Niedawno napisałam króciutki artykuł na temat jedzenia w Stanach na jeden z moich zaprzyjaźnionych blogów. Podczas pisania uświadomiłam sobie, że kategoria “Ameryka od kuchni” została przeze mnie w ostatnim czasie zaniedbana.. Jest naprawdę mnóstwo potraw, które chciałabym Wam pokazać na blogu! Dzisiaj przepisem na Low Country Boil odświeżam ten cykl wpisów i mam nadzieję odkrywać przed Wami kolejne tajniki kuchni amerykańskiej. Może któreś danie przypadnie Wam do gustu na tyle, że postanowicie je wypróbować w Polsce? 😉
*
Uwielbiam kuchnie regionalne. To niezwykłe, ile różnych smaków można poznać wzdłuż jednego tylko kraju. Od kiedy wyjechałam do USA stałam się wielką amatorką wszystkiego co polskie. Jednak szczególne miejsce w moim żołądku zawsze będzie zarezerwowane dla wielkopolskiej kuchni regionalnej. No bo co może być lepszego niż pyry z gzikiem, pyzy z ciemnym sosem i placek z “angrystem”? 🙂
Również w USA każdy region może pochwalić się lokalnymi specjalnościami. Ja uwielbiam południe USA, nie tylko za gorący klimat i życzliwych ludzi, ale także za te charakterystyczne regionalne potrawy. W rejonie gdzie mieszkam, bardzo popularne są owoce morza. Ciężko spotkać restaurację, która nie serwowała by co najmniej kilku specjałów frutti di marre a wybór i różnorodność owoców morza w sklepach wciąż mnie zachwyca. Choć w restauracjach uwielbiam i często zamawiam homara, ośmiornicę, przegrzebki, kraby i inne morskie cudeńka, to w domu najczęściej przyrządzam krewetki w najróżniejszych wariacjach. Dzisiejsze danie również będzie je zawierać – mam nadzieję, że lubicie te skorupiaczki? 😉
*
W artykule wspomniałam o jednym z tradycyjnych smaków Południa i po publikacji dostałam kilka zapytań na temat tej tajemniczej potrawy. Faktycznie, zapytałam wujka Google i okazało się, że polski Internet nie dysponuje żadnym przepisem na to danie. Będę więc pierwsza i dzisiaj przedstawię Wam Low Country Boil. Na próżno szukać tego dania na północy, zachodzie czy w środkowych stanach. Low Country Boil zjecie natomiast na pewno w Georgii i Południowej Karolinie lub też w nieco pikantniejszej wersji w Luizjanie.
Low Contry Boil to potrawa jednogarnkowa a jej sekret polega wyłącznie na dodawaniu produktów do garnka w odpowiedniej kolejności i zastosowaniu odpowiednich przypraw. Jeśli lubicie krewetki, kiełbasę, kukurydzę, cebulę i czerwone ziemniaki oraz pikantne potrawy to ten miks z pewnością przypadnie Wam do gustu:) Takim daniem na pewno zaskoczysz gości na domowym przyjęciu, zwłaszcza opowiadając skąd pochodzi. W końcu dla większości kuchnia amerykańska to nadal stereotypowy hamburger i frytki z McDonalda 😉
Składniki:
1 kilogram średnich krewetek (z ogonkami i pancerzykach),
1 kilogram czerwonych ziemniaków średniej wielkości,
3-4 kolby kukurydzy, przekrojone na trzy części,
3-4 wieprzowe wędzone kiełbasy, pokrojone na kawałki ok. 3cm
1-2 cebule, obrane i pokrojone na średnie kawałki
ok. 50 gramów przyprawy do krabów i krewetek – dla mieszkających w USA: Zatarain’s shrimp and crab boil seasoning a dla mieszkających w Polsce podaję skład tej mieszanki by można było ją odtworzyć używając dostępnych przypraw: ziarna musztardowca, ziarna kolendry, pieprz cayenne, liście laurowe, liście kopru, ziele angielskie. Można też popatrzeć w sklepach za przyprawą do krabów i krewetek w sklepach (może kuchnie świata?), najlepiej w takim woreczku, z różnymi ziarenkami 😉
Przygotowanie:
Duży garnek wypełnić do połowy wodą, dodać przyprawy i doprowadzić do wrzenia. Wrzucić ziemniaki (nie obierać, skórka czerwonych ziemniaków jest bardzo delikatna), doprowadzić wodę ponownie do wrzenia i gotować przez 5 minut. Dodać cebulę oraz kiełbasę. Następnie znów doprowadzić do wrzenia i gotować przez 15 minut. Dodać kukurydzę i tak, doprowadzić znów do wrzenia i gotować przez 10 min. Wtedy dodać krewetki, oczywiście doprowadzić do wrzenia i gotować aż krewetki się nie zaróżowią (około 3 minuty – bardzo ważne jest, by nie rozgotować krewetek; 3 minuty wystarczą by były gotowe do zjedzenia). Teraz tylko przecedzić przez sitko, wrzucić do większego naczynia i można podawać do stołu. Prawda, że proste?
Smacznego!
26 komentarzy
Paula
15 lipca 2015 at 14:04Ja nie lubię owoców morza 😛 ale kiedyś sporóbuje i może polubię 😀
kashienka
18 lipca 2015 at 17:21Nie wszyscy za nimi przepadają, to fakt. Ale może jak spróbujesz w amerykańskiej wersji to się przekonasz? 🙂
Miszela Blog
15 lipca 2015 at 15:13Wygląda pysznie, jedyne "ale" dla mnie to ziemniaki ze skórą. 😛
kashienka
18 lipca 2015 at 17:29Ta skóra jest taka cieniutka, że w ogóle nie zauważasz jej. Przed włożeniem do garnka umyć tylko te ziemniaki i potem smakuje pysznie 🙂
Monika
15 lipca 2015 at 16:36Nigdy nie jadlam mimo, ze podrozowalam po poludniu Stanow! malo tego, nawet nie pamietam tej nazwy z zadnego restauracyjnego menu. Przy nastepnej wizycie na pewno sie tym zainteresuje;)) PS Owoce morze uwielbiam.
kashienka
18 lipca 2015 at 17:32Bo to nie jest danie, które znajdziesz w eleganckich restauracjach 🙂 Ja pierwsze dwa razy spotkałam się z takim daniem na przyjęciu u znajomych, dopiero potem udało mi je spotkać w małej, rodzinne restauracyjce w Południowej Karolinie. Także miej oczy szeroko otwarte :)))
Zastrzyk inspiracji
15 lipca 2015 at 17:48Wygląda tak pysznie…:)
kashienka
18 lipca 2015 at 17:33I bardzo łatwo jest je przygotować, więc polecam wypróbowanie przepisu 🙂
Sylwia C
15 lipca 2015 at 19:17Uwielbiam krewetki… pysznie 😉
kashienka
18 lipca 2015 at 17:33Ja też – to chyba moje ulubione danie 🙂
Pauli798
15 lipca 2015 at 19:22Jeśli chodzi o owoce morza, to nigdy nie próbowałam. 🙂
http://pasje-marzenia-plany-zycie.blogspot.com/
kashienka
18 lipca 2015 at 17:44Polecam spróbować, na pewno się nie zawiedziesz 🙂
Anonimowy
16 lipca 2015 at 14:59Wygląda smacznie 🙂 bardzo lubię nowości, na pewno wypróbuję przepis. Pozdrowienia z Gdańska! 🙂
kashienka
18 lipca 2015 at 17:46Bardzo mi miło, że mogłam Cię zainspirować do wypróbowania czegoś nowego. 🙂
Anonimowy
16 lipca 2015 at 16:24Jutro ide szukac przypraw i robie na obiad – bedzie cos innego:-) kama
kashienka
18 lipca 2015 at 17:46Mam nadzieję, że Ci zasmakuje :)))
jagodka
17 lipca 2015 at 03:15Super, nigdy nie jadlam, moze sie skusze zrobic. Nie myslalam, ze to takie proste. Kojarzy mi sie z wielkim kotlem i jedzeniem na dworzu na dlugim stole przykrytym gazetami, wyrzucane bezposrednio z kotla na te gazety. Tak to widzialam pare razy gdzies w telewizji. Myslalam, ze chetnie bym sie wybrala na takie przyjecie.
kashienka
18 lipca 2015 at 17:48Tak, bo tak to wygląda na świeżym powietrzu i imprezach typu pikniki itp 🙂 Nigdy nie miałam okazji zobaczyć tego na żywo, ale też widziałam relacje w TV. Tymczasem przygotowanie w domu jest bardzo proste, a efekt podobny 🙂
Anonimowy
17 lipca 2015 at 13:52Owoce morza to na tyle co lubie z Southern kuchni (np. gumbo), no i oczywiscie boiled peanuts.
kashienka
18 lipca 2015 at 17:49Ja lubię kilka rzeczy, ale wciąż poznaję tajniki tej kuchni i odkrywam nowe smaki. Boiled peanuts jeszcze nie próbowałam!!
LIFE STYLERKA
19 lipca 2015 at 14:56Fajnie, że dałaś zdjęcie Low Country Boil, bo od kiedy tylko napisałaś o tej potrawie, to próbowałam sobie tę potrawę wyobrazić, ale nie mogłam:).
kashienka
22 lipca 2015 at 05:03Nie tylko Ty:) Parę osób zapytało mnie o tę tajemniczą potrawę, więc postanowiłam podzielić się ze wszystkimi tym przepisem :))))
Olga
13 kwietnia 2018 at 10:34Czy w przepisie nie występuje sól?
kashienka
24 kwietnia 2018 at 00:51Można oczywiście dodać – ilość w zależności od preferencji 🙂
Natalia
15 kwietnia 2019 at 03:39Ja nie jestem fanką owoców morza, ale dałam się namówić na kraby, które wpadły w naszą pułapkę – bardzo smaczne. Lubię krewetki w śmietanie jako dip. Nie znoszę ani smaku, ani zapachu scallops – przegrzebków. Homar mnie nie powalił, wolę schabowe. Ale za to buttery garlic clams soup mogę jeść codziennie…petarda!
kashienka
16 kwietnia 2019 at 17:36Ja póki jadłam mięso, to bardzo lubiłam owoce morza 🙂