W związku z licznymi pytaniami na temat egzaminu TOEFL, jakie dostałam w ostatnim czasie, postanowiłam napisać notkę na ten temat. Niedawno sama podeszłam do tego testu więc dziś mogę się podzielić z Wami moją wiedzą i doświadczeniem. Mam nadzieję, że ktoś skorzysta 🙂
CO TO JEST TEN CAŁY TOEFL?
TOEFL czyli Test of English as a Foreign Language jest egzaminem sprowadzającym możliwość posługiwania się i rozumienia języka angielskiego w środowisku akademickim. Wynik egzaminu, ważny przez dwa lata jest wymagany przez wiele uczelni, programów stypendialnych jako potwierdzenie naszej znajomości języka angielskiego na poziomie akademickim. Istnieją trzy formy egzaminu: test w wersji papierowej (TOEFL PBT), komputerowej (CBT) oraz internetowej (iBT). Jednak to ta ostatnia forma jest w tej chwili najbardziej popularna, zwłaszcza w Stanach. Dlatego też dziś opowiem kilka słów strukturze właśnie wersji iBT.
Test składa się z czterech części: czytania (zawierającego 3-5 długich tekstów zaczerpniętych z podręczników akademickich oraz pytań do nich), słuchania (składającego się z sześciu długich nagrań – wykładów, dyskusji oraz rozmów oraz pytań do nich), mówienia (w którym zdający jest proszony o wypowiedź na sześć różnych tematów) oraz pisania (w którym zdający ma za zadanie napisać dwa eseje). Test trwa nieco ponad 3 godziny, z obowiązkową 10minutową przerwą przed przystąpieniem do części ustnej. TOEFL zdawać można praktycznie na całym świecie, w wyznaczonych do tego ośrodkach. Koszt egzaminu to 190$.
MOJE DOŚWIADCZENIE ZE ZDAWANIEM TOEFL
Tyle ogólnych informacji, teraz przejdźmy do mojego osobistego doświadczenia na temat tego egzaminu. W zasadzie to z właściwym sobie “optymizmem” mogę powiedzieć, że plusów TOEFL nie ma żadnych są same minusy 😉
Po pierwsze, barbarzyńska pora. W USA, egzamin zaczyna się o godzinie 8 rano, przy czym pojawić się na miejscu trzeba najpóźniej o 7.30. Dla ludzi ceniących sobie nocny wypoczynek to nie jest zdecydowanie dobra pora na zdawanie egzaminu. Mój iloraz inteligencji o świcie nie pozwala na popisy językowe. Po drugie, wiele egzaminów w życiu zdawałam, ale takiej kontroli to nie miałam nigdy. Torebka w osobnej szafce, komórka w osobnej kopercie, w ręku przed wejściem na salę egzaminacyjną jedynie paszport. Plus sprawdzanie urządzeniem do wykrywania metalu, podwijanie nogawek od spodni i wywracanie wszystkich kieszeni na wierzch.
Po trzecie, wraz ze mną zdawała grupa 20 osobowa i każdy zaczynał test w nieco innym czasie. To sprawiało, że gdy ja skupiałam się jeszcze na odpowiedzi na nagrania, ktoś inny recytował już głośno odpowiedzi na pytania ustne. Niby każdy miał słuchawki ale mimo wszystko, w małej sali słyszy się wszystko. Innych zdających, ludzi kontrolujących przebieg egzaminu, komputer, który się zawiesił i jak mantrę powtarza, by dopasować głośność w słuchawkach. To wszystko bardzo rozprasza! I po czwarte, krótki czas każdego z czterech komponentów. Moim zdaniem niewystarczający, by wykazać się znajomością języka. Ciężko jest odpowiedzieć poprawnie na pytania o tekście z zakresu geologii ze słownictwem, kiedy tekst przebiegło się jedynie wzrokiem z braku czasu na dokładne przeczytanie. Albo piętnaście sekund czasu przygotowania do odpowiedzi ustnej to także krótki czas, by choć pobieżnie przemyśleć treść swojej wypowiedzi.
To wszystko sprawiło, że ja z egzaminu wyszłam zdegustowana i z przekonaniem, że wynik będzie porażką. Jednak gdy po siedmiu dniach dostałam wynik, okazało się, że tragedii nie ma. Posypały się nawet gratulacje za dobrze zdany test. Ja w pełni usatysfakcjonowana nie jestem (jak zawsze!), Uważam, że z łatwością mogłabym zdobyć wyższy wynik, gdybym do testu podeszła jeszcze raz. Tego jednak w planach nie mam, ponieważ uzyskany wynik jest sporo wyższy od minimalnego progu, jaki potrzebowałam zdobyć.
MOJA RADA DLA OSÓB, KTÓRE PLANUJĄ ZDAWAĆ TOEFL
Uważam, że do TOEFL nie można się przygotować miesiąc wcześniej – albo się umie, albo nie. Nauka języka jest procesem wieloletnim. Dlatego wynik testu to raczej rezultat kilkuletniego kontaktu z angielskim, a nie specjalnego miesięcznego przygotowania do testu. Wybór tekstów/wykładów jest loterią, można trafić w tematy, które lubimy, albo dostać takie materiały, że czytanie ich nawet w języku ojczystym byłoby abstrakcją. Rozwiązywanie setek przykładowych testów nie zaszkodzi, ale też niekoniecznie pomoże. Ja rozwiązałam kilka i na egzaminie okazało, że dziedziny które uznałam, za najłatwiejsze, poszły mi średnio, zaś te, których się obawiałam, zdałam śpiewająco.
Polecam jednak kupno książki na temat TOEFL iBT i zapoznanie się ze strukturą TOEFL, rodzajami pytań, formą, czasem. Pozwoli to być przygotowanym na to, co zdarzy się podczas egzaminu. Warto rozwiązać kilka testów, część przy mniej sprzyjających warunkach, np. wcześnie rano, przy włączonym w tle radio. Rozwiązywanie wieczorem z odprężonym umysłem, absolutną ciszą, bez minutnika i kubkiem herbaty w dłoni to niekoniecznie to samo, o czym sama się przekonałam 😉
Powodzenia!
27 komentarzy
Anonimowy
27 maja 2015 at 19:29Z nieba mi spadasz bo właśnie sie przymierzam do zdania:-) powierz mi jak dlugie sa te odpowiedzi ustne i z ilu osob sklada sie komisja?
kashienka
3 czerwca 2015 at 04:53W tym sęk, że w tej wersji egzaminu nie ma komisji – mówi się "do komputera", który nagrywa nasze wypowiedzi. Potem są one oceniane przez komisję. Czas na wypowiedź to 45 i 60 sec – czasem ciężko się zmieścić czasowo…
Paula
28 maja 2015 at 11:25oo no to powodzenia! 🙂
kashienka
3 czerwca 2015 at 04:54Już zdane, ale życzenia powodzenia zawsze przydadzą się na później 🙂
Iga
28 maja 2015 at 13:37Jejku, niesamowicie zazdroszczę, Ameryka to moje wielkie marzenie 🙁 Czytanie takich postów tylko rozbudza chęc wyjazdu 🙂 A jeśli chodzi o zdany test, to gratulacje! 🙂
kashienka
3 czerwca 2015 at 04:55Dziękuję 🙂 Co do rozbudzania chęci wyjazdu, to pamiętaj, że warto zawsze podążać za swoimi marzeniami – może decyzja o wyjeździe to dobry pomysł również dla Ciebie? 🙂
Miszela Blog
28 maja 2015 at 17:04Ja też muszę zdawać, i muszę mieć
Reading: 22
Listening: 21
Speaking: 26
Writing: 24
Narazie nie wiem od czego zacząć. 🙁
kashienka
3 czerwca 2015 at 04:56Wymagania jakiejś uczelni? Ja nie podołałabym w tylko w jednej kategorii – moim zdaniem najłatwiejszej, ale chyba stres zrobił swoje 😉
Miszela Blog
3 czerwca 2015 at 14:23Takie są wymaganie dla farmaceutów, którzy uzyskali dyplom poza USA.
kashienka
9 czerwca 2015 at 03:33Nie wiedziałam, że jesteś farmaceutką 🙂 Musisz ewaluować swój dyplom w USA?
Miszela Blog
23 czerwca 2015 at 18:32Przepraszam, że dopiero odpisuję, ale nie dostaję żadnych powiadomień jak mi odpiszesz, nie wiem czy tak już jest, czy może musze coś zmienić w ustawieniach. Zajrzałam do tego posta i widzę, że zadałaś mi pytanie.
Jako farmaceutą muszę zdać kobylasty egzamin, test wielokrotnego wyboru. Trochę czasu mi zejdzie na przygotowanie się. Muszę też zdać Toefl. Potem 10 miesięcy stażu, kolejne dwa egzaminy, które już zdają wszyscy przyszli farmaceuci. I można dostać licencję.
Miszela Blog
23 czerwca 2015 at 18:36Byłam super zmotywowana przed przyjazdem, teraz mniej jak zobaczyłam ile to nauki. Nie jestem leniwa, ale w Polsce swoje zrobiłam, czyli 5.5 roku studiowania, 6 lat pracy, a teraz muszę zaczynać od nowa (prawie). Trochę mam żal, bo mam dyplom uniwersytecki, zgodnie z unijnym programem. Z drugiej strony program w USA różni się od Europejskiego i rozumiem, że trzeba wyrównać. Ech!
kashienka
28 czerwca 2015 at 23:25Gdy dodajesz komentarz musisz kliknąć na "Powiadamiaj mnie" – wtedy zobaczysz, gdy dodałam odpowiedź 🙂 A co do nauki, to wierzę, że ciężko zmobilizować się do nauki. Zwłaszcza, że jest to jakby "powtórka z rozrywki".. Ja też skończyłam dwa kierunki studiów w Polsce i jestem bardzo ciekawa jak program w Stanach różni się od programu w Polsce i ile będę musiała nadrobić na tutejszym uniwersytecie, żeby dostać dyplom amerykański…
Miszela Blog
28 maja 2015 at 17:06Jak nie potrzebujesz tej książki to chętnie odkupię.
kashienka
3 czerwca 2015 at 04:57Niestety, już obiecałam koleżance:(
justyn25
28 maja 2015 at 22:29Gratuluje!!!
kashienka
3 czerwca 2015 at 04:57Dzięki 🙂
english-at-tea
30 maja 2015 at 21:59Fajnie, że o tym piszesz, byłam ciekawa wszystkiego 🙂 Gratuluje pozytywnego rezultatu! Mnie też taka pora by podirytowała i na pewno obniżyła wynik. Pamiętam, że na maturze, przeszkadzały mi wszystkie szepty komisji, doskonale rozumiem Twoje rozproszenie.. Swoją drogą, mało profesjonalnie zorganizowali egzamin..
kashienka
3 czerwca 2015 at 05:04Dziękuję :* Z tego co czytałam, to nie tylko moje odczucie – inni zdający mieli podobne spostrzeżenia. A co do rannego zdawania, to pewnie niektórym wtedy myśli się lepiej niż nam 😉
LIFE STYLERKA
1 czerwca 2015 at 20:35Kasiu, przede wszystkim gratuluję zdania egzaminu:), nie mogę się już doczekać kiedy nam ujawnisz do czego był Ci potrzebny. A jeśli chodzi o wyniki testów, to myślę, że rzadko kiedy odzwierciedlają prawdziwą wiedzę, wiadomo stres, niemożliwość skupienia się i inne czynniki zewnętrzne.
kashienka
3 czerwca 2015 at 05:05Dziękuje Aniu :* Obiecuję, że wszystko wyjaśnię, jak sprawy będą już pewne 🙂
No cóż, zwykle na wynik egzaminów wpływa wiele różnych czynników, a sama wiedza niekoniecznie wystarczy, by uzyskać 100%.
LIFE STYLERKA
4 czerwca 2015 at 08:42Dokładnie:). To czekam z niecierpliwością:).
kashienka
9 czerwca 2015 at 03:34🙂
Natalia
22 marca 2018 at 14:48Jeśli jestem po magisterce z filologii angielskiej też muszę zdawać ten egzamin?
kashienka
22 marca 2018 at 18:12Również. Ja także mam mgr z tego kierunku i tutaj tak naprawdę nie jest on specjalnie miarodajny w kwestii Twojego poziomu języka. Trzeba zdać TOEFL, albo inny test wybrany przez uczelnię.
anamarie
5 maja 2019 at 20:47Cześć zastanawiałam się jak przygotowałaś się do tego testu? Samodzielnie czy też chodziłaś na jakieś kursy czy może miałaś nauczyciela..
kashienka
7 maja 2019 at 16:35Samodzielnie 🙂 Ale tak jak pisałam wyżej to nie jest do końca test, do którego można się jakoś mocno przygotować. Trzeba znać formułę i tak dalej, ale reszta to po prostu znajomość angielskiego na dobrym poziomie.