JA WAS NIE ROZUMIEM! - Odkrywając Amerykę
W OBCYM JĘZYKU

JA WAS NIE ROZUMIEM!

W 100% zgadzam się ze stwierdzeniem, że wyjazd za granicę to najlepsza lekcja języka, jaką sobie można wymarzyć. Żadna szkoła nie zmotywuje do mówienia w obcym języku, tak jak konieczność porozumiewania się nim w każdej sytuacji, w domu, w sklepie czy nawet na randce 😉 Choć moje początki, o których pisałam w poprzednim poście z tego cyklu (czytaj tutaj), nie były  trudne, to od tamtego czasu mój poziom języka niesamowicie się poprawił. Ale tym, jak doskonale mi idzie, pochwalę się kiedy indziej 😉 Dziś zaś, na wesoło, opowiem o sytuacjach, w których pojawiają się jednak problemy komunikacyjne.

Slang

No cóż, zaskoczeniem nie będzie, gdy powiem, że spora część społeczeństwa nie posługuje się tutaj językiem rodem z CNN. Dziewięć miesięcy w USA nauczyło mnie więcej języka potocznego oraz nieformalnych zwrotów i skrótów niż wszystkie lekcje angielskiego w moim życiu razem wzięte. Mimo to zdarza mi się polegnąć, gdy ktoś przemawia do mnie w bardzo podwórkowym amerykańskim. Swoisty slang charakteryzuje tutaj, pewnie podobnie jak wszędzie, niemalże wszystkich z widocznymi brakami w edukacji, pracujących fizycznie oraz na niskich stanowiskach. Zdarza się więc, że pan pilnujący parkingu albo monter powie coś takiego, że za żadne skarby nie mogę zrozumieć, o co chodzi.

Ja sama miałam taką sytuację, że pojechałam do warsztatu samochodowego, bo na desce rozdzielczej zapaliła mi się jakaś kontrolka. Pojechałam tam, opisałam problem, obiecali, że się zajmą tym, a koszt będzie mniej więcej taki i taki i że zrobią to miejscu. Po godzinie oczekiwania, wyszedł do mnie taki typowy mechanik – w niebieskich spodniach ogrodniczkach i umazany smarem. Z uśmiechem podał mi kluczyki a ja zapytałam, co było problemem. Odpowiedział coś szybko, prawie nie otwierając ust. Nie zrozumiałam ani słowa. Poprosiłam, żeby powtórzył. Powtórzył dokładnie w tym samym tempie i z tą samą intonacją. Zapytałam powtórnie o powtórzenie. I znów to samo. No cóż, powiedziałam “aha”, zapłaciłam i pojechałam. I naprawdę, do tej pory nie wiem, co oni wtedy mi naprawili (ważne, że kontrolka zgasła:))

Imigranci

Zanim wyjechałam do USA, byłam święcie przekonana, że imigrantowi zdecydowanie łatwiej dogadać się w języku angielskim z drugim imigrantem, ponieważ dla żadnego z nich nie jest to język ojczysty, więc mówią wolniej, wyraźniej i staranniej. Życie szybko zweryfikowało ten pogląd i teraz już wiem, że to absolutna nieprawda. W znakomitej większości przypadków zrozumienie Amerykanina to pikuś przy zrozumieniu obcokrajowca mówiącego po angielsku. Dlaczego? Ponieważ każdy obcokrajowiec ma swój specyficzny akcent i intonację w języku angielskim, robi podobne błędy gramatyczne i fonetyczne. Mieszając te naleciałości w rozmowie tworzy się naprawdę wybuchowa mieszanka.

O ile żadnych problemów nie sprawia mi zrozumienie Europejczyków z naszej części kontynentu, to mieszkańcy Ameryki Środkowej i Południowej to zupełnie inna bajka. Jednak dla mnie prawdziwa jazda bez trzymanki zaczyna się, gdy mam dogadać się po angielsku z Azjatami. Mało, że mówią szybko, to jeszcze robią czasem jakieś dziwne sztuczki z samogłoskami, że nieraz miewam wrażenie, że po prostu zaczęli mówić do mnie w swoim języku ojczystym. Zdarzyło mi się poprosić koleżankę z Tajlandii by wysłała mi SMS zamiast dzwonić, bo nijak nie mogłam zrozumieć jej wypowiedzi. Albo poprosić panią Koreankę w banku, by napisała mi na kartce zamiast wyjaśniać.

Południowy akcent 

Nie wiem czy słyszeliście kiedyś “southern accent”? Tutaj mała próbka kilku z południowych akcentów. Są bardzo typowe dla regionu, w którym mieszkam, na szczęście już niewiele osób używa ich w tak ekstremalnych wersji, szczególnie w dużym mieście. Wciąż jednak można spotkać się z nimi w mniejszych miejscowościach i częściej przypadku osób starszych. Z południowym akcentem też wiąże się kolejna śmieszna sytuacja.

Pojechaliśmy z moim Brianem na weekend do miasteczka uniwersyteckiego Athens. Wieczorem wybieraliśmy się “na miasto”, a że Uber w tym uroczym miejscu oczywiście nie działał, w recepcji hotelu zamówiliśmy taksówkę. Jak “taksóweczka” zajechała to miałam poważne wątpliwości czy wsiadać. Samochód (z paką!) wyglądał jakby miał się za chwile rozlecieć, a ostatnią wizytę na myjni zaliczył jeszcze w poprzednim roku kalendarzowym.

Kierowca pasował wizualnie do taksówki, był chyba po osiemdziesiątce, miał pokaźnego siwego wąsa i olbrzymi piwny brzuch. Był jednak niesamowicie towarzyski i podczas przejażdżki raczył nas konwersacją. Niestety, miał tak silny południowy akcent i tak rzadko otwierał usta jak mówił, że z ponad 10 minutowej konwersacji zrozumiałam jedno zdanie, być może dlatego, że powtórzył je aż trzy razy. Mianowicie: NIE ŻEŃ SIĘ PAN! 😉 Jako, że Brian wymijająco powiedział, że gość nic ciekawego nie mówił, to mogę się jedynie domyślał, że resztę czasu przekonywał go, że baby to zołzy 😉

*

A jakie sytuacje językowe okazały się dla Was ciężkie? Może podzielicie się w komentarzach Waszym doświadczeniem?

You Might Also Like

24 komentarze

  • Reply
    Mirabelka
    13 listopada 2014 at 10:10

    To prawda naj lepiej nauczyć się języka wyjeżdżając za granicę 🙂 sama jestem tego przykładem, nigdy nie uczyłam się w szkole języka francuskiego, wyjechałam do pracy do Francji i tam też uczyłam się go na bieżąco 🙂 To jest na prawdę fajne. pozdrawiam

    • Reply
      kashienka
      15 listopada 2014 at 01:40

      Podziwiam za odwagę! Nie wiem czy zdecydowałabym się na wyjazd do kraju, nie znając języka choć w podstawowym stopniu.. Także czapka z głowy 🙂

  • Reply
    Joanna Marek
    13 listopada 2014 at 18:36

    Kiedys probowalam Hindusowi podac nr karty kredytowej przez telefon …..nie dalo sie powtarzalam chyba kilka razy i on przekrecal cyfry. Nie moglismy sie dogadac musalam zadzwonic ponownie i rozmawiac z kims innym. 🙂
    http://joannalifeinamerica.blogspot.com/

    • Reply
      kashienka
      15 listopada 2014 at 01:41

      Hahahah, właśnie sobie wyobraziłam Twoją rozmowę telefoniczną z Hindusem:) Ehh, to już jest wyższy poziom językowy dogadać się z nimi!

    • Reply
      Paulina
      17 lutego 2015 at 23:00

      O tak, też miałam pisać, że z Hindusami póki co miałam najwięcej problemów językowych!

    • Reply
      kashienka
      20 lutego 2015 at 01:41

      Zdecydowanie się zgadzam! Ja tak samo 😉

  • Reply
    Anonimowy
    13 listopada 2014 at 18:54

    Dobre z tym taksowkarzem, swietnie to opisalas :-))))))

  • Reply
    PiQ story
    14 listopada 2014 at 08:28

    Ja od dwóch miesięcy mieszkam w Holandii i całym sercem chcę się nauczyć tego języka, jednak tutaj WSZYSCY mówią po angielsku.. 🙂 Nie mam najmniejszego problemu ze zrozumieniem mieszkańców, jednak gdy zaczynają mówić po holendersku to odpadam;p Ostatnio weszłam do piekarni, by kupić pieczywo i za ladą stała starsza Pani. Myślę sobie, to typowo holenderskie miejsce, a Pani jest już w dojrzałym wieku, więc powiem wszystko powoli. "One.pauza.bread.please". I pięknie wskazuje paluchem na chleb. Na to Pani odpowiada mi po angielsku z pięknym akcentem, czy chodzi mi o ten chleb i czy ma mi go pokroić.. Ach! Wierze, że dam radę nauczyć się w końcu holenderskiego:) Pozdrawiam!

    Ania
    http://piqstory.blogspot.nl/

    • Reply
      kashienka
      18 listopada 2014 at 01:43

      Dobra historia z tym chlebem 😀
      Ale sama, będąc akurat w Szwecji i Norwegii, byłam niezwykle miło zaskoczona, że wszyscy znali angielski. Nawet starsze osoby, mówiły tak płynnie, że aż się miło słuchało.. Życzę powodzenia z holenderskim! 🙂

  • Reply
    Lifestyle Plan by Ann
    14 listopada 2014 at 16:11

    Kiedy wyjechałam do Stanów do szkoły na rok miałam chyba z 1000 śmiesznych sytuacji językowych, ale na samym początku najbardziej dokuczała mi moja nieznajomość Present Perfect i po prostu przeżywałam męki kiedy każda nowo poznana osoba zadawała mi nieuchronne pytanie: How long have you been here. A ja od razu blokada, bo nie wiedziałam, czy chcą wiedzieć kiedy tu przyjechałam, jak długo tu jestem, czy może jak długo będę:))))). No ale jak już raz załapałam, to było OK:). Na początku też często nie rozumiałam i jak ktoś cos do mnie mówił to ze 3 x pytałam się czy może powtórzyć. Za czwartym było mi głupio i przytakiwałam albo głupkowato się uśmiechałam i zgadzałam na wszystko byle by mi dali spokój;). Popieram, że taka nauka języka jest najlepsza, nie ma zmiłuj się, trzeba sobie radzić.

    • Reply
      Lifestyle By Ania
      15 listopada 2014 at 10:37

      Chciałam jeszcze powiadomić o zmianie nazwy mojego bloga. Od dziś jest Lifestyle By Ania.

      Pozdrawiam serdecznie:)

    • Reply
      kashienka
      18 listopada 2014 at 01:45

      Faktycznie ten Present Perfect może być bardzo skomplikowany jeśli się nie zna tej struktury gramatycznej! Ja choć z gramatyki nigdy orłem nie byłam, to za to tutaj radzę sobie doskonale – ostatnio pewien pan powiedział do mnie, że używam najlepszej gramatyki wśród osób na tym przyjęciu. Ponieważ był to zjazd uczniów dobrego amerykańskiego liceum po kilkunastu latach – to niezły komplement 😀

    • Reply
      Lifestyle By Ania
      21 listopada 2014 at 17:11

      No to rzeczywiście niezły komplement:). Myślę też, że osoby, które uczą się danego języka bardziej zwracają uwagę na to żeby jednak mówić poprawnie. A kiedy mówi się we własnym języku, to robi się to bardziej niedbale i automatycznie.

  • Reply
    Plotkara
    16 listopada 2014 at 14:09

    Moj narzeczony jak wyjeżdzał do UK, znał tylko kilka podstawowych zdań angielskich. Po kilku latach, mowi prawdziwym angielskim. I największy ubaw ma, jak ogłada jakis film z napisami i widzi jak zdania sa tłumaczone-ktore często odbiegają od prawidłowego ich znaczenia. Także wyjazd jest najlepsza lekcja 🙂

    • Reply
      kashienka
      18 listopada 2014 at 01:46

      O jezu, polskie napisy do amerykańskich filmów czasem naprawdę miażdżą 🙂 Moje hity to sympathetic – sympatyczny i eventually – ewentualnie 😀

  • Reply
    english-at-tea
    17 listopada 2014 at 10:54

    Jak byłam w Anglii pierwszy raz (jeszcze przed anglistyką) największy problem sprawiały mi osoby, które mówiły szybko i niewyraźnie. Zwykle z kontekstu wiadomo było o co chodzi, ale nie rozumiałam wszystkiego, dodatkowo specyficzny akcent robił swoje..
    Tych z południowym akcentem, których opisujesz są jak z filmów. Czasem naprawdę tylko napisy potrafią pomóc rozszyfrować to co z siebie wydobywają… 😉 A tą 'taksówkę' pewnie będziesz długo wspominać 😀

    • Reply
      kashienka
      18 listopada 2014 at 01:47

      Szybko i niewyraźnie, oj to największa zmora dla obcokrajowca 😉 Choć pretensji o to nie mam, bo sama dokładnie tak mówię po polsku! Ale tutaj niejednokrotnie używam napisów angielskich oglądając film, bo akcenty są naprawdę kosmiczne!

  • Reply
    Anonimowy
    17 listopada 2014 at 12:48

    Z ciekawosci obejrzelam ten filmik z akcentami – dobre! Przeciez to nie angielski;-) kama

  • Reply
    Anonimowy
    21 listopada 2014 at 03:04

    Ja mieszkam na codzien w kalifornii i zupelnie nie jestem w stanie zrozumiec tych poludniowych akcentow! 😀

    • Reply
      kashienka
      22 listopada 2014 at 01:48

      Nie martw się! Ja mimo, że częściej mam z nimi kontakt to wciąż mam pewne problemy 😉

  • Reply
    Paulina
    17 lutego 2015 at 23:06

    Mieszkam w USA od 3,5 roku i potwierdzam każde słowo w Twoim poście 🙂

    Kiedy przyleciałam do Chicago po raz pierwszy, mój angielski nie dość, że był bardzo podstawowy, to jeszcze mówiłam z brytyjską wymową, bo takiej przecież uczą w polskich szkołach. Rożnica niby nie wielka, a jednak potrafi doprowadzić do dziwnych sytuacji. Na przykład, jednego z pierwszych dni poszłam do restauracji i chciałam zamówić herbatę, "gorącą" wymawiając jako [hot]. I nie wiem czy kelnerka była po prostu nieuprzejma, czy może naprawdę nie rozumiała o co mi chodzi, bo musiałam kilka razy powtarzać zamówienie. Dopiero po wyjaśnieniu typu "not cold, but hot", wykrzyknęła "oh, [hat] tea!".

    • Reply
      kashienka
      20 lutego 2015 at 01:50

      Wyobrażam sobie, chociaż dla mnie “hot tea” jakkolwiek wymówione byłoby od razu jasne 😉 Ale jak widać do Amerykanów trzeba mówić drukowanymi literami 😉

    Leave a Reply