Luty minął, nie wiem jak i kiedy. Niby to najkrótszy miesiąc, ale w tym roku przeszedł sam siebie;-) Były trzy święta “silnej i niezależnej kobiety” pod rząd: Tłusty Czwartek (ja akurat miałam tak silne zatrucie pokarmowe, że sama myśl o pączku wywoływała wiadomo co), piątek trzynastego (tego akurat nie obchodzę, bo nie wierzę w żadne przesądy) i Walentynki (argument, że bojkotuję amerykańskie święta trochę już nie na miejscu, odkąd mieszkam w USA:-D). Pogoda była w kratkę – były dni, że krótki rękaw i okulary słoneczne obowiązkowe, był mróz, były deszcze a nawet i śnieżyca (kto nie czytał, zapraszam dwie notki w dół). Jednak najważniejsze nastąpiło pod koniec miesiąca – przyjechali goście z Polski <3
Spacerki po Atlancie 🙂
Znów mała faza na ćwiczenia (zapał znika tak samo szybko jak się pojawia:-))
… oraz zdrowe odżywianie..
Oczywiście nie zawsze;-)
Słoneczne weekendy i odkrywanie nowych terenów.
Przepis na zatrucie pokarmowe w miesiącu lutym?
Zjedz surowe ostrygi…
…a następnego dnia koniecznie popraw surowym tuńczykiem;-)
Walentynki, 3x na tak:-)
A tu randka z Jackiem;-) (B. zazdrosny nie był, w końcu to jego drugie imię!)
Jeden z pięknych słonecznych dni..
… i jeden z pięknych zachodów słońca.
Ludzie pracujący w moim ulubionym salonie fryzjerskim w USA, jak widać na obrazku poniżej, mają świetne poczucie humoru.
[dzieci pozostawione bez opieki dostaną espresso i darmowego szczeniaka]
Ale z ich umiejętności fryzjerskich też jestem zadowolona:-)))
Spełniając duże marzenia nie można zapomnieć o tych małych – wymarzona torebka:-)
A teraz najważniejsze wydarzenie tego miesiąca – zobaczcie, kto mnie odwiedził w Ameryce:-)))
16 komentarzy
Jarosław Olczak
7 marca 2015 at 17:23Barwnie. Widać że życie nie tylko w Polsce jest barwne.
kashienka
26 marca 2015 at 01:48Życie w każdym miejscu może być barwne – uważam, że wszystko zależy od nas samych i naszego nastawienia:)
Aleksandra Węglarek
7 marca 2015 at 18:41Piękne walizki ?
kashienka
26 marca 2015 at 01:48Heh, dzięki, przekażę rodzicom 🙂
Kraina Urody
8 marca 2015 at 06:56Super. Z chęcią zajrzę tu ponownie.
kashienka
26 marca 2015 at 01:48Będzie mi bardzo miło:)
Lifestyle By Ania
8 marca 2015 at 19:01Czyżby rodzice?:) Mi też luty zleciał jak z bicza strzelił. Widzę, że u Ciebie działo się, oj działo:). Bardzo fajne fotki.
kashienka
26 marca 2015 at 01:49Tak, rodzice:) Luty przemknął niepostrzeżenie, ale działo się – to najważniejsze:) Dzięki!
Anonimowy
10 marca 2015 at 15:19Cudna torebka! Jaki to model?
kashienka
26 marca 2015 at 01:49Selma Large:)
Anonimowy
10 marca 2015 at 16:22Kojarzysz z nickow jakies swoje czytelniczki? Tu i na instagramie 😉
kashienka
26 marca 2015 at 01:51Tak! Kojarzę wiele osób, szczególnie tych, którzy udzielają się na instagramie (bądź tutaj). Ale w związku z większą liczbą czytelników i obserwujących czasem trudno zapamiętać wszystkich 😉
Magdalena S
16 marca 2015 at 10:40Cudowny blog *.* zazdroszczę Ci, że mieszkasz w Ameryce 🙂
Uważam, że moje miejsce na ziemi jest także w Ameryce.
Myślisz, że udało by mi się zdobyć kiedyś wizę, bez żadnej rodziny, znajomych w Usa?
Hahhaha ten napis na tabliczce u fryzjera 😀 Amerykanie mają super poczucie humoru.
Pozdrawiam :))
kashienka
26 marca 2015 at 01:57Witaj, dziękuję za miłe słowa odnośnie bloga – zawsze bardzo dodaje mi to skrzydeł :)))
Ja nie miałam ani rodziny, ani znajomych w USA i wyjechałam na wizie J1 jako au pair. Jest trochę możliwości, są wyjazdy z Work&Travel, są staże, możliwość studiowania. Grunt to znaleźć odpowiednie rozwiązanie dla siebie i nie bać się podjąć ryzyka:) Pozdrawiam serdecznie!
Aga Wloch
17 marca 2015 at 19:53Kasiu uwielbiam Twoje zdjecia. Bije z nich pozytywna energia, zarowno tu jak I na Twoim instagramie 🙂 prosze o wiecej 🙂
kashienka
26 marca 2015 at 01:52Dziękuję Aguś, bardzo mi miło :):* Comiesięczna dawka zdjęć będzie nadal się pojawiać na blogu, a na Instagram wrzucam coś niemal codziennie 🙂