Tak jak obiecałam w jednej z wcześniejszych notek (tutaj), spieszę donieść Wam jak potoczyła się dalej moja przygoda z amerykańskim prawkiem. Część praktyczna za mną! I tym razem rzeczywistość mnie nieco zaskoczyła, oczywiście bardzo miło 🙂 Jeśli jesteście ciekawi szczegółów to zapraszam do czytania posta!
O TYM JAK SAMA ZAWIOZŁAM SIĘ NA EGZAMIN
W poniedziałek, zaraz po zdaniu części teoretycznej, zadzwoniłam, by umówić się na zdawanie jazdy. W Atlancie okazało się to niemożliwe, ponieważ z powodu reorganizacji i zmiany siedziby DDS są kolejki jak w polskim NFZ (terminy na sierpień). Poprosiłam panią by sprawdziła więc inne miejsca w okolicy. Okazało się, że akurat zwolniło się miejsce w następnym tygodniu w Pipidówku Wielkim, jakieś pół godziny z miejsca, gdzie mieszkam.
Zatem po przećwiczeniu parkowania równoległego na koszach ma śmieci (strat w śmieciach nie odnotowano), zapakowałam się w samochód i pojechałam. To już samo w sobie było ironią, żeby samemu zawieźć się na zdawanie prawo jazdy ;-))) Najśmieszniejsze było dla mnie jednak to, że nikt nie sprawdził, czy ja mam w ogóle jakiś dokument uprawniający do jeżdżenia!
Odczekałam swoje w kolejce i pojechałam na plac, czekać na egzaminatora. Największa bowiem różnica, między zdawaniem w Polsce a tutaj, jest fakt, że zdajesz.. swoim samochodem:-) Żadnych WORDowskich eLek z manualną skrzynią biegów! Czym przyjeżdżasz, tym zdajesz. Swoją drogą ciekawie by wyglądało, gdyby ktoś na egzamin przyjechał jakimś wypasiony Ferrari? 😀
JAK WYGLĄDA SAM EGZAMIN PRAKTYCZNY?
Jest.. bardzo krótki – przynajmniej porównując go do zdawania egzaminu w Polsce. Zanim egzaminator wsiądzie do samochodu zdającego, każe mu pokazać prawy i lewy kierunkowskaz oraz zatrąbić. Potem czas na manewry. Każdy musi wykonać parkowanie równoległe między pachołkami i parkowanie tyłem. Następnie wyjazd na miasto. Podczas gdy w Polsce sprawdzenie praktycznego zachowania na drogach zajmuje średnio 45 min (ja swojego czasu jeździłam aż godzinę!) i polega na sprawdzeniu różniastych umiejętności typu włączanie się do ruchu, jazda na rondzie, trudniejszych skrzyżowaniach czy parkowanie na zatłoczonej ulicy, tutaj nie trwa to nawet pięciu minut! Wyjeżdża się z placu manewrów na ulicy, objeżdża się najbliższą przecznicę i… wraca do siedziby DDS. Mój najtrudniejszy “manewr” był skrętem w prawo 😀
Następnie egzaminator gratuluje zdanego egzaminu i wraca się w kolejkę, gdzie robią kolejne zdjęcie i wydają kolejny papierkowy dokument, który używam w oczekiwaniu na twardą kopię. Dokument, który dostałam po zdaniu teorii był bowiem tzw. INSTRUCTIONAL PERMIT, które mieć może tutaj już nawet 15latek, któremu śpieszno do jeżdżenia – warunkiem jest żeby jeździć z rodzicem.
Całkowity koszt wczorajszej imprezy to 20$ – cześć teoretyczna kosztowała mnie 10$ czyli za całe prawo jazdy płaci się 30$. Jeśli chodzi o porównanie kosztu zdobycia prawka w Polsce i Stanach, to… chyba nawet nie ma co porównywać?
*
Ja, oczywiście, jak to ja, nie podeszłam do tego na luzie. Samo jeżdżenie to luz, ale nieco się stresowałam tym parkowaniem równoległym (bo praktycznie nie parkuję w taki sposób). Oraz tym, że trochę wstyd nie zdać, jak się swoje prawko ma tak długo. 😉 Okazało się, że zupełnie niepotrzebnie się denerwowałam. Z egzaminu dostałam 95% a parkowanie równoległe poszło mi tak znakomicie, że aż sama się zdziwiłam 😉 Najważniejsze, że kolejna formalność już za mną! Prawo jazdy amerykańskie w portfelu!
Jak oceniacie amerykański egzamin na prawo jazdy? Niezły cyrk, prawda? 😉 To kto zamiast w Polsce ma ochotę podejść do egzaminu w Stanach? ^^
16 komentarzy
Anonimowy
1 lipca 2014 at 06:23Nie mów, że zdawałaś prawo jazdy na automacie?!
kashienka
2 lipca 2014 at 02:34No jasne, że na automacie! Po pierwsze, gdzie ja bym tu znalazła auto z manualną skrzynią jak 95% tego co jeździ po ulicach to automaty. Po drugie, manualem to ja… nie umiem jeździć 😛
Anonimowy
1 lipca 2014 at 07:16To gratulacje ;). Pamiętaj tylko, żeby zawsze sie zatrzymywać na "stopach" nawet jak się wydaja bez sensu. Bo policja się pojawia spod ziemi :P. Aga B.
kashienka
2 lipca 2014 at 02:36Dziękuję:)
Do stopów już się przyzwyczaiłam – w sąsiedztwie mam je w ilościach hurtowych. I nawet jak się spieszę, to karnie się przy każdym zatrzymuję 🙂
Anonimowy
1 lipca 2014 at 11:24Gratulacje :-)))
Kama
kashienka
2 lipca 2014 at 02:36Dziękuję!
Anonimowy
1 lipca 2014 at 13:33Oczywiście portfel Guessa!
kashienka
2 lipca 2014 at 02:37To jedna z moich ulubionych firm 🙂
english-at-tea
2 lipca 2014 at 14:11chyba każdy egzamin, chociażby dla zasady, musi stresować 😉
gratulacje!
kashienka
4 lipca 2014 at 20:56Szczególnie jak się jest taką panikarą jak ja.. 😉
Joanna Marek-Blukacz
16 marca 2017 at 20:55W porownaniu z polskim prawkiem to tutaj jest pestka. Ja nawet nie wyjezdzalam na ulice tylko jezdzilam po parkingu…..trwalo to chyba z 15 moze 20 minut. W Polsce bylo ciezej zdalam za drugim razem, ale o wiele wiecej stresu bylo. 😉
kashienka
24 maja 2017 at 22:14No nieźle, jak nawet wyjazdu na “miasto” nie było 🙂 Ja okrążyłam tylko przecznicę. W Polsce też zdałam za drugim razem, ale ten stres to pamiętam do dziś!
Katarzyna
1 kwietnia 2017 at 19:03Ja zdawalam w Belgii 😀 po francusku z tlumaczem przysieglym 😀 tez zupelnie inaczej niz w Polsce, łatwiej!
kashienka
2 czerwca 2017 at 18:39Czyli tylko w Polsce takie trudności ze zdaniem! A z tłumaczem zawsze raźniej 😀
Dominika
22 lipca 2018 at 02:37Po co zdawalas hazed skoro masz polskie prawko ja zdawalam tylko test . Jazdy nie trzeba jak masz polskie.
kashienka
1 sierpnia 2018 at 00:05Być może przepisy różnią się w zależności od stanu. Ja musiałam zdawać jazdę mimo polskiego dokumentu.