Ponieważ na chwilę na blogu zrobi się bardziej europejsko niż amerykańsko, to dzisiaj powrócę wspomnieniami do kolejnego fascynującego miejsca, które udało mi się odwiedzić w Stanach. Bardzo często dostaję od Was pytania co warto zobaczyć w USA. Nowy Orlean, który Wam dzisiaj przybliżę, zdecydowanie jest na tej liście 🙂
Nasz lipcowy wypad do Nowego Orleanu był zupełną niespodzianką i został zainicjowany i w całości zaplanowany przez mojego mężczyznę. NOLA to jedno z jego ulubionych amerykańskich miast! Sam odwiedził je kilka razy i chciał pokazać je również i mnie. Mieliśmy przyjemność spędzić w Nowym Orleanie amerykańskie święto niepodległości, które z hukiem obchodzone jest 4 lipca. Dzień pełen wrażeń, radosnych parad i zabawy wieńczy pokaz sztucznych ogni. Ten, który miałam okazję podziwiać w Nowym Orleanie, na dachu naszego hotelu, był najpiękniejszym pokazem fajerwerków, jaki widziałam w życiu.
Przedłużony weekend, który spędziliśmy w NOLA był naprawdę świetny. Wiele atrakcji, sporo zwiedzenia i mnóstwo przepysznego jedzenia sprawiły, że na pewno nie był to nasz ostatni wypad do tego miasta! Następnym razem wybierzemy się w nieco chłodniejszej porze roku, lipiec w Nowym Orleanie okazał się baaaardzo gorący 😉 Słuchając słynnej piosenki Stinga “Bourbon Street” zapraszam Was na trochę wspominek z tego pięknego miasta.
NOWY ORLEAN W TELEGRAFICZNYM SKRÓCIE
Nowy Orlean to największe miasto stanu Luizjana. Miasto pełne magii, z nutą tajemniczości, ale też dużą dozą szaleństwa. Miasto bardzo gorące i parne, zwłaszcza w porze letniej. Wreszcie miasto z niezwykłą historią. Powstałe w roku 1718 jako kolonia francuska, później przejęte przez Hiszpanię, następnie znów trafiło w ręce francuskie, by w końcu zostać sprzedane Stanom Zjednoczonym. Dzięki temu przechodzeniu z rąk do rąk, miasto łączy w sobie wpływy francuskie, hiszpańskie i amerykańskie.
Nowy Orlean rozwinął się bardzo szybko głównie dzięki niewolnictwu – Afroamerykanie mieli ogromny wpływ na jego kulturę. Miasto do dzisiaj znane jest jako kolebka jazzu. Przez swoje nietypowe położenie w delcie rzeki Missisipi i otoczenie praktycznie z każdej strony wodami Zatoki Meksykańskiej miasto narażone jest na kataklizmy. Huragan Katrina w 2005 roku spowodował zalanie 80% miasta.
FRANCUSKIE SERCE MIASTA
Sercem Nowego Orlenu jest malownicza Francuska Dzielnica (ang. French Quater). To najbardziej znana część tego miasta, w której na każdym kroku można spotkać artystów ze swoimi pracami oraz muzyków grających nowoorleański jazz. To miejsce, gdzie mieści się najbardziej znana ulica Bourbon Street. To właśnie na niej znajduję się chyba najwięcej restauracji i klubów. Wiele z klubu oferuje muzykę graną na żywo (nie tylko jazzową), a restauracje kuszą pysznym jedzeniem, więc ulica tętni życiem do później nocy. Brian uwielbia szaleństwo na Buorbon Street, ja wolałam zdecydowanie obserwować tłumy imprezujących ludzi z balkonu jednej z knajpek 😉
We French Quater odbywa się coroczna parada karnawałowa z okazji Mardi Gras. Uroczyste zakończenie karnawału w nowoorleańskim stylu jest ponoć prawdziwym szaleństwem. Kiedyś koniecznie chciałam przeżyć Marti Gras w sercu Luizjany, ale po tym wyjeździe zaczęłam mieć wątpliwości, czy wzięcie udziału w tym festiwalu jest nadal moim marzeniem 😉 Dzikie tłumy imprezujące w normalny weekend w Nowym Orleanie z były dla mnie mocno przeżyciem i ciężko mi wyobrazić sobie, co dzieje się w tym miejscu w czasie karnawału!
Mnie szczególnie zachwyciła architektura Francuskiej Dzielnicy, która wbrew pozorom jest w większości… hiszpańska. Ogromny wpływ na kształt dzisiejszej zabudowy miał pożar w roku 1794, kiedy to spłonęło większość budynków we francuskim kolonialnym stylu. Odbudowa dzielnicy została dokonana przez Hiszpanów, którzy w tamtym momencie panowali nad Nowym Orleanem. Ci jednak zamiast odtwarzać oryginalną francuską architekturę, zastosowali panujące ówcześnie hiszpańskie trendy w zabudowie. Budynki mają bogate zdobione ściany i pomalowane są zwykle na piękne pastelowe kolory. Charakterystyczne są też prześliczne balkony. Na ich misternych, ażurowanych konstrukcjach mieszkańscy uprawiają często bujne rośliny. Przez większość czasu spacerowałam z głową w górze wypatrując kolejnych balkonowych perełek 🙂
MIASTO PEŁNE… NADPRZYRODZONYCH MOCY
Nowy Orlean jest nazywany najbardziej nawiedzonym miastem Ameryki. To miasto legend, starych rytuałów i wierzeń, specjalizujące się w produkcji laleczek voo doo. Atmosferę tajemniczości i magii czuje się tam w powietrzu. W Nowym Orleanie pełno jest wróżek, sklepów ezoterycznych a każdy dom w starej części miasta ma podobno swojego ducha!
Jedną z ważniejszych atrakcji miasta, jakkolwiek to nie zabrzmi, są… cmentarze. Są one bardzo specyficzne jak na amerykańskie warunki. W większości miejsc w Stanach nekropolie wyglądają dość podobnie: tereny pokryte trawą, z bardzo skromnymi tablicami wystającymi wprost z ziemi. Nowoorleańskie cmentarze wyglądają zaś zupełnie inaczej! Tam zamiast skromnych nagrobków cmentarze mają rozbudowane mogiły, a zmarłych nie grzebie się w ziemi, lecz kładzie na “półkach” w wysokim grobowcu, nawet po kilkadziesiąt osób w jednym. Spacerując po nowoorleańskim cmentarzu zdecydowanie poczuliśmy ducha przeszłości! Ja chyba nie zaryzykowałabym tam spaceru po zmroku, choć generalnie nie boję się duchów ani zjawisk nadprzyrodzonych.
*
I jak Wam spodobał się kawałek Nowego Orleanu? Mielibyście ochotę wybrać się do tego miasta? 🙂 My z pewnością chcemy tam wrócić!
12 komentarzy
Paulina
25 października 2015 at 19:27Miło powrócić wspomnieniami do Nowego Orleanu. To miasto skradło także moje serce!
kashienka
31 października 2015 at 23:00Fajnie, że przywołałam miłe wspomnienia:)
Anonimowy
25 października 2015 at 21:32Pięknie Wam razem i macie takie ciekawe życie.. 🙂
kashienka
31 października 2015 at 23:06Dziękujemy ślicznie! To fakt, staramy się by nasze życie nie było nudne 🙂
aromadisiac
25 października 2015 at 23:11Po serialu "the originals" nowy orlean to jedno z tych miast, które koniecznie muszę odwiedzić!
kashienka
31 października 2015 at 23:07Kurczę nigdy nie widziałam ani odcinka tego serialu, ale Nowy Orlean zdecydowanie warto odwiedzić 🙂
Zielona Karuzela
26 października 2015 at 17:14Ja od dawna marzę o podróży do Orleanu 🙂
kashienka
31 października 2015 at 23:08Życzę więc szybkiego spełnienia tych marzeń <3
www.fashionable.com.pl
28 października 2015 at 20:22Oj marzy mi się taka podróż <3
kashienka
31 października 2015 at 23:10Na pewno Nowy Orlean by bardzo Wam się spodobał <3
Dazzlingbookofstyle
29 października 2015 at 09:49Mi Nowy Orlean kojarzy się tylko z Mardi Gras. Zapraszam do nas http://www.dazzlingbookofstyle.blogspot.com
kashienka
31 października 2015 at 23:11Mardi Gras to czyste szaleństwo – zbyt wiele jak na moją wytrzymałość :)))) Ale Nowy Orlean ma do zaoferowania znacznie więcej:)