No i kolejny miesiąc za nami:) Jaki był Wasz kwiecień? Mój – bardzo fajny. Wiosna a w zasadzie niemalże lato już w pełni, wszystko się zazieleniło pięknie, dni coraz dłuższe, duuużo słońca – bardzo to lubię. Sporo zmian się szykuje, na razie wszystko w fazie burzliwych dyskusji, planów i podejmowania decyzji, ale mam nadzieję, że któregoś dnia będę mogła się z Wami podzielić jakimiś konkretami 🙂 Blog małymi kroczkami zdobywa coraz więcej czytelników, co bardzo, ale to bardzo mnie cieszy i motywuje do dalszej pracy. Osoby, które lubią tu zaglądać, zapraszam do polubienia mojego fanpage’a na FB (tutaj) a miłośników codzienności zamkniętej w mniej lub bardziej udanych kadrach na mój Instagram (tutaj).
A teraz zapraszam na zdjęcia kwietniowe!
Jak kwiecień, to i Wielkanoc, tegoroczna (muszę się pochwalić) przygotowana samodzielnie od A do Z przeze mnie 🙂
(Kto przegapił post o Wielkanocy zapraszam serdecznie do przeczytania (link tutaj))
.. włącznie z tradycyjnymi mazurkami 🙂
… i znalezionym w polskim sklepie barankiem (lub jak mówi B. owcą z masła:D)
…który w oryginale był bardzo łysy i musiałam go trochę podrasować 🙂
Zdrowy i pyszny obiad domowy – kurczak pesto z suszonymi pomidorami i oliwkami, dziki ryż i szparagi 🙂
“Szybko, szybko, rób zdjęcie na bloga” powiedział razu pewnego B. jak jechaliśmy gdzieś w deszczu. “Ma rejestrację z Puerto Rico, to się nigdy nie zdarza!” – takie właśnie ciekawostki serwował by Wam B. na blogu :))))))) Więc wklejam, niech ma 🙂
Wracacie czasem do lektur z dzieciństwa? Kto pamięta Anię z Zielonego Wzgórza? 🙂
Czasem i mnie się zdarza ruszyć tyłek z kanapy – bardzo czasem 😉
(Ale w maju będzie inaczej! Czytaliście o moim wyzwaniu majowym na Insta?)
Chyba najładniejsze zdjęcie jakie udało mi się zrobić w tym miesiącu <3
Piedmont Park podczas Dogwood Festival
I znów jedzenie, ehh monotematyczna jestem!
Zachmurzony Buckhead.
Słoneczny Downtown.
Król i Królowa – tak nazywają się te budynki:)
A to zdjęcie pochodzi z mojej ulubionej części miasta – mam nadzieję, że kiedyś będę mogła ją Wam częściej pokazywać 🙂
Na koniec miesiąca ruszyliśmy na weekendową wycieczkę.
Zawsze wolałam morze od gór, ale przyznacie chyba, że takie widoki w trasie są super!
Wylądowaliśmy w niewielkim miasteczku Helen.
Mam nadzieję, że uda mi się jeszcze w tym tygodniu zabrać Was tam na wirtualną wycieczkę – mnie to miejsce bardzo oczarowało :)))
Ale hit sezonu to obiad w tym uroczym miasteczku.
Jako, że od kilku dni miałam ochotę na kiełbasę (co nie zdarza się często!), oczy zaświeciły mi się, gdy w knajpce zobaczyłam menu po niemiecku i upragniony Wurst na pierwszej pozycji 🙂 Bez zbędnych pytań złożyłam zamówienie i zdębiałam dopiero gdy zobaczyłam talerz – ta porcja była naprawdę olbrzymia, jak na chłopa od roli ;))) B. pękał ze śmiechu a moja zachcianka na kiełbasę skończyła się po zjedzeniu 1/3 jednej sztuki z dwóch widocznych na zdjęciu 😀
Jako, że od kilku dni miałam ochotę na kiełbasę (co nie zdarza się często!), oczy zaświeciły mi się, gdy w knajpce zobaczyłam menu po niemiecku i upragniony Wurst na pierwszej pozycji 🙂 Bez zbędnych pytań złożyłam zamówienie i zdębiałam dopiero gdy zobaczyłam talerz – ta porcja była naprawdę olbrzymia, jak na chłopa od roli ;))) B. pękał ze śmiechu a moja zachcianka na kiełbasę skończyła się po zjedzeniu 1/3 jednej sztuki z dwóch widocznych na zdjęciu 😀
22 komentarze
Shopaholic
3 maja 2015 at 12:01Świetny mix zdjęć! 🙂
kashienka
7 maja 2015 at 02:21Dzięki! 🙂
Mirabelka
3 maja 2015 at 12:11Bardzo ciekawy post- lubię czytać Twojego bloga, piszesz takim ciekawym i przyjemnym stylem. Fajne zdjęcia. Bardzo podoba mi się że kultywujesz tradycję polską w USA 😉 Powodzenia w ćwiczeniach, wiem sama jak to jest aby się zebrać w sobie… 😉
kashienka
7 maja 2015 at 02:22Mega mi miło! Dzięki za miłe słowa :*
Ja na razie nie odpuszczam, chociaż łatwo nie jest – zobaczymy ile wytrwam 😉
Magdalena S
3 maja 2015 at 14:58Świetne zdjęcia 🙂 U nas to w kwietniu strasznie poplątanie było, deszcz, wiatr, zimno, ciepło, burza i tak dalej. Ja także zamierzam w końcu zacząć biegać 😀 miejmy nadzieję,że się uda.
kashienka
7 maja 2015 at 02:24Tutaj było praktycznie już lato, ale chyba z pięć dni z deszczem też się pojawiło.
Trzymam kciuki za Twoje bieganie:)
so good
4 maja 2015 at 18:54Świetny post! Co powiesz na wspólną obserwację? Zacznij i mnie poinformuj, a na pewno się odwdzięczę :)) Mój blog
kashienka
7 maja 2015 at 02:22Dzięki, postaram się odwiedzić Twojego bloga w wolnej chwili 🙂
Anonimowy
4 maja 2015 at 19:03Uwielbiam twoje podsumowania miesiacia, u Ciebie zawsze tyle sie dzieje i nie ma na miejsca na nude! Kama
kashienka
7 maja 2015 at 02:25Staram(y) się fajnie spędzać czas i nie siedzieć ciągle w domu. Ja uwielbiam gdy dużo się dzieje:)
Patrycja Kubiak
5 maja 2015 at 00:12Uwielbiam wszystkie posty. Nie wiem jak to robisz, że nawet wpis o zeznaniach podatkowych przeczytałam z zaciekawieniem 😉 Czekam na więcej i więcej! Jako wierna fanka i stała czytelniczka chciałabym zobaczyć jak wygląda życie od bardzo kobiecej strony czyli zakupy ;( – centra handlowe, sklepy, których nie ma w Polsce, drogerie, outlety, salony kosmetyczne itp. itd. Może kiedyś się doczekam 🙂 Pozdrawiam!
kashienka
7 maja 2015 at 02:32To jest dopiero komplement, że notki na najnudniejsze na świecie tematy ktoś czyta z zainteresowaniem<3
Świetny pomysł, by o tym napisać:)))) Kiedyś wspomniałam o zakupach w USA (http://www.odkrywajacameryke.pl/2014/05/drozej-czy-taniej-vol-1.html), ale widzę, że warto byłoby rozwinąć temat i podzielić go na kilka różnych kategorii. Zapisuję w moim zeszyciku z pomysłami na notki. Dzięki za inspirację:-*
LIFE STYLERKA
5 maja 2015 at 08:26Fajne takie podsumowania. Chciałam na koniec kwietnia takie zrobić, ale w sumie wszystkie zdjęcia wykorzystałam do postów i nie zostało mi nic dodatkowego. W maju będę sobie robić jakieś dodatkowe ekstra foty, które wykorzystam w podsumowaniu. O wyzwaniu na Insta nie czytałam, bo nie mam jeszcze konta:(. A jestem ciekawa, czy przybrałaś na wadze w Stanach? Ja w rok utyłam 10 kg nie wiem w ogóle czemu, a kiedy wróciłam do domu, to te 10 kg zniknęło bez żadnej diety ani ćwiczeń.
kashienka
7 maja 2015 at 02:44Ja praktycznie nie rozstaję się z aparatem/telefonem i zawsze robię zdjęcia – chociaż czasem jakość zupełnie nie powala to i tak wykorzystuję je do comiesięcznych podsumowań 🙂
Konto na Instagramie bardzo polecam – ja wkręciłam się bardzo i dzień zaczynam właśnie od IG!
Bo w Stanach tyje się z powietrza 😉 Ja mam tą samą wagę, którą miałam w momencie przyjazdu (min. 5kg więcej niż być powinno) – ale większość czasu odżywiam się zdrowo no i "zrywami" ćwiczę. Gdybym odżywiała się gorzej i nie ćwiczyła zupełnie (jak w Polsce), to z pewnością waga by poszła sporo w górę. Z drugiej strony, gdybym w Polsce odżywiała się tak zdrowo jak tutaj i od czasu do czasu ćwiczyła to podejrzewam, że udałoby mi się zrzucić nadprogramowe kilogramy w krótkim czasie. Tu jest bardzo ciężko.
Anonimowy
5 maja 2015 at 15:30Hej 🙂 jestem bardzo ciekawa, jak zaczęłaś swoją przygodę ze Stanami, jak tam trafiłaś i od ilu lat tam mieszkasz 😉
kashienka
7 maja 2015 at 02:34Odpowiedzi na większość pytań znajdziesz w początkowych notkach, zachęcam do poczytania 🙂 A skrócie to mieszkam tu od lutego 2014, przyjechałam na wizie J1 i zaczęłam pracę jako au pair 🙂
english-at-tea
5 maja 2015 at 19:11haha dobre z tą rejestracją z Puerto Rico – czekam na więcej takich ciekawostek 😀 Ja zawsze wolałam góry od morza więc nie zaprzeczę, że widok na fotce przedni :))
kashienka
7 maja 2015 at 02:37Takie ciekawostki to tylko B. potrafi zaserwować 🙂
Mnie też zafascynował ten widoczek – więc bez zdjęcia się nie obyło 🙂
Paulina
5 maja 2015 at 20:09Haha w moich podsumowaniach miesiąca też często motywem przewodnim jest jedzenie 😀
kashienka
7 maja 2015 at 02:35Cóż, widać przynajmniej, co robimy przez większość miesiąca – JEMY 😀
monica hein
10 maja 2015 at 16:15piekne zdjecia kochana :):):)
kashienka
12 maja 2015 at 01:34Dziękuję bardzo :*