example ‘ul’ is a pretty easy word. (tłum. Ul jest na przykład dość łatwym słowem)
B: But what does it mean? (tłum. Ale co to znaczy?)
K: A house for bees 😀 (tłum. Domek dla pszczół)
B: Goshhh. How can I use it in a conversation!? (tłum. Boże.. Jak ja mogę tego użyć w rozmowie?!)
K: Well, you can always refer to life of bees.. Or something. It will be more creative than talking about the weather (tłum. Możesz zawsze nawiązać do życia pszczół. Lub czegoś w tym rodzaju. To będzie bardziej kreatywne niż rozmawianie o pogodzie)
B: Ok, hope bee is also easy do pronounce in Polish (tłum. Ok, mam nadzieję, że pszczoła jest także łatwa do wymówienia po polsku.)
K: Sure. PSZCZO-ŁA. (tłum. Jasne. PSZCZO-ŁA)
B: (facepalm)
Kilka słów o sztuce rozpoczynania konwersacji
Nagle, po kolejnych kilku miesiącach i krótko przed pierwszym wyjazdem do Polski, zdaję sobie sprawę, że B. piwo po polsku zamówi (nawet podkreślając, że “bez z sokiem” – od kiedy mu powiedziałam, że to całkiem normalna opcja w Polsce- w Ameryce o tym nie słyszeli) i powie, że “trocha rosumie po polsku”, ale nijak jeszcze nie przerobiliśmy żadnych zwrotów umożliwiających choćby króciutką grzecznościową rozmowę (typu “co słychać”, “miło cię poznać”).
K: I will teach you today some basic phrases in Polish so you can make a small talk with someone who doesn’t know English. (tłum. Nauczę Cię dzisiaj trochę podstawowych zwrotów po polsku, żebyś wiedział, jak rozpocząć towarzyską rozmowę z kimś, kto nie zna angielskiego)
B: But I know what to say! (tłum. Ale ja wiem co powiedzieć!)
K: Yeah? So start please a conversation in Polish. (Tak? To zacznij proszę rozmowę po polsku)
B: Pścioła zije w ulu.
K: (facepalm)
Warszawiak z dziada pradziada!
Wiem, że było to niewłaściwe i nie powinnam pokładać się ze śmiechu za każdym razem, gdy zabieramy się do rozmowy po polsku, ale wierzcie mi, ciężko jest zachować powagę, zwłaszcza gdy B. każdą swoją wypowiedź zaczyna od wyjaśnienia “ja nie jestem Polakiem” (a mówi to z tak uroczym amerykańskim akcentem… :D). Krótko przed pierwszy wylotem do Polski, dusząc się ze śmiechu, radzę mu, że koniecznie musi to na początku wyjaśnić moim rodzicom, żeby czasem nie mieli wątpliwości, że on z zagramanicy jest, chociaż przecież tak doskonale mówi po polsku 😉
Na co B. odpowiada: They might think that I’m from Warsaw for example and that’s why I have this accent (tłum. Oni mogą pomyśleć, że jestem na przykład z Warszawy i dlatego mam ten akcent)
(No tak, przecież ci z Łorso to zupełnie inaczej gadają…:D)
PS. Jak Wam się podoba taka luźna forma notek? Mam spisywać zapisywać więcej takich rozmówek? 🙂
42 komentarze
Miszela Blog
8 grudnia 2015 at 02:11Mój mąż pewnego dnia zapytał mnie dlaczego w Biedronce zawsze pytają się go o "groszek" (dosłownie użył tego słowa). Dopiero po minucie mnie oświeciło, że chodzi o polskie grosze. 😀
Magdalena G
8 grudnia 2015 at 13:36Haha, to typowo polskie "drobniej nie ma?", "nie mam wydać, proszę iść rozmienić", "mogę być dłużna grosika?" 😀
Pola Mitmańska
16 grudnia 2015 at 21:03Ha ha ha ha ha ! Groszek ! Pękam ze śmiechu !!! Made my day <3 !
kashienka
17 stycznia 2016 at 23:16Hahahahha, świetne :)))) Groszek <3
Kasia w San Francisco
8 grudnia 2015 at 05:03A ja sie trudze i nie moge namowic meza do nauki polskiego eh, jest z Nowej Zelandii wiec jego 1 jezykiem tez jest angielski, obecnie mieszkamy w Usa
kashienka
17 stycznia 2016 at 23:16Sprowadź go na jakiś czas do Polski, będzie musiał się nauczyć chociaż podstaw 😉
aromadisiac
8 grudnia 2015 at 11:03Są świetne, Śmiechłam kilka razy! Proszę o więcej i powodzenia w nauce 🙂
kashienka
17 stycznia 2016 at 23:17Dziękujemy i cieszymy, że się podoba :)))
sylvieaboutlife
8 grudnia 2015 at 11:36uśmiałam sie na maksa!!!! B. nam jeszcze wszystkim pokaze 😀
kashienka
17 stycznia 2016 at 23:18Teraz nie ma wyjścia! Musi się uczyć :)))) Fajnie, że notka się podoba 🙂
Ola Pac
8 grudnia 2015 at 11:56super wpis 🙂
kashienka
17 stycznia 2016 at 23:18Dziękujemy oboje 🙂
Bookworm
8 grudnia 2015 at 13:26Znajomy Francuz sam się z siebie śmiał, bo długi czas podziwiał polską dbałość o … psy. A wszystko przez znak: "uwaga piesi". Otóż uznał,że to taka osobliwa liczba mnoga od psów… (pies-piesi – swoją drogą to logiczne)
kashienka
17 stycznia 2016 at 23:18Hahahaha, dobre 😀
No tak – taka odmiana byłaby całkiem logiczna!
Paulina
8 grudnia 2015 at 16:10Rewelacja! Czekam na więcej! Scenka z ulem i pszczołą najlepsza 😀
kashienka
17 stycznia 2016 at 23:19Będzie zdecydowanie więcej 🙂 To moja ulubiona!
Monika
8 grudnia 2015 at 18:17Jestes szczesciara, ze B w ogole zabiera sie do nauki jezyka polskiego. Moj kanadyjski maz w ogole nie ma takich checi. Zna kilka slowek, ktore mozna policzyc na palcach jednej reki i dalej ni w zab….. Rece mi opadaja.
Prosimy o wiecej, smieszne to jest jak oni (obcokrajowcy) zmiekczaja polskie wyrazy. Nie wiem jak dlugo bedziecie mieszkac w Wawie ale jestem pewna, ze B bedzie sie porozumiewal po polsku…nie tylko o ulu i psciolach lol
kashienka
17 stycznia 2016 at 23:21B. też się mocno nie garnie – tyle o ile 😉 Ciężko go namówić by wziął książkę i zaczął czytać słówka itp. Więc jedynie fonetycznie zna wyrazy. My też nie wiemy, ile czasu będziemy w Wawie, więc nie wiem na ile B. się podszkoli w naszym pięknym języku 🙂
niemilcząca
9 grudnia 2015 at 08:52Uśmiałam się niesamowicie! Świetna notka, bardzo chętnie poczytam takich więcej 🙂
kashienka
17 stycznia 2016 at 23:23Z pewnością będzie kontynuacja tej serii 🙂 Cieszę się, że notki się dobrze czyta!
Kasia
10 grudnia 2015 at 09:17Takich wpisów jak najwięcej! 🙂 Ja uwielbiam też czytać wszelkiego rodzaju artykuły na temat tego jak obcokrajowcy widzą Polskę, jak im się tu żyje, jakie 'absurdy' zycia codziennego najbardziej ich zaskoczyly – fajnie by bylo gdyby raz na jakiś czas taka notka pojawiła się u Ciebie (nawet pisana przez B., choćby i po angielsku:)). Fajnie byłoby przekonać się jak to wygląda z jego perspektywy:) podejrzewam że na razie jeszcze za wcześnie na jakieś wnioski, ale pewnie za jakiś czas trochę przemyśleń mu się uzbiera na ten temat 😉
kashienka
17 stycznia 2016 at 23:23Już jedna jest:) I spostrzeżenia na trzy następne! także będziemy pisać, będziemy 🙂
Jagoda Średzińska
11 grudnia 2015 at 01:03boze, ale sie smialam ! 🙂
kashienka
17 stycznia 2016 at 23:22Bardzo nas to cieszy:) ma być wesoło!
Mirabelka
11 grudnia 2015 at 21:21Masz Kasiu wesoło 😉 ale jednocześnie masz bardzo mądrego Mężczyzne 😉 trzymam za Was kciuki.
kashienka
17 stycznia 2016 at 23:24Dziękujemy <3 I tak, zdecydowanie jest nam wesoło :)))))
obywatel świata
12 grudnia 2015 at 14:55hahaha You made my day 🙂
kashienka
17 stycznia 2016 at 23:24:)))))
Magda
13 grudnia 2015 at 20:45Prawie się posikałam przy "pścioła zije w ulu" 😀
Poproszę więcej 😀
kashienka
17 stycznia 2016 at 23:25Ale przecież to sama prawda jest z tą pściołą 😀
Zdecydowanie przewidujemy więcej takich notek:)
GoodForYou DP
14 grudnia 2015 at 13:34Hahaha konwersacja o ulu i pszczołach mnie rozśmieszyła 😀 pracowałam z ludźmi z różnych krajów m.in. Japonii (umiał po polsku!), Hiszpanii (coś tam rozumiał, coś tam umiał), Turcji (ni w ząb nie umiał po polsku, nawet nie rozumiał po polsku). I właśnie z Turkiem najczęściej rozmawiałam i uczyłam go trudnych polskich słówek. Ubaw był, kiedy próbował je wymawiać 😉
kashienka
17 stycznia 2016 at 23:27Ja uczyłam B. "w Strzebrzeszynie chrząszcz brzmi w trzcinie" – na razie mówi tylko początek :DDD Uwielbiam obcokrajowców mówiących po polsku, dlatego cieszy mnie konwersowanie z B. 🙂
Anonimowy
15 grudnia 2015 at 15:09Kasia! Genialny post, czekam na więcej takich 🙂
Karolina
kashienka
17 stycznia 2016 at 23:27Zdecydowanie będzie ich więcej 🙂 Dziękuję!
Agnieszka P
16 grudnia 2015 at 16:39Ale sie usmialam! Wspaniale piszesz, ja bym Ci radzila spisywac notaki bo to swietny material na ksiazke.
Buzka I powodzenia w Lorso:)
kashienka
17 stycznia 2016 at 23:29Książkę? Kto chciałby czytać książkę o takich głupotkach?:) Ale miło połechtałaś mi teraz ego <3 Dziękuję!
Joasia B.
20 grudnia 2015 at 20:00Super. Czekam na więcej. Popłakałam się ze śmiechu 🙂
kashienka
17 stycznia 2016 at 23:30Cieszymy się oboje i obiecujemy, że będzie więcej :))))
Pati M.
23 grudnia 2015 at 21:11Bardzo fajny wpis 🙂
Maz mojej przyjaciółki również uczy się polskiego i niedawno powiedział, że tak się wystraszyl, że dostał skóra od kaczka. Oczywiście chodziło mu o gęsią skórkę; )
Ale najlepszym tekstem bylo: małżeństwo to roślina w mięsko:)
Trzeba się było kilka dni zastanawiać żeby zrozumieć, że małżeństwo to czasami cierń w ciele 🙂
kashienka
17 stycznia 2016 at 23:31Teraz to ja leżę i płaczę ze śmiechu:) Skóra od kaczka to mój faworyt <3 Niesamowici są obcokrajowcy mówiący po polsku!
Poznaniankazwyboru
28 grudnia 2015 at 17:19Popłakałam się już na pierwszej pszczole i pierwszym facepalmie. Drugi rozłożył mnie całkowicie. 😀
kashienka
17 stycznia 2016 at 23:32Cieszymy ogromnie, że takie notki się podobają i obiecujemy, że będzie ich więcej :)))))