Dziś nadszedł czas na kolejną relację podróżniczą <3 Uwielbiam tworzyć takie posty i po raz kolejny przeżywać wyjazd. To niezwykle jest odkrywać miejsca, o których kiedyś mogłam wyłącznie marzyć! Czasem wrażenie, że to wszystko tutaj nie dzieje się naprawdę i że jest to tylko piękny sen z którego nie chcę się przebudzić.. 😉 Bo czy rzeczywistość naprawdę może być lepsza od marzeń? Tym razem zabiorę Was ze sobą do Las Vegas i opowiem Wam co nieco o moich wrażeniach z pobytu w mieście grzechu 🙂
SZCZYPTA HISTORII MIASTA
Las Vegas leży w stanie Nevada, pośrodku pustyni. W normalnym układzie miasto w takim miejscu nie miałoby szansy na powstanie. Jednak nieliczne drzewa rosnące na tym terenie przekonały kampanię kolejową do założenia tam pierwszego przystanku linii kolejowej łączącej zachód Stanów Zjednoczonych ze wschodem, a tym samym – zbudowanie tam niewielkiej osady. Był to rok 1905.
Miasto zaczęło się nieco szybciej rozwijać w latach 30stych ubiegłego wieku, za sprawą zbudowania 48 km na wschód od Las Vegas największej zapory na świecie – tamy Hoovera. Wiele osób zaczęło przyjeżdżać na pustynię by zobaczyć tamę, a także oddalony o 200 km od miasta Wielki Kanion. Później Las Vegas przez kilka dziesięcioleci było znanym centrum naukowym, w którym powstało wiele nowoczesnych technologii wojskowych.
Jednak największy “boom” Las Vegas przeżyło, gdy stan Nevada zalegalizował hazard. To on właśnie on był impulsem do rozwoju miasta. Mafia prowadząca nielegalne kasyna w Los Angeles zaczęła masowo przenosi się do Vegas. Mimo, że w Stanach istnieje kilka innych ośrodków hazardu, to Vegas wciąż pozostaje niekwestionowanym numerem jeden!
DLACZEGO LAS VEGAS JEST JAK… ROLLERCOASTER?
Od osób, które były w tym miejscu przede mną i dzieliły się ze mną wrażeniami i zdjęciami, często słyszałam, że “wiesz, tego się nie da opisać“. Zawsze mnie to niezmiernie denerwowało, no bo jak można nie być w stanie opisać miejsca, które się zobaczyło? Dzisiaj ja stoję przed zadaniem pokazania Wam tego miasta i najchętniej napisałabym, że… tego się nie da opisać 😉 Bo niezależnie od tego, ile bym Wam nie opowiedziała ani ile zdjęć nie pokazała, to i tak nie odda to atmosfery tego miejsca. Vegas można kochać lub nienawidzić, ale nie da się przejść obok tego miasta obojętnie.
Wycieczkę do Las Vegas porównałabym do przejażdżki rollercoasterem. Jest pełno wrażeń, jest głośno a na koniec nieco kręci się w głowie 😉 Tylko tutaj kasyna są już na lotnisku, a prawdziwe życie zaczyna się po 22 (i kończy śniadaniem w okolicach 7-8 po całonocnym imprezowaniu i graniu w kasynie..). Życie w Vegas toczy się w zasadzie wokół jednej głównej ulicy, zabudowanej hotelami, restauracjami, sklepami i kasynami.
Zwiedza się.. właśnie hotele 🙂 Ich różnorodność architektoniczna, wielkość i przepych potrafią naprawdę zadziwić. Można zobaczyć namiastkę Nowego Yorku, Egiptu, Paryża czy Wenecji. Wszystko jest wielkie, oszałamiające i niekiedy trochę kiczowate. Głośna muzyka 24h na dobę, dzień miesza się z nocą a nadmiar wrażeń nie pozwala zasnąć. Nie da się przejść kilkunastu metrów by nie trafić do kasyna. Choć początkowo opierałam się temu, bo nie mam (wydawało mi się) natury hazardzistki, to później w ruletkę grałam z coraz większym zaangażowaniem i.. lepszymi wynikami!
I oczywiście wieczorne/nocne koncerty, musicale i spektakle. Ciekawą opcja jest Stratosfera, czyli wieża z widokiem miasto z 350 metrów. Mimo różnorodności atrakcji, uważam, że na wizytę w Vegas warto przeznaczyć maksymalnie trzy, cztery dni. dłużej ani wątroba ani portfel może tego nie wytrzymać 😉
*
Nasz czerwony wypad do Las Vegas był naprawdę cudowny i udany pod każdym względem. Miasto Grzechu wywarło na mnie ogromne wrażenie i bawiłam się tam super. To był weekend całkowitego szaleństwa. Nie wiem sama, co podobało mi się najbardziej! Jednak na pewno niesamowity widok z hotelowego pokoju na rozświetlone tysiącami świateł Vegas uplasował się na wysokiej pozycji w tym rankingu <3
Pierwszy długi spacer po mieście i chłonięcie niezwykłej atmosfery tego miejsca. Powrót “z imprezy” o wschodzie słońca i smak śniadania za wygrane w ruletkę pieniądze. Emocje i atmosfera w kasynie. No i jak Briana wygrał dla mnie ogromną, pluszową, jadowicie zieloną jaszczurkę miażdżąc konkurencję w rzucaniu lotkami do balonów (konkurenci nie mieli, co prawda, więcej niż 5 lat, ale przecież wiek nie ma tu znaczenia, prawda?:). A Wy byliście kiedyś w Las Vegas? Jakie wrażenie wywarło na Was to miasto? Czekam na Wasze komentarze 🙂
18 komentarzy
Joanna Marek
21 listopada 2014 at 04:04To prawda … tego nie da sie opisac Las Vegas trzeba zobaczyc 🙂
kashienka
3 grudnia 2014 at 19:31Dokładnie:)))
Anonimowy
21 listopada 2014 at 12:57Widok z okna miałas naprawde cudowny! Tez rozwazałabym sen na balkonie 😀 Ola.
kashienka
3 grudnia 2014 at 19:32Kusiło mnie, kusiło 🙂
PiQ story
21 listopada 2014 at 13:50Podróż do Las Vegas jeszcze przede mną ale z Twojego opisu, filmiku i zdjęć wychodzi, że jest dokładnie tak, jak myślałam. Niesamowite miejsce i genialny zielony jaszczur 😀
pozdrawiam,
Ania
http://piqstory.blogspot.nl/
kashienka
3 grudnia 2014 at 19:33Myślę, że jak zobaczysz to na żywo, to i tak Vegas Cię nieco zaskoczy 🙂
Anonimowy
21 listopada 2014 at 16:31Jaszczurka rządzi 😀 Ciekawa jestem czy spakowałaś ją do walizki i zabrałaś do domu? :)))) kama
kashienka
3 grudnia 2014 at 19:35Wiadomka! 🙂 Upchnęłam do walizki bo trochę głupio mi było się z nią wpakować do samolotu 😀
Lifestyle By Ania
21 listopada 2014 at 17:15Robi wrażenie! Bardzo chciałabym tam pojechać:)
kashienka
3 grudnia 2014 at 19:35Tego Ci życzę 🙂
Kasia Czech
21 listopada 2014 at 22:34Cudowny BLOG
Zapraszam do mnie –> http://adorableblogg.blogspot.com/
pozdrawiam 🙂
kashienka
3 grudnia 2014 at 19:35Dziękuję, na pewno zajrzę w wolnej chwili 🙂
Anonimowy
23 listopada 2014 at 17:03Ile wygralas w ruletke? Hehehe
kashienka
3 grudnia 2014 at 19:37Nie była to ogromna suma, bo nie obstawialiśmy dużo, ale pokryło koszty całonocnej imprezy i śniadanka 🙂
english-at-tea
24 listopada 2014 at 19:36Powiedzmy, że wszystko przede mną i kiedyś to zobaczę na własne oczy 😉 Zazdroszczę wygranej w ruletkę 😀
kashienka
3 grudnia 2014 at 19:37Oczywiście, wszystko przed Tobą 🙂
Anty Marka
25 listopada 2014 at 12:10Kasiu jak ja Ci zazdroszczę zwiedzania tych Stanów. Gratuluję podjęcia takiego wyzwania i oby każda kolejna podróż przyniosła tyle wrażeń co LAS VEGAS!
http://www.antymarka.blogspot.com
kashienka
3 grudnia 2014 at 19:38Ten rok to jedna niesamowita przygoda, to prawda:) Dziękuję :*