WRZESIEŃ W OBIEKTYWIE - Odkrywając Amerykę
MIESIĄC W OBIEKTYWIE

WRZESIEŃ W OBIEKTYWIE

Wrzesień za nami. Choć pierwsze trzy tygodnie miesiąca były wręcz upalne, to ostatnio zaczęłam już czuć jesień w powietrzu. W zeszłym tygodniu temperatura spadła i od rana potrafi być nawet 17-18 stopni, co powoduję u mnie szczękanie zębami i gęsią skórkę. W dzień, na szczęście, wciąż około 25-28 stopni..
Spokojny to był miesiąc, znów bez żadnych dalszych podróży (ale już od października się to zmieni diametralnie:D). Upłynął na spacerach, krótkich wypadach weekendowych, odkrywaniu nowych miejsc w mieście i oczywiście pstrykaniu zdjęć, które zaraz pokażę wam w podsumowaniu miesiąca 😉 No i na footballu, bo sezon w pełni, na moje nieszczęście!
Piedmont Park w centrum miasta – uwielbiam połączenie zieleni i miejskiego krajobrazu.

 

Zaczynam zbierać materiał na książkę pt. “Amerykanie WCALE nie są leniwi”
Jajka na twardo z marketu, bo przecież ugotowanie ich w domu pochłania tyle czasu i energii, że szok 😀
 Lunch w jednej z ulubionych restauracji, nad rzeką 🙂 Lubię to miejsce, bo jedzenie bardzo dobre a widoki jeszcze lepsze!
A tu wycieczka do wodospadów Amicalola w Georgii – cudowne miejsce, warte odwiedzenia.

 

Widok na wodospad piękny. Warto było pokonać ponad 600 schodów by to zobaczyć:)

 

A w drodze powrotnej z wycieczki – urocze pole słoneczników 🙂
Słoneczniki wysokie, wyższe ode mnie 😉 (jakby to takie trudne było:D)

 

Jeden pojechał ze mną do domu!
Spacerek po Midtown.
“Polibuda” w Atlancie.

 

 Autostrady..
Dziury w płotach też mamy 😉

 

A tu Atlanta nocą 🙂
W tym miesiącu odkryłam także najpiękniejsze miejsce do mieszkania w Atlancie. Z wrażenia chyba zapomniałam o robieniu zdjęć – tylko to jedno w parku obok cyknęłam. Ale coś czuję, że zabiorę Was tam kiedyś na wycieczkę, bo jest pięknie 🙂
Wzięłam też udział w kolejnym biegu – tym razem 5km. Choć do biegacza mi jeszcze daleko, znów trochę poprawiłam swój czas.
Byłam też u fryzjera i po raz kolejny wróciłam do domu z rykiem. Nie mam szczęścia do fryzjerów w Stanach, oj nie mam. Tym razem będę chodzić w tej czapce chyba do końca życia!
Lwia część miesiąca upłynęła też po znakiem Whole30:
(więcej zdjęć posiłków znajdziecie na Insta – jakby ktoś miał pytania to zapraszam)
I po 30 dniach muszę Wam powiedzieć, że ta dieta działa!
Nagrodą za trudy dietowe była.. czekolada:) Którą zresztą musiałam zamówić z Amazona bo w normalnym sklepie Milki nie mają!

 

A taki widok mam jesienią z podwórka.. 🙂

You Might Also Like

16 komentarzy

  • Reply
    Anonimowy
    2 października 2014 at 11:51

    Ale Ty masz ladna buzie! pierwszy raz pokazalas sie z bliska:-)!
    Zdradzisz skad jest spodnica na zdjeciu z parku?? Kama

    • Reply
      kashienka
      6 października 2014 at 02:30

      Oj dziękuję za miłe słowa 🙂 Pierwszy raz, bo zawsze mi się wydawało, że kretyńsko wychodzę na zdjęciach typu selfie 😉
      Spódnica to Tommy Hilfiger.

  • Reply
    Fashionandcash
    2 października 2014 at 17:24

    Amerykanie potrafią zaskoczyć, rozbawiły mnie te gotowane jajka w koszulce 😉

    • Reply
      kashienka
      6 października 2014 at 02:31

      Haha, mnie też – musiałam zrobić zdjęcie i wrzucić na bloga. A mój Mężczyzna nie mógł zrozumieć co w tym śmiesznego 😉

  • Reply
    Angnieszka P
    2 października 2014 at 17:30

    te jajka to jest hit! pierwszy raz zobaczylam je u mojej corki w przedszkolu. nauczycielka rozdawala je wszystkim dziecion, nie moglam uwierzyc wlasnym oczom:) hihi.
    podzielam zdanie z komentarza wyzej masz sliczna buzie, a co do fryzjerow to powiem CI ze ciezko jest znalezc kogos dobrego; najgorsze jest to ze ty jej musisz tlumaczyc jak ona ma obciac; zadnej inicjatywy z ich strony…. swietny post jak zawsze. czekam na kolejny cykl o innosciach bo mysle ze z tego moglabys napisac swietna ksiazke:) no I co sie usmieje zawsze czytajac:) pozdrowienia buzka

    • Reply
      kashienka
      6 października 2014 at 02:34

      Cieszą mnie mega takie reakcje u czytających! :))))
      Dziękuję! A fryzjerzy faktyczne zero inicjatywy i kreatywności – większość zresztą ma miny jakby siedziały tam za karę.
      A co do jajek to też poległam – obawiam się następnym razem podczas zakupów w markecie natrafić na gotową jajecznicę 😉

  • Reply
    Anonimowy
    2 października 2014 at 18:41

    Fajnie się czyta i ogląda ale mogłabyś popracować nad jakością zdjęć 🙁

    • Reply
      kashienka
      6 października 2014 at 02:37

      Dzięki za komentarz. Wiem, że wiele można by w tej kwestii poprawić. To w dużej mierze wina tego, że 90% zdjęć robię iPhonem a resztę zwykłym, starym kompaktem. Obiecuję jednak, że wkrótce się to zmieni – myślę nad nowym aparatem 🙂

  • Reply
    Lifestyle Plan by Ann
    3 października 2014 at 06:49

    No na widok jajek, to mi szczęka po prostu opadła;). Jeszcze trochę technika się rozwinie i jajeczko na miękko też się da kupić:). A o włosy się nie martw, to nie zęby, odrosną:). A co jest z nimi nie tak? To co widać spod czapki nie wygląda źle!:).

    Miłego weekendu Ci życzę
    Ania

    • Reply
      kashienka
      6 października 2014 at 02:40

      Jajko na miękko to pikuś, boję się jajecznicy ;)))
      Też sobie to o zębach powtarzam 😀 Co nie tak? W skrócie – zostały spalone przez nieumiejętne rozjaśnianie i wypadły w sporej części.
      Dziękuję i pozdrawiam serdecznie 🙂

  • Reply
    Anonimowy
    3 października 2014 at 15:48

    To zdjęcie z dziurą w płocie nadaje się na tapetę! Piękna ta Atlanta:)))))

    • Reply
      kashienka
      6 października 2014 at 02:38

      Oj dziękuję! Urosłam teraz o 10 cm 🙂
      A Atlanta jest super, zgadzam się 🙂

  • Reply
    english-at-tea
    5 października 2014 at 11:41

    No nieźle, jaja na twardo w sklepie.. nigdy by mi do głowy nie przyszło. Kiedyś się podobnie dziwiłam jak zobaczyłam obrany słonecznik do kupienia – a to w porównaniu z jajkami wielkie udogodnienie ;D
    Na pocieszenie z włosami to twarzowa czapka, możesz się tak nosić cały rok 😉
    Gratuluje kolejnego biegu! Eh i zazdroszczę temperatur, ja już wymiękam przy 7 stopniach wieczorem

    • Reply
      kashienka
      6 października 2014 at 02:42

      Ja słonecznik akurat zawsze kupuję obrany bo nie cierpię łuskać 😉 ale jajka na twardo mnie wciąż śmieszą.
      Hehehehe, dzięki – obecnie już się przyzwyczaiłam trochę i czasem wychodzę bez czapki 😀
      7 stopni wieczorem? Toż to zima!

  • Reply
    Hanka
    20 marca 2018 at 00:33

    Zdziwisz się, bo ja widziałam gotową jajecznicę w sklepie w USA 🙂

  • Leave a Reply