Pozdrawiam zza oceanu! 🙂 Doleciałam szczęśliwie na miejsce w poniedziałek ok. 21 nowojorskiego czasu. Podróż minęła spokojnie i jeśli nie liczyć pogubienia się na olbrzymim Heathrow i zaliczenia szalonego biegu przez pół lotniska do zamkniętej już teoretycznie bramki, godzinnego oczekiwania na schodki już na JFK i ponad godzinnego oczekiwania na odbiór z lotniska – bez przygód 😉
Aktualnie mieszkam w takim miejscu, szkolę się i poznaję ludzi z różnych stron świata. Niesamowita mieszanka kultur i języków! Tylko jedna osoba mówi w moim języku i potrafi powiedzieć “W Strzebrzeszynie chrząszcz brzmi w trzcinie” – reszta łapie się za głowy.. 😉
Moje pierwsze wrażenia w Ameryce?
Takie sobie 😉 Zmęczenie po długim locie, stres związany z kolejnymi rozmowami z urzędnikami, wkurzenie spowodowanie długim czekaniem – to wszystko sprawiło, że Nowy York nie zachwycił mnie w pierwszej chwili. Nie sugeruję się wcale tym pierwszym wrażeniem, w końcu Trójmiasto widziane przeze mnie po raz pierwszy świadomie również mnie nie zachwyciło, a po lepszym poznaniu stało się jednym z ulubionym miejsc w Polsce. Na pierwszą wycieczkę po NYC wybieram się jutro, z pewnością podzielę się Wami wrażeniami 🙂
A już w piątek lot do miejsca docelowego, którym jest Atlanta. Ciekawe jak to będzie? 😉
No Comments